Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hale Mirowskie - bliźniaczki, które przeżyły własną śmierć

Ewa Naukowicz
Ewa Naukowicz
Płoną gmachy Hal Mirowskich, Niemcy bombardują nieustannie tę dzielnic...
Płoną gmachy Hal Mirowskich, Niemcy bombardują nieustannie tę dzielnic...
"Nagle pociski. Jeden trafia w drewnianą barykadę strażacką na Chłodnej, za kościołem. Cała w ogniu. Zaraz coś wpada w Hale Mirowskie. Palą się. Żywym płomieniem. Pomidorowe i tak.". - tak ich koniec widział Miron Białoszewski.

HISTORIA
Hale Mirowskie. Bliźniacze neoromańskie hale targowe wybudowane w latach 1899-1901, w czasie, gdy prezydentem Warszawy był Mikołaj Bibikow, rosyjski generał. Powstały w miejscu rozebranych, osiemnastowiecznych Koszar Mirowskich, o czym w taki oto sposób informował wydany w 1893 roku "Ilustrowany przewodnik warszawski" - "Drugą ulicą, wychodzącą z Chłodnej, jest powstała po skasowaniu tak zwanych Koszar Mirowskich. W ostatnich czasach zajmował je dywizyon żandarmów. Koszary te wreszcie przed kilku laty miasto nabyło, i ma zamiar urządzić tu targ, według obecnie przyjętych zasad, jako bazar kryty, ze wszelkimi postępowemi urządzeniami. Na projekt budowy owego bazaru magistrat ogłaszał konkurs, a plan S. Szyllera w zasadzie uznano za najlepszy. Dotychczas jednak nie ma decyzyi, co do samej budowy.". Bliźniacze hale, o czym mało kto wie, miały też swą o pół wieku starszą, mieszczącą mnóstwo sklepów siostrę - Halę zwaną "Gościnnym Dworem" lub od nazwy miasteczka, "Wielopolem". Budynek, do którego już w XIX można było dojechać tramwajem, miał kształt trójkąta równoramiennego z mocno zaokrąglonymi rogami. Konstrukcja była murowana, otoczona żeliwnymi podcieniami i arkadami na słupach. Nad głównym wejściem widniał napis „Gościnny Dwór” w języku polskim i rosyjskim. W okolicach hali zawsze kwitł handel, można tu było kupić dosłownie wszystko. Hala spłonęła już na początku wojny w 1939 roku, a jej metalową konstrukcję okupanci zabrali na złom.

Halle Targowe, bo tak je nazywano, zaprojektował odpowiedzialny za konstrukcję Bolesław Milkowski, Ludwik Panczakiewicz, Apoloniusz Nieniewski i Władysław Kozłowski. Projekt w dużej mierze opierał się na wcześniejszych planach architektonicznych Stefana Szyllera. Od chwili powstania Hale Mirowskie stały się największym obiektem handlowym w Warszawie. Sprzedać i kupić można tu było dosłownie wszystko, choć najwięcej klientów przyciągało świeże mięso, ryby, warzywa, owoce oraz pieczywo. Zgiełk i tłok, który tu panował, sprzyjał też niestety drobnym złodziejaszkom, przed których nowym trickiem, już w 1932 roku przestrzegał "Głos Stolicy" - "W okolicy Hal Mirowskich grasuje banda łobuzów, którzy wynaleźli nowy sposób okradania kupujących. Najprzód jeden z nich pluje komuś na ubranie i odchodzi. Drugi wtedy podchodzi do oplutego i niby z dobrego serca, pokazuje co mu uczyniono, pomagając przytem wycierać. Opluty obywatel stawia paczki na ziemi, by się wytrzeć, wtedy trzeci opryszek kradnie paczki.".

Okolice Placów Mirowskiego i Żelaznej Bramy, wokół których rozciągały się oferujące najbardziej wyszukane artykuły spożywcze targowiska, stały się miejscem tak popularnym i uczęszczanym, że zaznaczono je, z wyszczególnieniem stacji "Plac Żelaznej Bramy", na projekcie budowy metra warszawskiego z 1938 roku. Do budowy metra rzecz jasna nie doszło, ale Halom Mirowskim w stanie nienaruszonym udało się przetrwać nie tylko we wrześniu 1939 roku oblężenie Warszawy, ale i pierwsze lata wojny, aż do wybuchu Powstania Warszawskiego.

W październiku 1940 roku część otoczenia Hal Mirowskich znalazła się w getcie - "Stąd, z tego miejsca wyniesionego ponad ulicę widzieli kręte, zatłoczone zaułki getta, rozległe czeluście Hal aż po plac Żelaznej Bramy" - pisał Bogdan Wojnowski, a taki widok z 1942 roku pozostał we wspomnieniach Władysława Szpilmana - "Następnego dnia opuściłem po raz pierwszy od dwóch lat dzielnicę żydowską. Był piękny, gorący dzień, gdzieś około 20 sierpnia. Szliśmy w grupie, czwórkami, pod dowództwem żydowskich majstrów, strzeżeni przez dwóch SS-manów. Zatrzymaliśmy się na placu Żelaznej Bramy. A więc istniało gdzieś jeszcze jakieś życie! Przed zamkniętą hala targową, przerobioną zapewne przez Niemców na jakieś magazyny, stali drobni handlarze z koszami pełnymi towaru. Ostre światło słoneczne ożywiało kolory owoców i warzyw, połyskiwało na łuskach wyłożonych ryb i błyszczało na lśniących wieczkach puszek z konserwami. Wokół handlarzy kręciły się kobiety, targowały, chodziły od kosza do kosza, robiły zakupy i odchodziły w kierunku centrum miasta. Handlujący złotem i walutami pokrzykiwali monotonnie:- Złoto, kupię złoto. Dolary, rubelki...".

Tak natomiast zdobycie przez Niemców Hal Mirowskich opisywał Miron Białoszewski: "Na drugi dzień pod wieczór ze Staszkiem każą nam przenosić płyty z chodnika. Na druga stronę. Staszek złapał płytę i przeniósł. Podziwiałem. Nagle pociski. Jeden trafia w drewnianą barykadę strażacką na Chłodnej, za kościołem. Cała w ogniu. Zaraz coś wpada w Hale Mirowskie. Palą się. Żywym płomieniem. Pomidorowe i tak. Słońce zachodzi. Pierwszy raz pogoda. Ludzie wzdłuż murów lecą o naszej stronie Chłodnej do Elektoralnej i dalej. Tacy jak wczoraj. Ci sami. Uciekają z Woli.".

Hale Mirowskie w pierwszych dniach sierpnia były miejscem tragicznych wydarzeń - masowych egzekucji ludności cywilnej z terenu zachodniego Śródmieścia i Woli. Na cegłach, nawet po niedawnym remoncie nadal widać ślady po kulach. 7-go i 8-go sierpnia 1944 roku hitlerowcy rozstrzelali tu 510 osób - to miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolność ojczyzny. Cześć ich pamięci!

Po wojnie całkowicie spalone hale zostały udostępnione stołecznemu taborowi MZK. Z informacji, do których udało mi się dotrzeć wynika, iż we wschodniej, będącej w lepszym stanie Hali, był warsztat naprawy autobusów, w zachodniej, pozbawionej całkowicie szyb, zajezdnia autobusowa, a między nimi magazyn żelastwa. Po niedługim czasie MZK zrezygnowało z jednej z hal, a w prasie zawrzało. Nad halami zawisło bowiem widmo rozbiórki, gdyż ich facjaty nie pasowały do koncepcji urbanistycznej Osi Saskiej. Każdy czytelnik chciał mieć swój udział, każdy chciał przyczynić się do dalszych losów Hal Mirowskich. Niektórzy tylko pisali, inni szli o krok dalej, przedstawiając nawet własne projekty - Pan Władysław Jazgar chciał np. "nadać bryle zespołu hal akcentu charakterystycznego dla klasycyzmu warszawskiego. Akcentem tym byłaby rotunda, zakończona płaską kopułą założoną na bryle stopniowanej.".
HAL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto