MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Islandzkich wojaży ciąg dalszy - Iceland Airwaves, Reykjavik

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
Logo Iceland Airwaves
Po wizycie utalentowanych Islandczyków w Krakowie ostatniego tygodnia, proponuję dla odmiany wyprawę do chłodnej egzotyki i sprawdzenie, jak muzyka brzmi na tej bajkowej wyspie, na przykładzie festiwalu Iceland Airwaves.

Po Sacrum Profanum część publiczności utwierdziła się jeszcze w przekonaniu o niezwykłości islandzkiej sceny muzycznej, ich kreatywności, wszechstronności i nieprawdopodobnej wręcz płodności. Relacja z tego wydarzenia już lada moment na naszych łamach, zanim jednak - przedstawię pokrótce pomysł na spędzenie niezapomnianego tygodnia z muzyką. Wyobraźcie sobie: Reykjavik, kilka stopni Celsjusza, wielkie szanse na zobaczenie zorzy polarnej, centrum (skupione przede wszystkim przy Laugavegur, prawdziwej tętnicy tego miasta) naszpikowane fantastycznymi klubikami, barami, restauracjami i innymi kulturalnymi centrami, a w części z nich koncerty. Niczym z karty menu możemy komponować sobie najlepszy zestaw - ulubiona knajpka, dobry występ, najciekawsze otoczenie, ludzie... Miasto jest malutkie, więc bez obaw - można zobaczyć naprawdę dużo.

Za cenę karnetu (mniej więcej równowartość polskiego Openera - 95 Euro) dostajemy pięć dni muzyki właśnie tak opakowanej. Od 13 do 17 października można się będzie przemieszczać pomiędzy jednymi z najciekawszych miejscówek, występujących pod adresem Reykjavik 101. Należą do nich między innymi:
modernistyczne i chłodne Reykjavik Art Museum (tuż za nim - ocean);
Sódóma - rockowe epicentrum o niewielkich rozmiarach, drewnianym, przydymionym wnętrzu i kultowym statusie;
NASA - największy bodajże i najbardziej wszechstronny koncertowo klub znajduje się przy placyku, który niektórzy znają z teledysków Gus Gus ("Polyesterday" - z resztą kto chce poznać ciekawe obiekty w stolicy Islandii, wideoklipy tego zespoły są świetnym przewodnikiem)
Iđnó - rodzaj małego domu kultury, prześliczny drewniany domek z cudowną akustyką, w którym doskonale doświadcza się wyciszonych, ambientowych koncertów (próbowałam i z Ólafurem Arnaldsem, i z Timem Heckerem, i z Benem Frostem - bajka!)
Faktorý - zastąpiło w tym roku znane mi Grand Rokk, bardzo alternatywno-rockowe miejsce.

A jak to wygląda na mapie - sprawdzić można Tutaj.

Miejsce jedno, muzyka - drugie. Zespołów będzie kilkadziesiąt, a że Line-up ostateczny pojawi się na dniach, póki co wspomnę tylko o tym, co na pierwszy rzut oka wydaje się najbardziej interesujące z mojej perspektywy. Lista zespołów do obejrzenia tutaj

Spośród islandzkich zespołów, które festiwalem rządzą (fenomenem imprezy jest fakt, że z powodu niewielkiego budżetu artyści nie dostają wynagrodzenia - przyjeżdżają na własny koszt i jedynym zyskiem są kupowane płyty i inne gadżety; to już nie tylko magnetyczne przyciąganie kulturowe, ale prawdziwa miękka siła godna artystycznego imperium), warto zobaczyć Agenta Fresco - młodziutki zespół barwnych muzyków z przenikliwym wokalem, przywodzącym na myśl Cedrika z Mars Volty... Bardzo specyficzna propozycja, tym bardziej, że można w niej znaleźć i szczyptę jazzu, i funky.

Klasycznie - Amiina jak już wspominałam, piekielnie zdolne, klasycznie wykształcone Islandki z głowami pełnymi dźwiękowych pejzaży. A że co cztery głowy to nie jedna...

Bang Gang to pan, za którym Islandki mdleją, i mają po temu wiele powodów. Można szaleć i za ślicznie skrojonymi piosenkami (popowe szlagiery z najwyższej półki), i za aksamitnym wokalem, i za typową, islandzką urodą Barđiego Jóhannssonona. A że nie koncertował dobrą chwilę - wypoczęty, energiczny da doskonały występ.

FM Belfast, o których było już wiele, i o których nie cichnie. Nagrywają nową płytę, są zwierzętami scenicznymi, kto widział - chce więcej, kto nie widział - nie może się doczekać pierwszej okazji.

Inne supergrupy tamtejszej sceny, które wystąpią na Iceland Airwaves, to Ensimi, Bloodgroup, Strafaen Hakkon, Mammut, Ólafur Arnalds, Seabear oraz Sin Fang Bous.

Spośród zagranicznych zespołów - folkowy hit Tunng, elektroniczne wspominki z lata - Toro Y Moi, Neon Indian z psychotycznym popem tanecznym, Nils Frahm arcysubtelny czy królowa szwedzkiego popu, Robyn.

Icelandair przygotował też specjalne pakiety lotniczo-sypialno-karnetowe na wyjazd na Islandię z tej okazji. Wszystkie szczegóły na stronie http://www.icelandairwaves.is/, a kto żyw (i może) - niech rusza na wyspę Wikingów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto