Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ile jest obywatelskości w Platformie Obywatelskiej?

Łukasz Wolski
Łukasz Wolski
Wiec PO, rok 2006. 
 
 http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Platforma_Obywatelska_Blue_March,_Old_Town,_Warsaw,_7_Oct_2006.jpg?uselang=pl
Wiec PO, rok 2006. http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Platforma_Obywatelska_Blue_March,_Old_Town,_Warsaw,_7_Oct_2006.jpg?uselang=pl
Najliczniejsza partia w parlamencie swoją nazwą nawiązuje do obywatelskości. W świetle ostatnich wydarzeń określenie to bardzo wyblakło, jeśli w ogóle ma aktualnie jakiś sens. Ile zatem obywatelskości jest w Platformie Obywatelskiej?

Zaledwie kilka ostatnich tygodni dowiodło o przypadkowości przymiotnika obywatelski w nazwie rządzącej partii.

Referendum w Warszawie
Politycy Platformy Obywatelskiej, w tym prezydent Bronisław Komorowski, zapowiadają, że na referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz się nie wybiorą. Przykład idzie z samej góry: najwyżsi przedstawiciele państwa polskiego dają doskonały przykład, jaki mają stosunek do społeczeństwa obywatelskiego. Takie narzędzia jak referenda czy konsultacje społeczne to naprawdę dobre mechanizmy do aktywizacji obywateli. Szkoda, że władze zniechęcają Polaków do takich działań. A przecież chodzi tutaj o partię, która w nazwie ma przymiotnik "obywatelski".

Jest, przy okazji zniechęcania do głosowania, jeszcze jedna sprawa. W 2010 roku, gdy miejsce miało referendum w sprawie odwołania prezydenta Łodzi, czołowi politycy PO stworzyli klip, w którym zachęcali do pójścia do urn. Nagła zmiana poglądów? Nie sądzę.

Dostęp do informacji publicznej
Jest to inne narzędzie pozwalające obywatelom aktywnie uczestniczyć w życiu ich państwa. Według ustawy każdy ma prawo wystąpić o udostępnienie mu informacji publicznej. I to bez podania uzasadnienia. Powstało wiele organizacji, które zrzeszają osoby "patrzące władzy na ręce". Naczelny oraz Wojewódzkie Sądy Administracyjne wydały też wiele wyroków nakazujących udostępnienie informacji przez "oporne" organy państwowe czy samorządowe. Niestety jednak przykład idzie z góry. Minister Bartłomiej Sienkiewicz notorycznie odmawia dziennikarzom udostępnienia dokumentów związanych z pracownikami jego resortu.

Decydują za rodziców
Stowarzyszenie Ratujmy Maluchy! złożyło do sejmu ponad 900 tys. podpisów w sprawie referendum związanego z powszechnym obowiązkiem szkolnym dla sześciolatków. Platforma Obywatelska już zapowiedziała, że zagłosuje przeciwko inicjatywie rodziców. Rządząca ekipa nie skupia się na przekonaniu ich do reformy, lecz na zablokowaniu możliwości, by to obywatele zdecydowali o losach ustawy. Stefan Niesiołowski całą akcję nazywa propagandową hucpą (od kiedy to rodzicom zależy na propagandzie?), a przeciwników ustawy oskarża o to, że działają na szkodę maluchów.

Działania partii Tuska w tej sprawie są antyobywatelskie i antyliberalne (a przecież PO mieni się ugrupowaniem wolnościowym). Odbieranie rodzicom możliwości wyboru jest tego dowodem. Lekceważenie opinii prawie miliona obywateli, wielu nauczycieli i pedagogów z PAN potwierdza tylko to, że rządząca partia nie liczy się ze zdaniem innych.

Konsultacje społeczne
Przeprowadzane tylko wtedy, gdy zostanie to wymuszone (tak było przy okazji zmian w systemie emerytalnym). Wiele organizacji od dawna apeluje, by uściślić prawo w tym zakresie (także jeżeli chodzi o jednostki samorządu terytorialnego). "Zapracowana" Platforma nie ma jednak na to czasu.

Premier chce wpływać na prokuraturę i sądy
Donald Tusk po wydarzeniach związanych z bójką meksykańskich marynarzy z fanami Ruchu Chorzów zapowiedział, że będzie się starał wpłynąć na prokuraturę, czyli na tę instytucję, o której niezależność tak bardzo walczył, rozdzielając między innymi stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Premier chce także, w ramach możliwości, wpływać na sądy. Tusk najwyraźniej się zagalopował. Wpływać może bowiem na obowiązujące prawo. Sześć lat rządów pokazało jednak, że w tej kwestii jest wyjątkowo nieudolny. Może chce więc "ugryźć ciasteczko" od innej strony?

Cudze wspomagacie, od swojego się odwracacie
Rząd potrafi znaleźć 40 tys. dolarów na odbudowę mauzoleum wietnamskiego króla, a pieniędzy na ratowanie polskich nekropolii na Kresach nie ma. Gdyby nie zwykli ludzie, pozarządowe organizacje i wolontariusze, to nasze wielkie dziedzictwo kulturalne na Ukrainie czy Litwie już dawno przestałoby istnieć.

Brakiem środków MSZ tłumaczy znikomą pomoc polskim repatriantom z terenów byłego Związku Radzieckiego. Jak się okazuje, fundusze znajdują się, jednak wydawane są na imigrantów, choćby z Afryki.

Jak widać, partia rządzona przez Donalda Tuska z obywatelskością ma niewiele wspólnego. W skutek ostatnich działań powiedziałbym nawet, że jest sporą przeszkodą w budowaniu się w Polsce obywatelskiego i aktywnego społeczeństwa. Nie bez echa pozostają też zachowania rządu wobec Polaków znajdujących się poza granicami naszego państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto