Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gala FIFA ozłociła Primera Division

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Czwarta Złota Piłka dla Leo Messiego przyćmiła nie mniej znamienny fakt - drużynę roku utworzyli wyłącznie piłkarze ligi hiszpańskiej. To kolejny argument w wielowątkowej dyskusji o jej wyższości nad Premier League.

We wszelkiego rodzaju zestawieniach zawsze najciekawsze jest:

1. Kogo z wielkich w nich zabrakło: Andrea Pirlo, Zlatana Ibrahimovicia, Robina Van Persie, Yaya Toure, Edinsona Cavaniego, Matsa Hummelsa, przedstawiciela (czytaj: Didiera Drogby) Chelsea, zwycięzcy Ligi Mistrzów.

2. Kto nie powinien się w nich znaleźć: obecność Geralda Pique i Daniego Alvesa, którzy mają za sobą jednak dość przeciętne 12 miesięcy w koszulce Barcelony, wydaje się mocno na wyrost.

3. Kogo "powołanie" jest największym zaskoczeniem: tym razem znalazło się miejsce dla mało docenianego Marcelo. Diego Maradona powiedział, że większy potencjał od brazylijskiego obrońcy mają tylko Messi i Cristiano Ronaldo.

Przy tych wszystkich mniejszych i większych, bardziej lub mniej poważnych wątpliwościach, nasuwa się jeden wniosek: wg FIFA Primera Division (właściwie Barcelona, Real i Radamel Falcao) reprezentuje wszystko to, co w futbolu najlepsze.

Ale w każdym innym aspekcie niż sportowy, poczynając od infrastruktury, kończąc na marketingu, wyraźnie ustępuje Premier League. Już na pierwszy rzut oka widać jak wiele do życzenia pozostawiają hiszpańskie stadiony - te w San Sebastian i Mallorce mają charakter lekkoatletyczny, a obiekty Getafe czy Rayo Vallecano reprezentują standardy nie godne drugiej ligi rankingu UEFA. Jedyny nowy stadion zafundował sobie Espanyol, budowa Neu Mestalla w Walencji od lat napotyka na tsunami problemów.

Nad Tamizą właściwa architektura stadionu to podstawa. Strome trybuny wznoszące się tuż przy liniach bocznych nadają widowisku wymiar wręcz intymny, nawet publiczność zgromadzona przed telewizorem czuje bliskość wydarzeń.

W erze cyfryzacji niezrozumiałym problemem La Liga jest niska jakość transmisji, żeby wspomnieć tylko o braku powtórek tuż po zakończeniu pierwszej połowy/meczu, notorycznych spóźnieniach realizatora przy kontratakach czy pokazywaniem sytuacji na styku spalonego ze źle ustawionej kamery. Jedynie El Clasico ma oprawą przystająca do swojej rangi.

Oglądając Premier League, można być pewnym, że żadne wydarzenie na placu gry i jego okolicach nie umknie operatorom, a każda sytuacja zostanie przejrzana na wszystkie możliwe sposoby. Zabłąkana wiewiórka, ochroniarz, któremu rozłączyła się krótkofalówka, grymas bólu na twarzy piłkarza schodzącego z boiska z kontuzją, asystent trenera tłumaczący zawiłości taktyczne na pogniecionej, zamazanej kartce jego zmiennikowi - w czasie transmisji jest miejsca dla wielu niestandardowych ujęć.

Wszystkie mecze poprzedzone są wprowadzającym filmem, który w telegraficznym skrócie, na tle przelatujących emblematów klubów, pokazuje najbardziej efektowne akcje minionego sezonu. Widz wie, że właśnie otrzymał zaproszenie do blisko dwugodzinnej przygody z PL. Wreszcie takie drobiazgi jak charakterystyczna grafika. na bieżąco wyświetlane statystyki i podawanie informacji o frekwencji sprawiają, że ten sam widz czuje, że się o niego dba.

Audytorium Primera Division te braki rekompensuje najwyższe na świecie natężenie piłkarskich osobowości. Triumf treści nad formą? Tak, ale na jak długo?

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto