Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gminy walczą o nasz podatek

Roman Woźniak
Roman Woźniak
Kalkuluj by podatek był jak najmniejszy
Kalkuluj by podatek był jak najmniejszy
Słychać nawoływania ze wszech stron o nasz podatek. Pracodawcy chcą byśmy płacili podatek tam, gdzie zarabiamy pieniądze, a gminy gdzie zamieszkujemy wolą, by podatek odprowadzany był do miejscowych US.

Ratusz informuje: "W poniedziałek, 1 lutego, Warszawa rozpoczęła kampanię informacyjną zachęcającą do płacenia podatków w stolicy. Jest ona skierowana do osób, które mieszkają i pracują w Warszawie, ale podatki odprowadzają w swoich miastach rodzinnych". Jest to zapewne strzał w Łódź i Radom, nie wymieniając tych mniejszych miejscowości. Warszawa argumentuje dalej: "Więcej wpływów z podatków do budżetu miasta oznacza więcej pieniędzy na poprawę codziennego funkcjonowania miasta: remonty dróg, poprawę komunikacji, ochronę zdrowia, kulturę i edukację".

Zobacz film promujący akcję, "Brat PIT w Warszawie"

Podstołeczne gminy też walczą. Jest o co - to duże pieniądze, więc uzasadniają: "Płaćmy podatek dochodowy w miejscu zamieszkania. Jeżeli nie jesteście Państwo na stałe zameldowani na terenie naszej gminy, ale w niej mieszkacie, prosimy o złożenie swojego PIT-u za 2009 r. w miejscowym Urzędzie Skarbowym, zgodnie ze swoim faktycznym miejscem zamieszkania, a nie z miejscem zameldowania".

Nawet znajdują i przedstawiają akty prawne na prawdziwość i słuszność swych nawoływań - "jesteście Państwo w zgodzie z przepisami prawa - art. 45 ust. 1b ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. z 2000r. Nr 14, poz. 176 z późniejszymi zmianami)".

Dalej uzasadnienie jest podobne do warszawskiego: w ten sposób część Państwa podatku zasili budżet gminy, w której faktycznie Państwo mieszkacie i od której oczekujecie poprawy warunków życia. Największe dochody w budżecie stanowią właśnie dochody od osób fizycznych. Większe wpływy będą umożliwiały przeznaczanie większych kwot na poprawę warunków w gminie XYZ, a więc w tej, w której Państwo i Państwa najbliżsi na co dzień żyją.

A jak to było kiedyś? Znam system z lat sześćdziesiątych. W miejscu pracy przy wypłacie odtrącany był podatek i odprowadzany przez pracodawcę. Już na pasku wypłaty tzw „filmie małoobrazkowym” wymieniona była tylko suma podatku odprowadzana przez zakład. Pracownik tylko kontrolował odprowadzanie. To zakład ponosił ewentualne konsekwencje. Uciążliwy był podatek "bykowy". Płacili go kawalerowie od 25. roku życia. Podatki te zniesione zostały w latach 70. Przywróciły je zmiany lat dziewięćdziesiątych. System pobierania podatku przez pracodawcę był prostszy i sensowniejszy. Zwalniał pracownika od wypełniania złożonych PIT-ów. Rozwijał rejony dające pracę, a nie miejsca wypoczynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto