Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdy półki świeciły pustkami

Jolanta Paczkowska
Jolanta Paczkowska
Wieszak do ozdób choinkowych jedynym produktem w sklepie pełnym półek.
Wieszak do ozdób choinkowych jedynym produktem w sklepie pełnym półek. Jola Paczkowska
Co roku przed Bożym Narodzeniem, gdy wieszam ozdoby choinkowe, przypominają mi się tamte czasy. Czasy kartek, pustych półek, daremnego stania w kolejkach po towar, którego wiecznie brakowało.

Kiedy omawiam z uczniami wiersz Tadeusza Różewicza "List do ludożerców", zawsze nawiązuję do stanu wojennego podczas analizy fragmentu:

"Kochani ludożercy
nie wykupujcie wszystkich
świec sznurowadeł i makaronu"

Pytam uczniów, co wiedzą na temat stanu wojennego, o czym mówili im rodzice. Najczęściej w wypowiedziach pojawiają się informacje o pustych sklepach i kolejkach.
- Był tylko ocet i musztarda - mówi jeden.
- Wszystko było na kartki - dodaje drugi.
- A my jeszcze taką kartkę mamy, jutro przyniosę do szkoły i pokażę.

Wtedy opowiadam nieco więcej o reglamentacji, społecznych kolejkach, o tym, jak kupowało się to, co do sklepu rzucili, niekoniecznie najbardziej potrzebne. Jak przed sklep podjeżdżał samochód dostawczy, a ludzie ustawiali się, nie wiedząc jeszcze, co będzie można kupić. Czasem były to świece, choć niepotrzebne, bo poprzednio też akurat na nie się trafiło. A nie było makaronu, choć bardzo by się przydał. Czasem długo się stało, a odchodziło z przysłowiowym kwitkiem, bo towaru zabrakło.

- Jest taki sklep na ulicy Witosa, która wtedy nazywała się Dzierżyńskiego, niedaleko świateł.
- Sportowy? - pyta jeden z uczniów. Ustalamy, że to ten.
- Wiecie, co w nim kiedyś sprzedawano? Materiały. A w stanie wojennym, kto wie, co tam można było kupić?

I tu pokazuję im maleńki rekwizyt.
- Tam był mięsny! - wykrzykuje jeden z uczniów. - Bo ten przedmiot symbolizuje puste haki.
- To jest znak zapytania - mówi jakaś uczennica. - Czyli nigdy nie było wiadomo, co dostaniesz.
- Poniekąd masz rację - odpowiadam.

Otóż pewnego dnia weszłam do tego sklepu, za długą ladą stały dwie sprzedawczynie, półki świeciły pustkami, ludzi nie było. Ale można było coś kupić... W małych foliowych torebkach zapakowane były takie oto haczyki, wieszaki do ozdób choinkowych. Były w sklepie jedynym towarem (sic!). Co roku od tamtej pory, gdy biorę je do ręki, wieszając ozdoby choinkowe, przypominają mi się tamte ponure czasy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto