Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdyby mnie dopadło, nie pozwoliłabym na żadną chemię

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
"Życie Warszawy": - Minister zdrowia Zbigniew Religa nie powinien zwlekać z chemioterapią, bo w ten sposób nie zachęca Polaków do podejmowania leczenia - uważają specjaliści.

Tak się złożyło, że podejmując pracę we Włoszech zatrudniona zostałam właśnie przy chorej z rakiem płuc. W momencie podjęcia pracy wiedziałam, że lekarze dają jej najwyżej 6 miesięcy życia.

Podjęta chemioterapia - tzw. "ciężka" podawana raz w miesiącu w Instytucie Onkologii (via Regina Elena) przez 16 miesięcy przedłużała jej życie, rujnując systematycznie stan fizyczny i co gorsza - psychiczny. Był to skutek sterydowej "osłony" jaką dostawała w ramach procedury. Ostatni miesiąc jej życia spędziłyśmy razem w klinice, gdyż nikt nie był w stanie zapewnić opieki w warunkach domowych. Chora umierała w nieopisanych męczarniach, ja wracałam na noc do domu zatruta wyziewami rozkładającego się ciała.

Drugi przypadek z jakim miałam do czynienia - to moja przyjaciółka, która pozostawała pod opieką nie tylko moją, ale przede wszystkim pielęgniarek opieki domowej, paliatywnej i okresowo - na ratunek - szpitala. Śmierć - w sumie głodowa - była niewyobrażalnym pasmem cierpień dla niej i dla córki, która porzucając pracę, zapewniła matce możliwy do osiągnięcia w tych warunkach psychiczny i fizyczny komfort umierania.

Piszę to dlatego, iż słowa wypowiedziane szczerze przez ministra Religę wywołują reakcję zaprawiona lekkim szokiem. Tymczasem - jest to pierwszy przypadek iż człowiek, jak nikt zdający sobie sprawę ze swej choroby oraz skutków leczenia (w tym, a nie innym przypadku chorobowym!), powiedział prawdę.

Prawdę znaną hermetycznie, tylko w odniesieniu do swojej osoby, ujawnił publicznie i bez owijania w bawełnę. Oczywiście są takie postacie nowotworów, które leczą się skutecznie na długie lata lub całkowicie. Jedne nowotwory "idą" na radio, inne na chemioterapię. Rzecz w tym, czy opłaca się skórka za wyprawkę. Ja wiem, że każdy chce żyć, a szczególnie i rozpaczliwie chce żyć chory na nowotwór.

Ale na pewnym etapie choroby lekarze powinni jednak wyjasnić rodzinie że dalsza, uporczywa kuracja przedłuży nie życie a konanie i uczyni ostatnie tygodnie życia piekłem na ziemi dla chorego i rodziny. Podziwiam więc min. Religę nie za to, że zdaje sobie sprawę z obydwu opcji jakie ma do wyboru (bo to wszak naturalne), ale że miał odwagę powiedzieć to publicznie.

I nie ma się co oburzać, że taka postawa może odebrać nadzieję wielu chorym. On im tej nadziei nie odbiera. Jak każdy człowiek chciałby przeżyć, ale jako lekarz na własne ryzyko pragnąłby ominąć ten etap leczenia który odbiera nie tylko życie, ale i resztkę ludzkiej godności w ostatnich jego dniach. Bo tak to wygląda w praktyce.

Każdy chory podejmie decyzję sam za siebie. I będzie się leczył do końca. Dobrze się jednak stało, że prof. Religa powiedział, co powiedział. Jest bowiem wielu chorych, którzy decyzję o uporczywym leczeniu podejmują pod wpływem rodziny, która nie zdając sobie sprawy z beznadziejności przypadku, gotowa jest kontynuować beznadziejną kurację bliskiego za każdą cenę. Ostateczną cenę płaci jednak sam chory.

Trzeba żywić nadzieję, że w trakcie operacji zostało usunięte całe ognisko choroby i profesor dożyje swych dni w takiej formie, w jakiej by pragnął. Wiem, że piszę rzeczy drastyczne. Na zakończenie powtórzę jednak tytuł - postawiona w obliczu tak dramatycznego wyboru, wolałabym umierać krócej. Zrozumieć w pełni taka postawę mogą tylko osoby, które coś z bliska widziały.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto