Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Eurowizja po azersku. Konkurs piosenki z reżimem w tle

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Cristal Hall w Baku (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:031BakuCrystal.JPG)
Cristal Hall w Baku (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:031BakuCrystal.JPG)
100 mln widzów przed telewizorami na całym świecie, 26 piosenkarzy i zespoły ze starego kontynentu, pierwsze tak wielkie wyzwanie organizacyjne dla Azerbejdżanu - tak zapowiada się sobotni finał konkursu Eurowizji w Baku. A w tle prześladowania polityczne przeciwników prezydenta Ilhama Alijewa.

21 maja, Baku. W centrum stolicy Azerbejdżanu, na dzień przed pierwszym półfinałem konkursu piosenki Eurowizji doszło do kolejnej demonstracji opozycji, przeciwko autorytarnym rządom Ilhama Alijewa. Jest on prezydentem od 2003 r. i przejął władzę od swojego ojca Hajdara - przywódcy partii komunistycznej w czasach ZSRR i pierwszego prezydenta Azerbejdżanu po rozpadzie imperium sowieckiego. Według zachodnich agencji prasowych, kilkuset demonstrantów wznosiło takie hasła jak "Wolność" i "Precz z korupcją". Ale w bardzo szybkim czasie manifestacja została brutalnie rozpędzona przez siły policyjne. Miejscowy serwis internetowy contact.az podał, że uczestników demonstracji pobito i wywieziono autokarami kilkadziesiąt od Baku - 38 z nich aresztowano.

Ilham Alijew na wszelkie sposoby stara się tuszować przypadki łamania praw człowieka w Azerbejdżanie. Co powinno szokować, robi to nawet w chwili gdy oczy nie tylko Europy są skierowane na ten kaukaski kraj. Przykłady takiego stanu rzeczy można mnożyć: Każda organizacja pozarządowa przed sukcesem rejestracji, musi przebyć prawdziwą biurokratyczną dżunglę i mieć kapitał początkowy ok. 9 tysięcy euro. Na terenie całego państwa za kratkami przebywa kilkudziesięciu więźniów politycznych; zdaniem organizacji "Reporterzy Bez Granic" dziennikarze są pod ciągłą kontrolą władz, a te wciąż skutecznie ograniczają szeroki dostęp obywateli do internetu. Przedstawiciele mediów mają szczególnie utrudnioną pracę w Azerbejdżanie. Zabójstwo dziennikarza Elmara Huseynova (okoliczności zbrodni do dziś nie zostały wyjaśnione), skazanie dwóch blogerów, Adnana Hadjizadeha oraz Emina Milli, za krytykowanie władzy w internecie czy oskarżenie przynajmniej 30 osób za udział w pokojowym proteście przeciwko władzom w marcu 2011 r. - wylicza przewinienia reżimu Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

A jeszcze ponad rok temu nikt nie przypuszczał, że mały kaukaski kraj spotka zaszczyt organizowania prestiżowego konkursu Eurowizji. A wszystko za sprawą duetu Elli i Nikki, który wywołując zaskoczenie, wyśpiewał sobie zwycięstwo utworem "Running Scared". EBU jest głucha na łamanie praw człowieka - podkreśla Amnesty International, zarzucając organizatorom Eurowizji niezwracanie uwagi na polityczne problemy Azerbejdżanu. Ale nie tylko przypadki łamania praw człowieka, kładą cień na wyczekiwany nad Morzem Kaspijskim konkurs Eurowizji. Korupcja w kraju jest wszechobecna, co pokazuje raport Transparency International - Azerbejdżan znalazł się w gronie takich "potęg" jak Białoruś i Sierra Leone. A jej skalę pokazują doniesienia medialne - rok temu BBC ostrzegła, że za cenę 9 mln dolarów azerski związek bokserski "kupił" od międzynarodowej federacji dwa złote medale na olimpiadzie w Londynie. Choć w latach 2001-2011 odsetek ludności żyjącej na skraju ubóstwa spadł aż o 33 proc., to nadal nie wszyscy mogą korzystać ze sprzedaży bardzo bogatych złóż surowców naturalnych (ropa naftowa, gaz ziemny).

Spore kontrowersje wywołuje również sama budowa hali, gdzie w najbliższą sobotę odbędzie się finał jednego z najstarszych telewizyjnych widowisk muzycznych. Pod koniec lutego br. Human Rights Watch ostrzegła, że "nielegalne wykwaterowania, wywłaszczenia i zniszczenia" są nieodłączna częścią powstawania Crystal Hall.

Koszt jej prawie rocznej budowy pochłonął 60 mln dolarów, a w swoim wnętrzu może pomieścić aż 25 tys. osób. "Kryształowy Pałac" by mógł olśniewać w samym centrum Baku, ze swoich domów wysiedlono tysiące mieszkańców stolicy Azerbejdżanu wypłacając im bardzo niskie odszkodowania. Władze miasta podkreślały, że budowa "Kryształowego Pałacu" nie ma związku z konkursem Eurowizji i była już dawno planowana. Ale zrządzeniem losu to właśnie w nowoczesnej hali odbędzie się widowisko. Ale to nie koniec ambitnych koncepcji władz Baku - do 2019 r. chcą zbudować nad wybrzeżem drapacz chmur o wysokości 1050 m (!), który ma się nazywać Azerbaijan Tower.

Ale trudno się spodziewać, żeby telewidzowie w sobotni wieczór nie tylko ze starego kontynentu dowiedzieli się o problemach Azerbejdżanu i jaką cenę za rozrywkę zapłaciło wiele rodzin ze stolicy kraju. O szerokim bojkocie azerskiej Eurowizji mowy nie było choć, znajdująca się praktycznie w stanie wojny z Baku o Górski Karabach, Armenia "ze względów bezpieczeństwa" nie wysłała swojego reprezentanta na tegoroczny konkurs. A z powodów finansowych w stolicy Azerbejdżanu nie pojawili się muzycy m.in. z Andory, Monako i... Polski.

Znajdź nas na Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto