Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Europa w dekadzie terroru. Raport

Piotr Drabik
Piotr Drabik
"Gdzie jest kolejna bomba?" - krzyczał na pierwszej stronie Daily Mail po nieudanych zamachach w Londynie w 2007 r. (http://www.flickr.com/photos/sonofgroucho/685813593/in/photostream/)
"Gdzie jest kolejna bomba?" - krzyczał na pierwszej stronie Daily Mail po nieudanych zamachach w Londynie w 2007 r. (http://www.flickr.com/photos/sonofgroucho/685813593/in/photostream/) Son of Groucho, CC 2.0
Za nami dziesiąta rocznica zamachów na wschodnie wybrzeże USA, które symbolicznie rozpoczęły światową wojnę z terroryzmem. Warto się przyjrzeć, jakie one miała skutki dla Starego Kontynentu.

Terroryzm był pojęciem znanym opinii publicznej na długo przed dramatycznymi atakami na Stany Zjednoczone z 11 września 2001 r. - już w dziewiętnastym wieku pojawili się zamachowcy, którzy brali na cel nie tylko konkretne osoby, ale i grupy społeczne. Jednak prawdziwa eskalacja terroryzmu w wielu krajach świata nastąpiła po zakończeniu II wojny światowej. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że w okresie zimnej wojny to właśnie Europa była głównym polem walki z ekstremistami m.in. z RAF (Frakcja Czerwonej Armii - Niemcy), ETA (Baskonia i Wolność - Hiszpania/Francja) czy IRA (Irlandzka Armia Republikańska - Wielka Brytania). W międzyczasie, w siłę rósł terroryzm na Bliskim Wschodzie, reprezentowany głównie przez Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny czy Czarny Wrzesień. Po upadku komunizmu osłabła rola ekstremistycznych organizacji ze Starego Kontynentu na rzecz islamskiego terroryzmu z Al-Kaidą na czele.

Widok zniszczonych wież WTC czy Pentagonu uświadomił wszystkim, jak wielkim zagrożeniem współczesnego świata są radykalne grupy gotowe atakować niewinnych cywilów. Dokładnie dziesięć lat temu Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę światowemu terroryzmowi, atakując Afganistan czy przeprowadzając interwencję zbrojną w Iraku. Jednak prawdziwą rewolucją było zakorzenienie tej walki w zachodnim społeczeństwie, które do tej pory nie dopuszczało myśli o ewentualnym zagrożeniu ze strony islamskich ekstremistów. Ale czy na pewno to właśnie muzułmanie są głównymi sprawcami zamachów terrorystycznych? Warto się przyjrzeć bliżej temu, jak Europa się zmieniła w ciągu ostatnich 10 lat pod tym względem.

W poszukiwaniu danych na ten temat, pierwszym przystankiem jest Europol - agenda zrzeszająca narodowe policje z 27 krajów Unii Europejskiej. Jednym z jej celów jest przeciwdziałanie terroryzmowi oraz analiza sygnałów o możliwych zamachach ze strony ekstremistów. Od 2006 r. agenda publikuje raport "Terroryzm w UE i jego tendencje" (w skrócie TE-SAT), który podaje dokładne statystki na temat ataków radykalnych grup. W 2006 r. na terenie krajów wspólnoty doszło do 498 nieudanych, udaremnionych oraz dokonanych zamachów. W kolejnych latach te liczby wyglądały następująco: 2007 r. - 583, 2008 r. - 515, 2009 r. - 294, 2010 r. - 249. Patrząc na statystki, udostępnione przez Europol, można dojść do wniosku, że Europa jest wręcz opanowana przez terrorystów, dokonujących regularnych zamachów. Z bliska sytuacja jednak wygląda zupełnie inaczej.

W większości tych ataków nikt nie został ranny, a ich skala była stosunkowo niewielka (małe ładunki wybuchowe itp.). Hiszpania, Wielka Brytania, Francja - to w tych trzech państwach UE dochodzi do największej liczby aktów terroru. Sprawcami sporej części tych zamachów nie są islamscy terroryści z Al-Kaidy, a regionalni separatyści z ETA i IRA. Pierwsza z organizacji walczy o niepodległość Kraju Basków z władzami w Madrycie i Paryżu, a druga o przyłączenie Irlandii Północnej do niezależnej Irlandii. Przy okazji nie można także przemilczeć aktywności separatystów z francuskiej wyspy - Korsyki. Z drugiej jednak strony Stary Kontynent to nie tylko UE - analizy Europolu nie objęły zjawiska terroryzmu w Rosji czy na Bałkanach, gdzie jest ono zdecydowanie bardziej powszechne niż w krajach wspólnoty.

Ze statystyk zawartych w raportach TE-SAT można wyciągnąć również inny wniosek. W latach 2006-2010 w krajach dwudziestki siódemki doszło do 9 (!) ataków zorganizowanych przez islamskich terrorystów. Dla porównania, w tym samym okresie Europol zarejestrował 1750 zamachów ze strony różnego rodzaju separatystów. Te liczby dobitnie pokazują przecenioną rolę muzułmańskich ekstremistów w terroryzmie na terenie UE. Nie da się jednak zbagatelizować wybuchów w madryckich pociągach w 2004 r. czy w londyńskim metrze rok później, a co gorsza - w najbliższej przyszłości nie można wykluczyć podobnych ataków Al-Kaidy na cywilów w wielu europejskich stolicach. Ale pojawiające się w mediach opinie, że islamski terroryzm stanowi w UE bardzo duże zagrożenie, są stanowczo przesadzone i pomijają realną groźbę ze strony separatystów czy innych ugrupowań.
Szerzej zjawisko terroryzmu w Europie monitoruje także Krajowe Centrum ds. Antyterroryzmu (NCTC) z siedzibą w McLean w stanie Wirginia. Powstało ono w 2003 r. z osobistego polecenia ówczesnego prezydenta USA Georga Busha i śledzi skalę międzynarodowego terroryzmu oraz przeprowadzanych na wszystkich kontynentach zamachach. Instytucja od 2005 r. publikuje "Raport o terroryzmie", który prezentuje obszerne statystki na ten temat. W tym corocznie wydawanym bilansie kontynentalna Europa wraz z Kaukazem oraz Azją Środkową traktowana jest jako jeden region, co zdecydowanie zawyża liczby zamachów w tej części świata. Według danych NCTC, liczba aktów terroru w Eurazji utrzymuje się raczej na stałym poziomie, choć w ostatnich latach można zauważyć lekką tendencje spadkową (2005 r. - 780 zamachów, 2006 r. - 659, 2007 r. - 606, 2008 r. - 774, 2009 r. - 737, 2010 r. - 704). Bardzo niepokojący jest również bilans ofiar tych zamachów - 1832 zabitych, głównie w Rosji.

To właśnie w kraju rządzonym przez tandem Miedwiediew i Putin dochodzi do większej liczby ataków niż na przykład w Jemenie czy Kolumbii. Terroryzm obecny jest głównie na północnym Kaukazie, ale krwawe zamachy mają też miejsce w stolicy Rosji, Moskwie. Wciąż nierozwiązany konflikt w Czeczenii rozprzestrzenił się na ościenne republiki autonomiczne - Inguszetię, Dagestan czy Osetię Północną. Islamscy bojownicy, wspierani również przez Al-Kaidę, nie ograniczają się tylko do ataków na rosyjskich żołnierzy, ale także niewinnych cywilów. Kolejnym dość niebezpiecznym regionem jest Azja Środkowa, gdzie wewnętrzne konflikty są wykorzystywane przez terrorystów powiązanych z afgańskimi talibami. Uzbekistan, Kazachstan, Kirgistan - w tych państwach islamscy radykałowie, przeprowadzanymi zamachami starają się osłabić pozycję rządzących tam dyktatorów lub nowo wybranych władz.

Bałkany, mimo postępującej z każdym rokiem stabilizacji, nadal są zagrożone niebezpieczeństwem terroryzmu. Ściślej chodzi o Kosowo i Serbię - w ostatnich latach doszło do co najmniej kilkunastu ataków islamskich bojowników na żołnierzy NATO czy serbską ludność cywilną. Natomiast, w położonej bardziej na południe Grecji, aktywnie działają organizacje skrajnie lewicowe oraz marksistowskie. Ich celami są głównie policjanci czy politycy, a częstotliwość ich przeprowadzania ma na celi zastraszenie społeczeństwa. Według statystyk, najniebezpieczniejszym miastem w Europie pod względem aktów terroru, jest Istambuł. Turecka metropolia nad cieśniną Bosfor w ostatnich 10 latach była światkiem ponad 13 zamachów bombowych. Odpowiedzialnością za nie obarczono islamskich bojowników, jednakże ataki w innych częściach przeprowadzają głównie kurdyjscy terroryści.
O ile działalność grup islamskich radykałów czy organizacji skrajnej lewicy można w jakiś sposób monitorować, to nie da się przewidzieć ataków rodzących się w głowie jednego szaleńca. Boleśnie przekonała się o tym w lipcu 2011 r. Norwegia, gdy Anders Behring Breivik zdetonował bombę w centrum Oslo oraz dokonał strzelaniny na wyspie Utoya. Ten tragiczny w skutkach przypadek terroryzmu trzeba jednak uznać za wyjątek, bo czujność służb z wieku krajów wspólnoty zapobiegła już wielu podobnym atakom. Wojna z terroryzmem przyniosła Europie również oskarżenia o tworzenie tajnych więzień, gdzie mieli być torturowani więźniowie zatrzymani przez amerykańskie wojska w Afganistanie czy Iraku. Zaangażowane w wojnę z terroryzmem Hiszpania czy Wielka Brytania zapłaciły bardzo wysoką cenę, a na Starym Kontynencie wzrosło zagrożenie ze strony nie tylko islamskich terrorystów. Nie wiadomo, czy kolejne dziesięciolecie otworzy nowe fronty w tej nierównej walce, ale już dziś można stwierdzić, że zakończyć wojnę zaczętą w 2001 r. będzie niezwykle trudno.

Dla zainteresowanych tematem:
Raporty na temat międzynarodowego terroryzmu wydawane przez Departament Stanu USA
"Raporty o terroryzmie" opracowywane przez NCTC
Publikacje wydawane przez Europol, a wśród nich m.in. TE-SAT

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto