„Kondukt pogrzebowy wyruszył ze szpitala miejskiego. Przygnębiające wrażenie wywarły dwa postępujące karawany, zasypane kwiatami i wieńcami. Kilkutysięczny tłum odprowadził ofiary nieszczęśliwego wypadku na miejsce wiecznego spoczynku. Młodzież szkolna, biorąca udział w uroczystości pogrzebowej, na znak żałoby miała oznaki szkolne okryte krepą”.
Tak zaczynała się relacja z niecodziennego pogrzebu, który odbył się w Tomaszowie 13 maja 1935 roku, zamieszczona następnego dnia na łamach łódzkiego dziennika „Ilustrowana Republika”. Napisano w niej, że w ten wielce poruszający sposób tomaszowianie żegnali dwie siostry Purzyckie: 11-letnią Krystynę i 15-letnią Stefanię, które trzy dni wcześniej uległy śmiertelnemu zatruciu gazem.
Doszło do niego w jednym z domów przy ulicy Marszałka Piłsudskiego. Gaz używany w nim do oświetlania mieszkań spowodował zatrucie sześciu osób. Oprócz wymienionych wcześniej dziewczynek doznali go ich rodzice oraz dwoje dorosłych sublokatorów. Wezwany na miejsce lekarz pogotowia stwierdził zgon dwóch sióstr. Pozostałe osoby, będące w bardzo ciężkim stanie, przewieziono do szpitala miejskiego przy ulicy św. Antoniego.
Właśnie stąd wyruszył tłumny kondukt w kierunku cmentarza katolickiego przy ówczesnej ulicy Łzawej (dziś – ulica Smutna). Za karawanami szła najbliższa rodzina dziewczynek, natomiast brakowało ich rodziców, o których życie nadal walczono w tomaszowskim szpitalu.
Makabryczne wydarzenie na cmentarzu
Nieoczekiwanie tragedia, która wstrząsnęła cały miastem, miała nazajutrz po opisanym pogrzebie dosyć makabryczny epilog. Doniesiono o tym we wspomnianej gazecie łódzkiej z 15 maja tegoż roku w artykule pod sensacyjnym tytułem: „Niesamowite zajście na cmentarzu w Tomaszowie. Czy halucynacja? – Robotnicy rozkopali grób jednej z zatrutych dziewczynek”.
Napisano w nim, że sprawczynią tego wydarzenia była kobieta odwiedzająca cmentarz. Przechodząc obok grobów pochowanych poprzedniego dnia sióstr odniosła wrażenie, że z jednego z nich dochodzą jęki. Miały się one wydobywać z grobu Krystyny Purzyckiej. Przerażona niewiasta pobiegła do mieszkania grabarza, by powiadomić go o tych odgłosach.
„Grabarz udał się niezwłocznie do miasta, gdzie zawiadomił o wszystkiem policję i ubezpieczalnię społeczną. Tymczasem cmentarz stał się terenem niezwykłego zajścia. Oto przechodzący tamtędy robotnicy fabryczni, dowiedziawszy się o co chodzi, poczęli, nie czekając na przybycie władz, sami rozkopywać grób. Wkrótce przybyła policja. Zjawiła się akurat w momencie, gdy robotnicy dokopali się do trumny pochowanej dziewczyny. Policja niezwłocznie zakazała dalszego rozkopywania grobu. Przy otwartym grobie ustawiono na razie posterunek policyjny”.
Ostatecznie uznano, że kobieta, która słyszała dochodzące z grobu jęki, najprawdopodobniej doznała halucynacji. Rozkopany grób został ponownie zasypany.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?