Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Ja szagaju po Moskwie” – czyli „Chodząc po Moskwie"

Alicja MP
Alicja MP
Namawiam do obejrzenia, efekt nucenia… murowany. Ten film jest ponadczasowy, jest jak czarna płyta gramofonowa z nieco zapomnianymi, kiedyś ukochanymi utworami, do których zdarza się nam wracać – jeśli ktoś ma jeszcze gramofon.

Ale film! Obejrzałam go z przyjemnością, ale zaraz pomyślałam czy nasi młodzi kinomani dziś chcieliby obejrzeć ten obraz, gdyby znalazł się w programie jakiegoś kina? Zawahałam się: tak czy nie? Za „nie” pewnie przemawiałby fakt, że film jest czarno-biały, może nie ten rocznik,
jest prosty, brak w nim wielkiej intrygi, krwi, przemocy. Za „tak” przemawia cała reszta – czyli… bardzo dużo. Namawiam do obejrzenia, efekt nucenia po seansie murowany.

Ten film jest ponadczasowy, klasyka, a ta podobno, nigdy się nie starzeje. Mówią: dobre wino im starsze tym lepsze, a ja mówię, że ten film jest, jak czarna płyta gramofonowa z nieco zapomnianymi, kiedyś ukochanymi utworami, do których zdarza się nam wracać – jeśli ktoś ma jeszcze gramofon.

Tak jak my lubimy nasze kultowe filmy i ciągle wracamy do „nieśmiertelnych”, tytułów, jak: „Sami swoi”, albo „Czterej pancerni i pies”, czy „Rejs” – tak kolejne pokolenia Rosjan kochają
"Ja szagaju po Moskwie”. No właśnie tytuły mogą być różne: „Ja szagaju po Moskwie”, albo „I Step Through Moscow”, lub „Walking the Streets of Moscow” – ale reżyseria tylko Georgij Danelij. Obraz powstał w 1964 roku i nieomal od razu uzyskał nominację do nagród na festiwale w Wenecji i w Cannes. Scenariusz napisał Gennadij Szpalikow. Świetną i potem słynną muzykę stworzył Andrej Pietrow, a wspaniałe zdjęcia tamtej Moskwy możemy obejrzeć dzięki Wadimowi Jusofowi.

Film zaczyna się scenką na moskiewskim lotnisku. Młoda dziewczyna w takt muzyki leciutko podryguje, jest zadowolona, wesoła, a chłopak - Wołodia patrzy z uśmiechem i pyta czy na kogoś czeka. Okazuje się, że na męża, chłopak jej zazdrości, ale ona mówi, że jak będzie miał żonę to też na niego będzie czekać. On nieco wątpi w takie szczęście i stwierdza, że tak nie bywa, ale ona zdecydowanie zaprzecza i mówi, że jest tego najlepszym przykładem. Dziewczyna zostaje na lotnisku, a nasz bohater idzie „w miasto”.

Teraz patrzymy na Moskwę i z lotu ptaka i niczym przechodzień - oglądamy ulice, rzekę, stacje metra, domy, potoki aut. Stare Wołgi, Żiguli suną ulicami nieomal w takt melodii, która przewija się przez cały film. No i oczywiście ludzie, bardzo dużo „chodzących po Moskwie”.
Nasi bohaterowie - Kola (Nikita Michałkow) mieszkaniec stolicy i Wołodia (Aleksiej Łoktiew) spotykają się w zatłoczonym, moskiewskim metrze. Dołącza do nich romantyczny, zakochany w Swietłanie młodzieniec – Sasza (Jewgienij Steblow) i dziewczyna z księgarni – Alena (Marina Winogradowa).

Tak naprawdę to nie tylko oni są bohaterami filmu. Bohaterką jest po prostu Moskwa. Kroczymy, spacerujemy – "szagamy" po Moskwie.
Oglądamy miasto rano, w ciągu dnia, wieczorem. Chodzimy po placach, zaułkach, parkach. Z sympatią obserwujemy przechodniów, zaglądamy do sklepów, spacerujemy po słynnym GUM-ie, odwiedzamy cerkiew. Poznajemy robotników pracujących na ulicy, dzieci bawiące się na skwerach i podwórkach. Drobne przygody naszych bohaterów, sprawy ludzi są ważne, ale są jakby tłem dla wielkiego miasta. Ich życie wplecione jest w rytm wielomilionowej stolicy. Tętno miasta jest szybkie, serce wielkiej aglomeracji bije w rytm muzyki i słów piosenki … "a ja idu szagaju po Moskwie". Melodia jest miła, łatwo wpada w ucho, ciągle ktoś ją nuci.

„Chodząc po Moskwie” – optymistyczny, pełen ciepła film – powstał po wielu latach terroru, w czasie nieco spokojniejszym dla Rosjan. Wiemy, że to mocno wygładzony obraz. Widzimy miasto sympatyczne, pełne słońca, nawet krótki, ulewny deszcz nie jest przykry. Poddajemy się temu dobremu nastrojowi. To opowieść liryczna o młodych, sympatycznych ludziach, wtedy żyjących w Związku Radzieckim i o ich stolicy. Jest tu i miłość i przyjaźń, sporo lekkiego humoru – film miło się ogląda, no i z przyjemnością słucha znanej melodii, którą nuci się potem mimowolnie. Warto „poszagać” po tamtej Moskwie i ponucić.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto