Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hanna Banaszak na festiwalu Krystyny Jamroz

Redakcja
Po koncercie Hanna Banaszak podpisywała płyty, zbiorki wierszy...
Po koncercie Hanna Banaszak podpisywała płyty, zbiorki wierszy... Krzysztof Krzak
Po Nigelu Kennedym na XVI Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym im. Krystyny Jamroz w Busku - Zdroju w cyklu "Gwiazdy polskiej estrady" wystąpiła Hanna Banaszak z zespołem.

W odróżnieniu od Brytyjczyka, który pozwolił fotoreporterom wykonywać swoją powinność jedynie podczas pierwszego utworu, Hanna Banaszak kategorycznie zabroniła wykonywania zdjęć w czasie koncertu. Zastanawiam się, kiedy polskie gwiazdy każą odbierać swoje występy z zamkniętymi oczyma i zatkanymi uszami (przepraszam za uszczypliwość). Chociaż w przypadku niektórych tak zwanych piosenkarzy i piosenkarek powinno to być wręcz nakazem. Ale nie dotyczy to Hanny Banaszak.

Piosenkarka od lat należy do czołówki rodzimej wokalistyki rozrywkowej i jazzowej ku czemu predestynują ją niezwykłe możliwości głosowe i niezwykła wrażliwość muzyczno - literacka. W odróżnieniu od wielu piosenkarek - tekściarek Banaszak "podpiera" się tekstami takich mistrzów słowa jak: Wojciech Młynarski, Jonasz Kofta czy Karol Wojtyła. I chwała jej za to, bo dzięki temu wykonywane przez nią piosenki są o czymś, skłaniają do zadumy i refleksji.

Podobnie jest z muzyką. Podczas buskiego koncertu usłyszeliśmy kompozycje takich twórców jak Jan Kanty Pawluśkiewicz, Duke Ellington, Astor Piazzola, Fryderyk Chopin, Michał Urbaniak, Chuck Mangione (to za wykonanie "partii trąbki" z muzyki do filmu "Dzieci Sancheza" Hanna Banaszak zebrała najburzliwsze brawa).Jeden z utworów skomponowała sama Banaszak. Kompozycja była bardzo udana i świetnie wydobywała walory tekstu Młynarskiego. Natomiast utwór instrumentalny ("Mazurskie fale") jej kolegi z zespołu, Andrzeja Mazurka, był, moim zdaniem, nieco przydługi.

Obserwując reakcję widzów na proponowane przez piosenkarkę utwory odnosiłem wrażenie, że rozminęły się one nieco z oczekiwaniami słuchaczy. Hanna Banaszak postawiła raczej na utwory trudniejsze, bardziej skomplikowane muzycznie, na pewno nie "wpadające w ucho", co zważywszy na fakt, iż koncert odbywał się w ramach festiwalu, któremu partneruje Krystyna Jamroz, miało swoje uzasadnienie. Pozwoliło wokalistce przedstawić swoje walory głosowe w pełnej skali. Przeboje, z którymi piosenkarka jest utożsamiana, takie jak "Samba przed rozstaniem" czy "W moim magicznym domu" publiczność usłyszała dopiero pod koniec koncertu lub wręcz na bis. Mnie osobiście zabrakło piosenek, które dla tej wspaniałej wokalistki stworzyli równie niedoścignieni "Starsi panowie". Pastiszowa piosenka o artystce i jej zespole nie zastąpi jednak takich perełek, jak "Ja dla pana czasu nie mam", "Żegnaj, kotku", "Jak pan mógł?" czy "Pejzaż bez ciebie".

Podczas koncertu nie zabrakło także zabawnych sytuacji, takich jak ciągłe poszukiwanie nut przez pianistę, Piotra Kałużnego, pomylenie przezeń utworów, skutkiem czego piosenkarka musiała dwukrotnie zaczynać wokalizę do muzyki Fryderyka Chopina. Takich wpadek nie zaliczyli, na szczęście, LeszekRanz (gitara) i Jakub Persona (perkusja). Można było także zobaczyć Hannę Banaszak grającą na instrumentach perkusyjnych.

W sumie: był to koncert, który pozostaje w pamięci, również z powodu brawurowo wykonanego na zakończenie przez Hannę Banaszak standardu "Summertime" Gershwina.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto