Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jakież to proste! My fundujemy, oni płacą

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Projekt Świątyni Opatrzności Bożej
Projekt Świątyni Opatrzności Bożej
Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o kłopotach z budową Świątyni Opatrzności Bożej. Wynika z nich, że fundacja stworzona do prowadzenia budowy ma permanentne kłopoty finansowe.

Prymas Glemp który pomysł budowy przeforsował a nawet, osobiście wybrał "tańszy" projekt rezygnując wspaniałomyślnie z najwspanialszego, z którym cała zjednoczona Europa miałaby problemy - ogłosił przy okazji iż jest to "wotum narodu".

Nigdy nie mogłam i zapewne nigdy nie zrozumiem dlaczego pomysły z rzeczypospolitej szlacheckiej rodem ma realizować akurat pokolenie borykające się z transformacja ustrojową i ekonomiczną. Ale tak sobie wymyślił abp. Glemp i tak to zostało przez sejm na kolanach zaklepane.

Jak widać z aktualnego stanu finansów – budowa zacięła się w martwym punkcie z braku mamony. I nic dziwnego. Tego typu monstrualne budowle powstawały na chwałę pana Boga i kościoła całymi latami, jeśli nie dziesiątkami lat. Ale Kościół katolicki w Polsce przywykł, łącznie z latami komuny, że kościoły rosną jak grzyby po deszczu – gęsto i dorodnie.

Opowiadanie, że 40 milionów które sejm uchwalił, ale które do kasy fundacji nie wpłynęły, hamując znacząco postęp robót jest kolejnym uświadamianiem narodowi, że kasa państwa powinna być na budowę otwarta. Najlepiej bez ograniczeń, bo jeżeli z datków nie wystarcza, należy podłączyć się do podatków wydawanych na cele inne niż kościelne.

Fakt, iż archidiecezja warszawska umywa ręce jest tego najlepszym dowodem. Kościół nie będzie uczestniczył w budowie na żadnym innym – prócz państwowego poziomie. "Trzeba mierzyć siły na zamiary, archidiecezja przecież się nie zadłuży, by budować Świątynię, która jest wotum narodu, a nie wotum archidiecezji" – powiada Dziennikowi rzecznik archidiecezji.

Święta prawda! Szkoda iż przymierzanie sił na zamiary nie odbyło się przed rozpoczęciem budowy. Prawdopodobnie założono z góry, iż przedsięwzięciem w razie czego będzie można obciążyć kasę państwową. Jakież to proste! My fundujemy, oni płacą.

Najdziwniejsze jest jednak, że abp. Glemp nie powierzył prowadzenia tej budowy największemu księdzu wśród przedsiębiorców i największemu przedsiębiorcy wśród księży - ojcu Rydzykowi. Ten wydusiłby z kamienia (czyt. wiernych) każde pieniądze. Tak jak czyni dotychczas prowadząc sprawnie ogromny biznes pt. Radio Maryja z przystawkami.

Czyżby historia ratowania stoczni pieniędzmi naiwnych wzbudzała niejakie wątpliwości? Na to wygląda. Osobiście, jako wychowana w duchu polskiego ludowego katolicyzmu mogę kłopoty z budowlanym monstrum przypisać złośliwości ducha. Ducha człowieka, o łagodnym sercu i poetyckiej duszy, którego szczątki zostały z matki ziemi w glempowy beton przeniesione. Nie buntował się za życia, ale pośmiertnego tarmoszenia chyba nie zaakceptował. Nie docenia snać splendoru jakim go na siłę obdarzono.

Czytaj również:
Na dokończenie budowy Świątyni brakuje ok. 35 mln zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto