Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Heroizm matki martwego dziecka

Paweł Janus
Paweł Janus
Tomasz Sienicki, własnośc publiczna
Żona mojego przyjaciela zaszła w ciążę. Oboje bardzo wierzący. Od lutego spodziewali się upragnionego dziecka. Badania prenatalne, na które ze względu na wiek matki się zdecydowali, wskazały, że dziecko urodzi się z Zespołem Edwardsa

Dzieci z tym zespołem najczęściej nie przychodzą na świat. Natura eliminuje je jeszcze w łonie matki. Jednak medycyna XXI w. poczyniła taki postęp, że statystyki zaczęły się zmieniać. Tak czy inaczej dzieci, które się rodzą żywe są obarczone poważnymi wadami w skali, którą trudno sobie nawet wyobrazić - rozszczep kręgosłupa, wada genetyczna polegająca z grubsza na tym samym co Zespół Downa, rozszczep podniebienia, niedorozwój większości organów wewnętrznych, wodogłowie i szereg innych wad, z którymi na choćby częściowo normalne funkcjonowanie nie ma najmniejszej szansy.

Lekarz prowadzący w lipcu, po odebraniu wyników genetycznych, skwitował to krótko: "Powinna to pani jak najszybciej przerwać". Wszyscy, rodzina i przyjaciele, żyliśmy tą ciążą przez wiele miesięcy. Staraliśmy się wspierać matkę... ale co można powiedzieć? Że będzie dobrze? Jak wiemy, że dobrze nie będzie. Że należy tę ciążę przerwać bo nie ma ona sensu, może zrujnować życie nie tylko matki ale i całej rodziny łącznie z dzieckiem z pierwszego związku, a samo nowo narodzone dzicko będzie nieludzko cierpieć?

"Cokolwiek się nie stanie będziemy z wami i będziemy was wspierać" - to jedyne co mogliśmy im powiedzieć, choć swoimi kanałami dowiadywaliśmy się od zaprzyjaźnionych lekarzy tragicznej prawdy. Oswajaliśmy się też z sytuacją jak się zachowywać, jakie tematy poruszać i jak reagować na słowa mojego trzyletniego synka, który wyciągając z kąta swój chodzik mówi do naszej przyjaciółki "to dla twojej dzidzi".

Rodzice postanowili żyć zgodnie z tym, w co wierzą - wspólnie podjąć ten heroiczny wysiłek i urodzić, a „jeśli Bóg da” wychować dziecko, choć w praktyce oznaczało to – opiekować się nim aż do śmierci (w tym przypadku dziecka).

Zdaję sobie sprawę, że dla wielu mądrali z Solidarnej Polski, PiS, matek-teoretyczek pokroju p. Pawłowicz to żaden heroizm. To psi obowiązek matki urodzić dziecko choćby z najpoważniejszą wadą i schorzeniem i choćby miało to zrujnować życie im i wielu ludziom wokół.

„Ciąża nie choroba”, „stop eugenice”, „dziecko chore też ma prawo żyć” – powiedzą, wprowadzając swoisty moralny szantaż wobec tych ludzi, którzy są głęboko wierzący i nie mają wyboru. Albo heroizm i „świadectwo” albo wieczne potępienie i naznaczenie znamionem „morderczyni nienarodzonych dzieci”. Na wszelki wypadek, żeby o tym nigdy taka matka nie zapomniała, mściciele nienarodzonych będą zawieszać w centrach największych miast bilboardy na kamienicach, przedstawiające rozrywane ciałka dzieci. Jeśli się uda zaostrzą też ustawę aborcyjną aby moja przyjaciółka, gdyby było to ponad jej siły i zdecydowała się jednak na przerwanie tego, co o tak nie miało przyszłości, poszła do więzienia odpokutować swoją zbrodnię.

Wszystkim tym moralizatorom i „ojcom teoretykom” dedykuję to, co się później stało. W zeszłym tygodniu, w ósmym miesiącu ciąży, matka przestała czuć ruchy dziecka. Stało się to, co kilka miesięcy wcześniej przewidział lekarz: dziecko najprawdopodobniej umrze przed porodem. W „najlepszym razie” urodzi się z poważnymi wadami, które prawdopodobnie (na 90 proc.) spowodują jego śmierć w ciągu roku, w którym będzie musiało przejść wiele bolesnych operacji, będzie odżywiane rurką. W tym czasie będzie to załamanie życia i rodziców i straszliwy ból dla tego dziecka aż do jego nieuchronnej śmierci.

Matka udała się do szpitala. Dziecko nie żyło od co najmniej doby. Co zatem zrobiono w szpitalu w Poznaniu (więc nie byle wiocha)? Wypuszczono ją do domu i poproszono o przyjście na następny dzień. Nie jestem lekarzem, z opinii, które uzyskałem od znajomych wynikało, że nie zagraża to jej zdrowiu. Niemniej – proszę wybaczyć barwny opis – instytucja naszego wrażliwego na życie nienarodzonych państwa, wypuściła do domu matkę z trupem w łonie.

Matka przyszła na następny dzień. To był zeszły piątek. Nie zrobiono jej cesarskiego cięcia, orzeczono, że musi urodzić siłami natury. Prowokowano ten poród, jednak trwało to do poniedziałku w „nieopisanych bólach” jak określiła to matka w jednym z SMS-ów w przerwie między jedną dawką znieczulenia a drugą, które zapewne są niczym w porównaniu z cierpieniem i traumą psychiczną.

Ostatecznie – wzbudzają moje głębokie obrzydzenie ludzie pokroju posła Mularczyka, składającego bez zająknięcia projekt ustawy, skazującej na karę więzienia matki, które na taki heroizm nie mają sił i posłanki Pawłowicz, wymądrzającej się na temat, o którym nie mają najmniejszego pojęcia. Jeśli p. Pawłowicz chce nauczać, że w tego typu przypadkach matki powinny być heroiczne, to jest dla niej miejsce w kościele, może nauczać w salkach katechetycznych, pisać książki, założyć sektę - jakkolwiek. Ale wara od kształtowania kodeksu karnego przez tego typu oszołomów. Nikt nie ma prawa karać innych za brak heroizmu. Tak, jest to heroizm i opisany przeze mnie przypadek jest wzięty z życia, a na potwierdzenie zachęcam do udziału na ceremonii pogrzebowej, na której nie będzie zapewne ani posła Mularczyka, ani posłanki Pawłowicz, ani żadnego biskupa, w którego diecezji jakaś kobieta zdecydowała się zrobić coś, za co powinna zostać kiedyś uznaną błogosławioną.

Będą za to chętnie w telewizji i z ambony opowiadać o powinności, nienarodzonych, eugenikach, morderstwach i wyrodnych matkach nawołując do wprowadzenia rozwiązań prawnych, które kobiety z takimi przypadkami, a które nie zdecydują się na poród, wsadzać za kratki. Co za upadek...

Pogrzeb dziecka odbędzie się 5 października o godzinie 11:50 na Cmentarzu Junikowskim w Poznaniu.

Dyskutuj na Twitterze: @PawelJanus
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto