- Zawsze pożyczaliśmy sobie samochody. Znam się bardzo długo - mówi Maciej Żardecki, kierowca rajdowy z Chodorążka. To on jest właściciel zniszczonego pojazdu. - Niestety, jestem zmuszony zrezygnować z konkurencji w sezonie 2020, nie wiem, jak będzie później - dodaje.
Rano pożyczył samochód, którym jeździ na wyścigach, znajomemu. Po chwili otrzymał telefon, że kolega dachował na drodze w Wolęcinie. Świadkowie zawiadomili policję i straż. Kierowca przekroczył prędkość, stracił panowanie nad autem, uderzył w drzewo i zaczął dachować.
- Samochód miał specjalne bezpieczniki w siedzeniach, które przy dachowaniu składają fotele. Dzięki temu nic mu się nie stało. Wszystkie systemy bezpieczeństwa zadziałały sprawnie - mówi Maciej Żardecki, czyli Żyleta z toru wyścigowego. - Auto nadaje się do kasacji. W tym sezonie nie wystartuje.
Pan Maciej od kilku lat realizuje swoją pasję i bierze udział w wyścigach samochodowych. To był jego samochód, którym zdobył wiele pucharów. Brał też udział w wielu akcjach charytatywnych, na których licytowano przejażdżkę jego autem na specjalnym torze. Ostatnio pomagał Zuzi z Aleksandrowa Kujawskiego.
- Musiałem wydać specjalne oświadczenie. To nie ja jestem sprawcą wypadku, nie było mnie przy tym. Wiele osób myśli, że kierowcy rajdowi szybko prowadzą auta. W swojej pracy muszę prowadzić samochody, które nie należą do mnie. Nie ma mowy, żebym jechał nimi szybko na drodze. Wyprzedzał i bawił się na drodze. To nie jest do tego miejsce - dodaje Maciej Żardecki.
Sprawca za spowodowanie kolizji otrzymał mandat w wysokości 500 złotych, będzie musiał też odpowiedzieć za straty, które poniósł właściciel pojazdu.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?