Wiele lat temu, co tylko najstarsi górale pamiętają z bezpośredniego przekazu telewizyjnego żył był, działał i bawił kabaret Dudek, w którym pani Kalina Jędrusik, wśród wielu innych śpiewała również „Nie budźcie mnie...”
Pragnienie absolutnie zrozumiałe, szczególnie dla mnie, która budzi się o nagłej i niespodziewanej porze sama z siebie i aby nie znienawidzić kołdry (staje się zbyt ciężka), poduszki (staje zbyt twarda) oraz prześcieradła (staje się zbyt pogniecione) – wyłazi na podobieństwo nocnej zjawy, z braku lepszego zajęcia siadając do kompa.
Tak też było tej nocy. Ze zdumieniem spostrzegłam na dole ekranu „.....dostępny”, więc zagaiłam czego zwyczaj i okazało się że osoba również spać nie może. I zapewne skończyłoby się na wymianie pozdrowień, gdybym nie pozwoliła sobie na życzenie miłego głosowania.
I tak z niczego rozpoczęła się krótka, ale treściwa wymiana zdań, rzecz jasna o czekających nas rano wyborach. Od słowa do słowa doszliśmy do wspólnego wniosku, że tak za bardzo to głosować nie ma na kogo. W domyśle - każdy ma swoje wady. O ile jednak ja optowałam za mniejszym złem i daniem głosu przeciw wiadomo komu, o tyle mój rozmówca stwierdził, że głosować nie pójdzie. W ogóle.
I w zasadzie ma do tego swoje dobre prawo, ale w trakcie rozmowy padło znienacka zdanie, które mi dech w wątłej piersi zaparło: „...ja tylko żyję pod polska okupacją” ujrzałam w okienku jedno ze zdań dialogu.
Ciąg dalszy rozmowy większych rewelacji już nie wniósł; no - może poza stwierdzeniem, że mój interlokutor do pójścia na wybory rzecz jasna zniechęcić mnie nie chce, ale sam pójść by się wstydził (sic!). I tak oto każde z nas zostało przy swoim. Osoba z którą rozmawiałam pożegnała mnie miłym emotikonem "papa", ja zaś emotikonem "zatroskany" i tym graficznym sposobem załatwiliśmy ostatecznie spór na tematy zasadnicze.
Fantastyczne stwierdzenie które padło w rozmowie, przyznam szczerze, wprawiło mnie w wielkie zakłopotanie, a nawet popłoch. Uświadomił mi bowiem człowiek, że jestem okupantem, a zapewne i ciemiężcą bliżej nie sprecyzowanej grupy tubylców, podbitych i okupowanych przez Polaków. Pod moją (też) władzą muszą żyć i pracować. Wprawdzie nie przypominam sobie, abym z kogokolwiek daninę ściągała knutem do roboty goniąc, lub w dyby zakuwała w razie nieposłuszeństwa, ale człowiek żyjący "pod polska okupacją" jakieś swoje racje zapewne mieć musi. Szkoda, że mówiąc tylko i aż tyle, nie powiedział więcej.
Lubię i szanuję człowieka. Jestem skłonna uznać to za majaki przemęczonego umysłu i dlatego odwrotnie do nieboszczki Kaliny zaśpiewałabym „...obudźcie mnie...”, ale ani sopranem ani altem nie dysponując dałam głos jedyny jaki mogłam. Do urny wyborczej. Może nowa władza pogoni w diabły nas, okupantów, a pozostawi "żyjących pod okupacją" we własnym kraju samym sobie?
Nie, jednak coś mi tu nie pasuje. Bardzo proszę mnie obudzić.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?