Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ezi - legendarny piłkarz. Bohater czy zdrajca?

kubasniewski
kubasniewski
Mecz Warta Ruch 1937. Ezi na pierwszym planie
Mecz Warta Ruch 1937. Ezi na pierwszym planie Wikimedia Commons. Grafika umieszczona w domenie publicznej - http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Mecz_Warta_Ruch_1937.jpg
Miewał szalone i ekstrawaganckie pomysły, nie stronił od alkoholu i kobiet. Jednak nawet kompletnie skacowany Ezi wychodził rano na boisko i strzelał kilka bramek.

Ernest Wilimowski zapisał się w pamięci kibiców fenomenalnymi meczami w reprezentacji Polski. Legendarne spotkania przeciw Brazylii w 1938 roku (cztery gole i piąty z karnego po faulu na nim podczas MŚ) i Węgrom w 1939 roku (trzy gole i czwarty po faulu na nim). Mało kto jednak wie, że równie znakomicie, albo może nawet jeszcze lepiej, spisywał się Wilimowski w reprezentacji Niemiec.

Kto najlepszy?

Nietrudno wymienić nazwiska piłkarskich legend. Nawet w tak banalnym, ale jednocześnie istotnym zagadnieniu jak „najlepszy piłkarz w historii Polski”. Dla jednych jest nim Kazimierz Deyna, dla innych Zbigniew Boniek, a dla jeszcze innych najznamienitszym polskim piłkarzem należałoby mianować Włodzimierza Lubańskiego.

Ezi - polsko-niemiecki bohater

Jednak, część naszych rodaków tytułem najlepszego piłkarza obdarza jednogłośnie Ernesta Wilimowskiego, dziś już trochę zapomnianego, bezsprzecznie najlepszego polskiego futbolistę z okresu międzywojennego. Ezi – bo taki przydomek nosił ów genialny piłkarz, to obiekt najbardziej zaciekłych dyskusji piłkarsko-narodowościowych w naszym kraju. Jego piłkarskich umiejętności podważyć nikt rozumny nie może: 112 bramek w 86 meczach dla Ruchu Wielkie Hajduki (późniejszym Ruch Chorzów), w tym rekordowe 10 bramek w meczu z Union-Tourning Łódź, 21 bramek w 22 spotkaniach reprezentacji Polski i 13 goli w ośmiu występach reprezentacji Niemiec.

Są to statystyki iście nieziemskie, ale uwagę zwraca nie dorobek strzelecki, ale występ w reprezentacji Niemiec. Aby to zrozumieć musimy się cofnąć do wybuchu II wojny światowej. Wtedy to władze niemieckie starały się kontynuować rozgrywki ligowe, zwane Gauligą, do której dołączyły górnośląskie kluby, jednak pod niemieckimi nazwami (Ruch Chorzów - Bismarckhütter Ballspiel Club). Jednocześnie trzeba pamiętać, iż po wybuchu wojny na Śląsku, Rząd RP na uchodźctwie nawoływał do podpisywania przez Górnoślązaków niemieckich list narodowościowych, dzięki którym śląscy piłkarze mogli uczestniczyć w niemieckich rozgrywkach.

Losy górnośląskich piłkarzy są niesamowicie zawiłe. Ernest Wilimowski nigdy nie określił, czy czuje się bardziej Niemcem czy Polakiem, mówił, że jest Górnoślązakiem.

To chyba jedyny piłkarz na świecie, który zdobywał więcej bramek niż miał szans

Jeżeli „nowożytną” legendą polskiego futbolu ma być Wembley AD 1973, to bezsprzecznym bohaterem przedwojennych meczy-legend polskiej piłki jest właśnie Ernest Wilimowski. Mecz Polska – Brazylia na mistrzostwach świata w 1938 roku, debiut polskiej reprezentacji na mistrzostwach świata i istotnie mistrzowski przeciwnik - legendarna Brazylia! Wynik? Nie, nie skończyło się wynikiem 8:0 dla drużyny z Ameryki Południowej. Po wyrównanym i pasjonującym meczu, zwycięzcę wyłoniła dopiero dogrywka. Mecz wygrała Brazylia 6:5. Jednak w pamięci kibiców nie zapisał się wynik, ale cztery bramki Ernesta Wilimowskiego, rekord pobity dopiero po 56 latach na MŚ 1994 przez Rosjanina Olega Salenkę.

Kolejną cegiełkę do swojej legendy „Ezi” dołożył w ostatnim piłkarskim meczu polskiej reprezentacji przed wybuchem wojny w 1939 roku, rozegranym pięć dni przed pierwszym września, w Warszawie. Tu już sam czas i ranga meczu musiała zrodzić legendę, w której Wilimowski znowu odegrał swoja genialną rolę. Meczem z ówczesnymi finalistami mistrzostw świata, Węgrami, zakończył w wspaniały sposób przygodę z Polską reprezentacją. Trzy bramki i wywalczony rzut karny, wicemistrzowie świata na kolanach!

Kolejne wielkie mecze Eziego to już, niestety, występy w koszulce z niemieckim czarnym orłem. Debiut z Rumunią i… gol już w trzeciej minucie gry! Później jeszcze jeden gol i niemiecki team wygrywa 4:1.
Legendą Wilimowski stał się również dla niemieckich kibiców po meczu z silną reprezentacją Szwajcarii w Bernie. 5:3 dla Nationalmannschaft i cztery gole Eziego.

Bohater czy zdrajca?

Być może na negatywne postrzeganie Ernsta (jak nazywano go w Niemczech) na Śląsku, miał fakt, iż tamtejsi kibice ani razu nie zobaczyli go w biało-czerwonej koszulce, pierwszy i ostatni raz pokazał się już jako piłkarz reprezentacji Niemiec w Bytomiu, w meczu z Rumunią, w 1942 roku.

Ernest był postacią bezkompromisową. Nigdy nie zajmował się polityką, nie zastanawiał się nad tym gdzie gra –liczyła się dla niego tylko piłka. Jego piłkarski geniusz, jako żywo przypomina historię brazylijskiego Garrinchy, piłkarza równie widowiskowo grającego jak „nasz” Ernst. Żyjącego „pełną gębą” genialnego skrzydłowego/łącznika (podobieństwo między tymi dwoma piłkarzami dotyczy również pozycji) zabił alkoholizm wieku 49 lat. Ezi dożył 91 lat, nie powracając już nigdy na Śląsk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto