Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hania Stach: Lubię grać w małych miasteczkach

Kajetan Balcer
Kajetan Balcer
Hania Stach po recitalu w Trzebini
Hania Stach po recitalu w Trzebini Marek Długajczyk
Z Hanią Stach o jej muzycznych planach, karierze i występach w "Idolu", rozmawiają Kajetan Balcer i Marek Długajczyk. Artystka w ostatnią niedzielę koncertowała w Trzebini. Zobaczcie i posłuchajcie sami!

Przed występem gwiazdy ogólnopolskiej sceny muzycznej, zapytaliśmy przybyłą do Trzebini publiczność o oczekiwania wobec recitalu i powód ich przybycia. - Spotkam się tutaj również z koleżanką. Przyjeżdżamy do dworku w Trzebini na różne koncerty. Ostatnio słuchałyśmy np. Sławka Uniatowskiego i Macieja Zębatego. Mam nadzieję, że i tym razem będziemy się świetnie bawić - mówi Marzena Urban z Chrzanowa. - Słyszałyśmy piosenki Hani Stach w internecie - "Masz w sobie wiarę" z filmu High School Musical i "Regrop", w której wokalistka zmienia image. Przyszłyśmy tutaj celowo, by posłuchać, jak śpiewa, zobaczyć ją - dodają mieszkanki Trzebini.

Po koncercie spytaliśmy uczestników o wrażenia z koncertu - mówi Katarzyna Pajer i Anna Zając

- Pani ma piękny głos i umie nim operować. Nie znałam jej wcześniej. Miałam okazję poznać ją przez to, że przyjechałam do Trzebini. Jestem pod miłym wrażeniem - mówi Iwona z Chrzanowa. Oczekiwania organizatorów również zostały spełnione. A co po całym wieczorze powiedziała Hania Stach?

Zapytaliśmy Hanię jeszcze o kilka innych spraw...

Zauważyliśmy, że podczas swoich tras koncertowych odwiedzasz małe miejscowości. Co cię ku temu skłania?

Nie jest to do końca zależne ode mnie. Tam gdzie zostaję zapraszana, tam się pojawiam. Uważam jednak, i to bez "słodzenia", że te mniejsze miejscowości są zupełnie inne. W dużych miastach wiele się dzieje. Na miejscu są kina, teatry, częste koncerty. Co chwilę pojawiają się tam znani wykonawcy. Ludzie mają to praktycznie na co dzień. W małych miastach nie jest to niestety, aż tak popularne. Koncerty są znacznie rzadziej. Dlatego ludzie całkiem inaczej reagują. "Chłoną" tę muzykę, cieszą się, że ktoś przyjeżdża, bawią się. Takie sytuacje nawet bardziej mnie cieszą, nakręcają pozytywnie. Jest to dla mnie zupełnie inny przekaz, lepiej mi się śpiewa. Ostatnio np. graliśmy koncert w Olszewie-Borkach. Kiedy wjeżdżaliśmy do miasteczka, na ulicy prawie w ogóle nie było ludzi. Przestraszyłam się, że nikt nie przyjdzie na koncert. Okazało się jednak, że jak na takie małe miasto, publiczność była liczna. Nie zniechęciła jej nawet bardzo niska temperatura i nasze spóźnienie. Byłam bardzo mile zaskoczona.

Powiedziałaś kiedyś, że rozmawiasz sama ze sobą, by poukładać myśli. Stosujesz tę samą metodę przed koncertami?

Czasami tak. To gadanie do siebie mam po tacie. Przed koncertami zastanawiam się, gdzie gram, myślę, co chciałabym, co wypadałoby powiedzieć ludziom, a co nie. Wtedy "przegadam" sobie jakąś kwestię. Nie chcę jednak, aby było to wyuczone. Tak samo jest ze śpiewaniem. Nigdy do końca nie wiem, jak zaśpiewam daną piosenkę. Otwieram sobie zawsze takie drzwiczki i troszeczkę improwizuję. Dotyczy to również wszelkich zapowiedzi i przemówień.

Wszystko jest spontaniczne?

Raczej tak, w 90 procentach.

Kiedyś Danuta Bieda. Teraz Hania Stach. Co powiesz na duet?

Nie, duet to raczej nie... Danuta Bieda, czyli moja mama, odgrywa w moim życiu bardzo ważną rolę. Jest najwspanialszą mamą na świecie. To ona "wyprawiała" nas z siostrą do szkoły. Codziennie ćwiczyła z nami grę na pianinie. Obserwowała, jak rosłyśmy i rozwijałyśmy się w kierunku muzycznym. Tata również brał w tym wszystkim udział. Nie było to regularne, bo często wyjeżdżał (też jest muzykiem), ale przywoził mi płyty, z których mogłam się uczyć, czerpać wzorce na przyszłość. Wracając jednak do duetu... Mama od dawien dawna nie śpiewa...

A nie chciałaby? Jakbyś ją tak "wkręciła" do jednej piosenki?

Chyba nie chciałaby. Mama się cieszy z tego, że wszystko powolutku mi się udaje, układa się. Trzyma kciuki za drugą płytę. Obecnie puszcza mi nowe piosenki, przesłuchuje propozycje do nowego krążka płyty i doradza mi. Jest bardzo krytyczna. Ma słuch muzyczny, sama w końcu kiedyś śpiewała. Dokładnie czuje, jaka piosenka powinna być i wie, na co mnie stać. Jest ostra w swoich ocenach. Wierzę jej. Kiedy mówi mi: "to weź, to jest fajne", bardziej zwracam na dany utwór uwagę. W tym mama mi pomaga. Myślę jednak, że na tym zaprzestaniemy. Nie chcę uprzedzać faktów, ale myślę, że prędzej, czy później nagramy coś wspólnego z siostrą, bo to "aż się prosi".

Prawie w każdym wywiadzie dziennikarze pytają o powód Twojego odejścia z "Idola". Nie czujesz irytacji?

Trochę tak. Rozumiem też jednak dziennikarza. Jeśli wcześniej nie miał okazji ze mną o tym porozmawiać, robi to teraz. "Idol" to był znany program. Nie wiedziałam nawet, że miał aż taką wysoką oglądalność. Szczególnie popularna była nasza edycja ze względu na "Idola Extra". Powstało o nas więcej filmów, widzowie poznawali nasze osobowości, zachowania, charaktery. Robił się z tego, prawie że "Big Brother". Buntowałam się, ponieważ mi to nie pasowało, zresztą jak wszystkim. Chcieliśmy jak najszybciej skończyć przygodę z programem i nagrać coś swojego. Na pytanie o "Idola" staram się odpowiadać grzecznie. Tak, jakbym pierwszy raz o tym w ogóle mówiła.

Nie myślałaś o autorskiej balladzie jako o singlu? Takie utwory są teraz na pierwszych miejscach list przebojów.

Mam potrzebę nagrania ballady. Na mojej nowej płycie na pewno znajdzie się kilka ballad. Obecnie zastanawiam się nad singlem, przesłuchuję różne piosenki. Mam ich dużo, ale sęk w tym, by znaleźć coś, co będzie puszczane w radiu. Czasem jest tak, że "piosenka jest fajna, ale nie do radia, za ambitna". Za to czasami puszczają za to w radiu takie rzeczy, że włosy stają na głowie i nie wiadomo, gdzie uciekać... Nie rozumiem tego do końca. Co do ballady jako singla, może się tak zdarzyć, zobaczymy. Utwory zostały poddane pod ocenę mojej mamy, managera, firmy EMI i innych.

Jak śpiewając jakąś piosenkę setny raz z kolei można ją przeżywać?

Ja to lubię po prostu. Niektórzy ekscytują się pracą biurową przy komputerze, a ja za każdym razem tą samą piosenką. Każdy lubi to, co robi i tyle.

Rozmyślałaś kiedyś nad studiowaniem anglistyki. Jak sprawa twojej edukacji wygląda na dzień dzisiejszy?

Myślałam o tym jeszcze zanim zdałam na studia muzyczne, czyli bardzo dawno temu. Chciałam poznać coś nowego na studiach, ponieważ muzyka wychodziła mi już uszami. Znałam nuty, przerobiłam kształcenie słuchu, umiałam grać na fortepianie... Rozglądałam się nad czymś nowym. Najpierw zdawałam jednak na Akademii Muzycznej w Katowicach i dostałam się... Angielskiego uczę się cały czas w domu.

Studia odpadają?

Nigdy nie mów nigdy, ale i tak nie mam na to czasu. Lubię się dokształcać sama we własnym zakresie.

Motto życiowe.

Zawsze o to pytają... Nie mam takiego "motta". Słowa, które mi towarzyszą to: ciężka praca i dyscyplina, bo tego wymaga zawód, który wykonuję. Trzeba wszystko planować, samemu się mobilizować. Poza tym cały czas myślę o muzyce jako o mojej pasji i miłości.

Dziękujemy za rozmowę

Również dziękuję.

Zapraszamy również do obejrzenia fotorelacji z recitalu

Współautor artykułu:

  • Marek Długajczyk
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto