Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorąco w Sejmie. Ostre zarzuty i trudne pytania w sprawie Amber Gold

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Dzisiejsze obrady Sejmu od początku przybrały gorący nastrój. Po informacjach: premiera, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego oraz ministra finansów - rozgorzała dyskusja, której długo nie będzie końca.

Po informacjach szefa rządu, prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości i ministra finansów rozpoczęła się debata poselska, do której zapisało się 174 posłów. Będzie ostra, długa i wyczerpująca. Czy wyczerpie tematykę - zobaczymy.

Na początku usłyszeliśmy, w ramach wstępu i rozgrzewki w dyskusji, kilka pytań, m.in. takie: "Czyim słupem był Marcin P.?" - pytał z mównicy sejmowej, poseł Janusz Palikot - czytamy w serwisie Interia.pl. Przed Palikotem zabrał głos poseł Andrzej Duda z PiS, który chciał wiedzieć: jak to możliwe, że "to wszystko stało się pod okiem instytucji państwa"?

Czytaj także: Prezes PiS o aferze Amber Gold: Sądy przestały działać

Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, po wysłuchaniu wystąpienia premiera Donalda Tuska ws. Amber Gold - jak zwykle w tak ważnych sprawach - opuścił salę plenarną Sejmu i po drodze, zatrzymany przez dziennikarzy, powiedział, że to co się dzieje na sali - "to jest próba rozmydlania". Dodał, iż jest oczywiste, że w sprawie Amber Gold, musi powstać komisja śledcza. Jego zdaniem "ci, co są przeciw komisji, przyznają się tym samym do winy".

Premier mówił w Sejmie, że w sprawie Amber Gold "należy wyjaśnić błędy instytucji państwowych", ale w żadnym razie nie może to być pretekst do podporządkowania ich władzy politycznej. Zaznaczył, że zastrzeżenia budzą działania ABW, w związku z tym możliwe są "wnioski personalne w służbach". Krytykował też pracę UOKiK.

Poseł Janusz Palikot był jak zwykle ostry w słowach i ocenach. Stwierdził, że afera związana z Amber Gold "to wierzchołek góry lodowej". Zaatakował prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i prokuraturę. Powiedział: "Prokurator Seremet wsypał się wtedy, gdy zaczął mówić, że koincydencja dat między zatrzymaniem Marcina P., a wystąpieniami dzisiaj w Sejmie, to przypadek". Uderzył pośrednio w PiS, mówiąc, że "prokuratorzy nauczyli się, jak zaspokajać władcę, już za czasów Ziobry".

Janusz Palikot, czując awersję, niechęć, wstręt i wrogość do Kościoła, mówił w tym kontekście o przyzwoleniu na działalność Marcina P. w Gdańsku. Zapytał, więc "czy w Polsce wystarczy dać pieniądze na budowę ołtarza, by uchodzić za nietykalnego?".

Poseł Andrzej Duda z PiS-u przypuścił atak w premiera. Komentując zachowanie premiera, stwierdził: "Pan, Panie Premierze, zawiódł Polaków całkowicie. Pan wiedział, że coś jest nie tak, ale poinformował o tym tylko swojego syna".

Poseł Duda poszedł dalej. Znalazł powody do skierowania ostrza krytyki pod adresem polityków PO. Zapytał: "Kto chwalił Marcina P.? Nikt inny jak Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska z PO. To politycy PO z Gdańska korzystali z tych pieniędzy w różnych swoich działaniach. Oczywiście nie działaniach prywatnych, tego nie zarzucam" - mówił Andrzej Duda. I jednoznacznie zaakcentował: "Po tym pokazie nieudolności współpracowników i własnej - premier powinien podać się do dymisji".
Poseł Mieczysław Marcin Łuczak z PSL był w swoim wystąpieniu łaskawszy w słowach wobec premiera. Zauważył skromnie i ogólnikowo: "Mówi się, że w sprawie Amber Gold to ludzie zawiedli, a nie system. Ale system jest nieprawidłowy, skoro pozwolił na to, że zawiedli ludzie".

Poseł Ryszard Kalisz z SLD zauważył w wystąpieniu z trybuny, że w tym samym momencie, kiedy trwa debata w Sejmie - parabanki w Polsce będące na liście Komisji Nadzoru Finansowego - "przyjmują wpłaty od obywateli". Jego zdaniem prokuratura nic nie zrobiła w sprawie Amber Gold, dopóki spółka ta nie stała się medialna.

Arkadiusz Mularczyk z SP - jako prawnik - ujął problem Amber Gold konkretnie i bardzo krytycznie, obciążając nim Platformę Obywatelską. Stwierdził, że partia ta dała "zielone światło dla oszustów". Według niego Polacy muszą liczyć wyłącznie na siebie, bo "administracja publiczna nie działa".

Debata sejmowa przybiera chwilami bardzo ostre i niebezpieczne granice słów, określeń, podejrzeń, oskarżeń i zarzutów, budząc w słuchaczach i widzach niesmak, odrazę i obrzydzenie wobec tych posłów, których nie stać na kulturę słowa i szacunku dla przeciwników. Debata potrwa zapewne 6 do 8 godzin, licząc każde wystąpienie po minimum 3 minuty; zapisanych do zabrania głosu jest 174 posłów.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto