Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Gwiazdy na porannym niebie" - recenzja spektaklu

Wojciech Janiszewski
Wojciech Janiszewski
20 stycznia, w czwartkowy zimowy wieczór wybrałem się do warszawskiego Teatru Polskiego na spektakl „Gwiazdy na porannym niebie”, Aleksandra Galina. Wyreżyserował go Andrzej Pieczyński. Recenzje zapowiadały bardzo ciekawe doznania i tak rzeczywiście było.

Otoczony koleżankami i kolegą z Wiadomości 24 uczestniczyłem w uczcie duchowej, stwierdzę więcej - to była prawdziwa wieczerza, suto zastawiona.

Sztuka Aleksandra Galina jest oparta na faktach. Podczas Igrzysk Olimpijskich które odbywały się w Związku Radzieckim w 1980 roku, władze komunistyczne postanowiły oczyścić Moskwę z niewygodnych osób: prostytutek, bezdomnych, włóczęgów, ponieważ nie pasowali do socjalistycznej rzeczywistości.

Sztuka przedstawia losy czterech kobiet w specjalnym ośrodku, w którym wcześniej był szpital dla psychicznie chorych. Genialnie zagrane zostały role zdegenerowanej alkoholiczki Anny (Ewa Makomaska) i napiętnowanej przez los Marii (Marta Dąbrowska). Udająca artystkę cyrkową Lora (Małgorzata Sadowska), była piękna i uwodzicielska, a najkrócej będąca na scenie, energiczna desperatka Klara (Zuzanna Lipiec) bardzo ekspresyjna. Warto wspomnieć też postać ich nadzorczyni - Walentyny (Łucja Żarnecka).

W życie bohaterów wplątują się zwichnięci psychicznie mężczyźni: Aleksander (Andrzej Pieczyński), fizyk - pensjonariusz pobliskiego szpitala dla psychicznie chorych leczony elektrowstrząsami, oraz milicjant Nikołaj (Maciej Mikołajczyk, rola dająca dużo do myślenia), syn nadzorczyni Walentyny romansujący z Marią.

W spektaklu tym nikt nie jest tym kim się na wstępie wydaje. Postacie się zmieniają. Aktorki prezentują coraz to nowe postawy i bogate, skomplikowane wnętrza.Te metamorfozy powodują, że opowieść staje się wnikliwym studium psychologicznym, pokazującym przemiany, jakie dokonują się w psychice tych ciężko doświadczonych przez los kobiet. Kulminacyjnym punktem spektaklu jest uformowany defiladowo pochód prostytutek, pod wodzą nadzorczyni Walentyny, który wyrusza na powitanie sztafety z ogniem olimpijskim. To ich daremny marsz ku wolności. Spektakl trwający dwie godziny ogląda się z ogromną przyjemnością i wzruszeniem. Serdecznie wszystkim polecam

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto