Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Guardiola i Ancelotii - gwaranci ładu

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Obaj nie uniknęli porównań ze swoimi poprzednikami i obu będzie się oceniać w kontekście ich dokonań. Przed nimi wytaczane są stratosferyczne cele, ale dlaczego nie mieliby ich osiągnąć? Umiejętność zjednywania opinii publicznej już nabyli.

Powiedział "nie" Chelsea, Manchesterowi City i tylko on wie jeszcze ilu innym klubom. Zamiast przebierać w ofertach po czterech tłustych latach w Barcelonie wybrał się na roczny urlop do Nowego Jorku, gdzie łatwiej o anonimowość niż w jakiejkolwiek innej metropolii. Guardiola mógł spokojniej przejść się po Central Parku niż Carmelo Anthony i zrobić zakupy przy Piątej Alei bez nadzwyczajnego zainteresowania klientów węszących za gwiazdami ekranu.

Na swojej pierwszej konferencji ponad 250 dziennikarzy powitał po niemiecku, którego zaczął się uczyć zaraz po tym, jak okazało się, że zastąpi Juppa Heynckesa. Wyrobił sobie tym przychylne spojrzenie publiczności, a przecież pierwsze dobre wrażenie można zrobić tylko raz.

Niektórzy mówią, że Barcelona i Bayern reprezentują podobne struktury. Silna utożsamianie z regionem, dużo wychowanków w kadrze pierwszej drużyny, obsesja triumfów. Guardiolę ujął porządek rzeczy, spójność bawarskiego systemu, ciągłość pokoleniowa (byli piłkarze zostają prezesami) i elitarystyczne podejście do futbolu, jakiego nie otrzymałby w klubach multimilionerów, zatrudniających i zwalniających w mgnieniu oka.

Co można poprawić w klubie, który osiągnął wszystko? To złe pytanie. Lepsze brzmią:
Jak nie zburzyć tego, co już stoi i wytrwale opiera się nawałnicom? Bo nie ma wątpliwości, że od sierpnia na Bawarczyków rzucą się wszyscy chętni dobrać się mistrzom do skóry.
Jak ułożyć sobie relację z humorzastymi gwiazdami (Ribery, Robben)? Odchodząc Heynckes zwracał uwagę na to, jak nauczyli się grać w defensywie, a Holender bez buty przez część sezonu zaakceptował rolę rezerwowego. Nie ma złudzeń, że pedagogika będzie jednym z kluczy do utrzymania hegemonicznej pozycji.
Na ile będzie niezależny wobec autorytarnych Uli Hoenessa i Karla-Heinza Rummenigge, związanymi z klubem od lat?
W składzie rady nadzorczej Bayernu zasiadają m.in. przedstawiciele Volkswagena, Audi, Adidasa i były szef CSU Edmund Stoiber. Jak odnajdzie się w tym, wciąż dla niego obcym, magnackim środowisku?
Czy pójdzie na zderzenie Bayern kontra reszta Niemiec, co do tej pory było zwyczajem?

Nadal niedoceniana Bundesliga, raczej nieściągająca gwiazd najwyższego formatu, zyskała blask i całkiem okazałą szansę zwiększenia zainteresowania sobą zagranicą, obszarze do tej pory raczej zaniedbanym.

Jeżeli Guardiola ma jeszcze cokolwiek do udowodnienia, to to, żeby nie przywiązać do siebie wizerunku trenera jednego zespołu. W Katatonii był na swoim, w Monachium jest gościem. Tam kultywował system wcierany od dwóch dekad, tu dopiero spojrzy na składniki mistrzowskiej substancji. A przecież tiki-taka jest stylem nie do skopiowania na inny grunt.

Cisza po burzy

Biuro prasowe Realu odetchnie, ale "Marca" i inne prorealowskie media stracą zawsze poczytny temat. Uwaga madryckiego audytorium z sali konferencyjnej wróci na boisko, choć temperatura Gran Derbi pewnie nieco spadnie.

Wojennego podżegacza zastąpił pacyfista, którego ONZ z czystym sumieniem mogłaby wysłać na misję pokojową w najbardziej krwawe rejony świata. "Po prostu jesteśmy od siebie inni" - odpowiada na pytania o porównanie do Jose Mourinho Carlo Ancelotti.

Odbierając koszulkę Realu ze swoim nazwiskiem z rąk Florentino Pereza, który kiedyś miał mu powiedzieć, że prędzej czy później trafi na Santiago Bernabeu, lekko się uśmiechał. Nie jest łatwo wejść w buty po Portugalczyku, a jemu, wprawdzie z krótkim odstępem, ta sztuka już raz się udała. "Charakter Ancelottiego pasuje do linii klubu" - powiedział prezydent Realu trafnie identyfikując odczucia zmęczonej ostatnim sezonem madryckiej społeczności.

"Peacemaker", jak pisze o nim angielska prasa, to typ bezkonfliktowy, czujący atmosferę szatni, co wielokrotnie podkreślali piłkarze Chelsea. Jednym z naczelnych zadań stawianych mu przez władze Królewskich jest - zaniechane przez Mourinho - wprowadzanie wychowanków tak, by nie zapłacić za to wysokiej sportowej ceny. Wiadomo niewiele więcej - z roli dyrektora sportowego na asystenta awansował Zinedine Zidane. Transfery... Dawno latem nie było o nich tak cicho w kontekście klubu słynącego z przeprowadzania najdroższych transakcji.

Jedyne, co brakowało Ancelottiemu do tej pory, to zdolności powtórzenia sukcesów ligowych w bliskich odstępach czasu. Co prawda w ciągu pięciu lat trzy razy z Milanem dotarł finału Ligi Mistrzów, ale w Serie A triumfował raz w ciągu ośmiu sezonów, z Chelsea również nie obronił tytułu. Jego PSG, jak na ogromną skalę inwestycji i zaniechanie ich po stronie konkurencji z Marsylii, Lyonu i Lille, nie przyciągało urodą spektaklu. Zespół składany szybko rozpędzał się bardzo powoli. O wymęczonym tytule zadecydowała suma indywidualnych umiejętności, bo gdy miała przemówić wartość zespołu, jak w pojedynczych spotkaniach Pucharu Francji i Pucharu Ligi, mechanizm zgrzytał, a jego części bezwiednie się o siebie ocierały.

"Chcę drużyny, która kontroluje grę" - mówi nowy opiekun chyba najbardziej rozczarowanej dziś drużyny świata. On pragnął Realu, Real pragnął jego (pragnienie kosztowało 4,5 mln euro). Pełna symbioza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto