Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia pewnej miłości

Przemysław Śmit
Przemysław Śmit
Ta historia swój początek miała dość dawno. Była połowa lat 90., a ja byłem wtedy dziesięcioletnim szczeniakiem, którego pojęcie o piłce nożnej sięgało tylko kształtu boiska i futbolówki.

Wtedy nie tylko o
piłce, ale ogólnie o życiu miałem niewielkie pojęcie. Wszakże
dochodziły do mnie skrawki informacji o tym, czym jest futbol, jak
wielkie wywołuje emocje i jakie odnosimy w nim sukcesy i porażki. Ale
wtedy wydawało mi się, iż wokół mnie jest mnóstwo bardziej
interesujących rzeczy.

Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem roku
1996. Z olbrzymią pasją przyglądałem się starszym kolegom rozgrywającym
mecze podwórkowe. Większość z nich miała na sobie sportowe,
czerwono-krwiste koszulki Widzewa Łódź. Myślałem wtedy, co to za
drużyna, dlaczego oni z taką pasją, po każdej strzelonej bramce
krzyczą: Widziałeś strzeliłem jak on?! Jak Koniarek! Kim był tajemniczy
Koniarek dowiadywałem się przez najbliższe kilka dni. Okazał się królem
strzelców polskiej ekstraklasy, napastnikiem Widzewa, najlepszego klubu
w Łodzi, a wtedy także w Polsce.

To właśnie wtedy, obok marzeń o zostaniu pilotem pojawiły się
marzenia o zostaniu profesjonalnym piłkarzem. Jednak z pośród
wszystkich dziecięcych marzeń to właśnie futbol odbił największe piętno
na moim życiu. Gdy jako mały chłopak grałem z kolegami w piłkę, szło mi
to delikatnie mówiąc kiepsko. Może właśnie z tego powodu zmieniłem
swoje preferencje i zamiast zostania piłkarzem, zostałem (zostanę)
dziennikarzem sportowym. Już jako mały chłopak, mimo że na boisku nie
prezentowałem się za specjalnie, poza nim jako jedyny potrafiłem jednym
tchem wymienić wszystkich ówczesnych zawodników Widzewa. Gdy chłopaki
potrzebowali komentatora do ligowych rozgrywek podwórkowych, to właśnie
ja desygnowany byłem na to stanowisko.

Wtedy byłem jeszcze za młody, by w pojedynkę wybierać się na
pojedynki ligowe ukochanej drużyny, dlatego też każda relacja, czy to w
telewizji, czy radiu była prawdziwym świętem. Komentarz Tomasza Zimocha
w polskim Radiu wywoływał gęsią skórkę i ciarki na plecach za każdym
razem, gdy usłyszałem nazwisko któregoś z Widzewiaków. To były piękne
dni dla mnie, dla całej Łodzi. Potyczki w Lidze Mistrzów, niezwykle
dramatyczne mecze ligowe (jak ten zakończony zwycięstwem 3:2 z Legią
w Warszawie). Wspaniali zawodnicy bronili czerwono-biało-czerwonych
barw. Ryszard Czerwiec, Mirek Szymkowiak, Artur Wichniarek, Marek
Koniarek, Marek Citko. Każdy kibic w Polce znał tych piłkarzy i do tej
pory pamięta ich bramki i akcje, które wprawiały w osłupienie cały
kraj.

Później przyszły gorsze dni, z klubowej kasy wypompowano ostatnie
pieniądze, zaczęła się masowa wyprzedaż najlepszych zawodników. Z
klubem na dobre i na złe pozostali tylko kibice. Działacze, którzy
wcześniej zarzekali się w wielkiej miłości do klubu z alei Piłsudskiego
odwrócili się od niego. Po raz kolejny sprawdziła się zasada: sukces ma
wielu ojców, porażka jest sierotą. W kilka lat po tamtych wydarzeniach
Widzew spadł do II ligi. Z tymże tym razem nie pozostał sam.
Pomocną dłoń podał Zbigniew Boniek. Sprowadzając klasowego trenera w
osobie Stefana Majewskiego, pompując w klub własne pieniądze,
finansując transfery uratował legendę polskiej piłki. W dwa lata
wyciągnął Widzew z dołka dając mu szansę na ponowne występy w pierwszej
lidze. Czy inwestycja okaże się opłacalną? Zobaczymy. Póki co
najmłodsza i najwaleczniejsze drużyna Orange Ekstraklasy walczy o
powrót na tron, o przypomnienie się kibicom w Polsce i spłacenie długu
tym, którzy obdarzyli Widzew wielką, nieskończoną miłością.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto