10 kwietnia tuż przed lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj robił się prezydencki Tupolew z 96 osobami na pokładzie. Zdaniem większości Polaków jest to jedna z największych tragedii w najnowszej historii naszego kraju. Są też jednak tacy, którzy inaczej postrzegają smoleńską katastrofę.
Od kilku dni w internecie funkcjonuje strona "Drugi Tupolew". Czytamy na niej: "10 kwietnia 2010 nastąpił w Polsce pewien przełom. Część "elity" zapakowała się do jednego samolotu, po czym z hukiem poddała utylizacji. Pech chciał, że na pokładzie było też wielu ludzi dobrych, zasłużonych dla Polski, niewinnych, lub przynajmniej pracowitych. Realizację należy więc uznać za nieudaną, ale w całym wydarzeniu tkwi pomysł, który prosi o ponowne zastosowanie."
Autor strony zaproponował utworzenie listy osób, które powinny znaleźć się na pokładzie drugiego Tupolewa. Internauci głosując mogą wybrać, kto powinien otrzymać bilet w jedną stronę. Obecnie na stronie widnieje ponad 600 nazwisk. Wśród nich są politycy z pierwszych stron gazet, parlamentarzyści, a także osoby życia publicznego, które nie są związane z polityką, jak np. Krzysztof Ibisz, Adam Michnik czy Kamil Durczok.
89 osób z największą liczbą głosów zostało oznaczonych jako pasażerowie samolotu (taką ilość, oprócz załogi, może zabrać na pokład Tupolew). Pozostali znajdują się na liście "oczekujących na miejsce". Na pierwszym miejscu z ponad 10 tysiącami głosów jest o. Tadeusz Rydzyk. W pierwszej dziesiątce "pasażerów drugiego Tupolewa" znaleźli się również między innymi premier Donald Tusk, prezes PiS-u Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Beata Kempa i Nelli Rokita-Arnold.
Autor strony Michał Sałaban jest świadomy, że może to być dla wielu osób oburzające i przekraczać granice "dobrego smaku". - Podobnież poza moim zakresem pojęcia "dobrego smaku" znajduje się to, co robią i wygadują publicznie nasi reprezentanci. Niesmak czuję niemal za każdym razem gdy spojrzę w telewizor czy otworzę portal z wiadomościami - mówi twórca serwisu.
Z dnia na dzień serwis staje się coraz bardziej popularny. Internauci wysyłają sobie link do niej za pośrednictwem serwisów społecznościowych i komunikatorów. - Ta strona to reakcja na beznadzieję prezentowaną na naszej scenie politycznej i uważam, że dobrze dobrałem kaliber. Popularność strony to potwierdza - mówi nam Michał Sałaban.
Według autora strona notuje około 10 tysięcy wizyt dziennie.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?