Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janne Ahonen ponownie wraca na skocznię. Czy słusznie?

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Matthias.Gruber, GNU1.2
Mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Tymczasem w tej rzece pewnemu Finowi jest tak dobrze, że chce do niej wejść po raz trzeci. Warto?

A tragicznej sytuacji w fińskich skokach napisano już sporo. Błędne decyzje w zakresie szkolenia spowodowały, że z narciarskiego raju, w którym produkowano największe talenty tej dyscypliny, zrobiło się… no właśnie, co? Piekło? Niekoniecznie. Lokum, w którym stagnacja unosi się w powietrzu? Już lepiej.

Na potwierdzenie moich słów niech świadczy historia, którą zapewne usłyszeliście przy okazji jednego z tegorocznych konkursów PŚ w Zakopanem. Na belce siedzi jeden z podopiecznych Pekki Niemeli. W tym czasie Włodzimierz Szaranowicz, komentujący zawody dla TVP, przytacza słowa naszego rodaka, mieszkającego w Finlandii. Ojciec, mając na uwadze dobro syna, wysłał go na treningi do Polski – nie chciał bowiem, by dziecko szkoliło się w takich warunkach, jakie zgotowała rodzima federacja. Jeszcze dwa lata temu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia.

–Myślę, że przyczyna tkwi w niewłaściwych metodach treningowych, ale to oczywiście nie jedyne powody. Czas wydostać się z tego dołka, ale potrzeba do tego dużo ciężkiej pracy. Nie sądzę, by zmiana trenera zmieniła tę trudną sytuację. Więcej uwagi swoim podopiecznym muszą poświęcać trenerzy klubowi, bo to w dużej mierze od nich zależy forma zawodnika – powiedział Janne Ahonen w rozmowie z portalem skispringen.com.

W obliczu takich anomalii, jakie dzieją się w Finlandii, nic dziwnego, że pięciokrotny tryumfator Turnieju Czterech Skoczni postanowił podjąć wyzwanie i ponownie wrócić na skocznie świata. On sam powtarza, że wielki fiński kryzys w skokach nie zaważył na jego comebacku. Wciąż na horyzoncie widzi medal olimpijski, który znaczy dla niego tyle, ile żołądź dla wiewióra z „Epoki lodowcowej”. Gdyby jednak skoki w jego kraju stały na takim poziomie, na jakim stoją choćby w Polsce, zdecydowałby się na taki krok?

Niezależnie od tego, jakie były prawdziwe powody decyzji Ahonena, bez wątpienia nie byłoby jej, gdyby nie pewien plan, który zrodził się w jego głowie: – Po dwóch latach przerwy od skakania postanowiłem, że na początku tego sezonu oddam kilka skoków. Założyłem sobie, że jeżeli będą one satysfakcjonujące to zastanowię się nad powrotem do profesjonalnego treningu – zdradził zawodnik. Wyniki na tyle usatysfakcjonowały skoczka, że postanowił wznowić współpracę z trenerem Ari Saukko, który od początku kariery Ahonena był jego indywidualnym szkoleniowcem.

Trzy razy cztery

„Maska”. Nie bez powodu Ahonen nosił ten przydomek. Na jego twarzy rzadko pokazywał się uśmiech, a podczas zawodów Fin sprawiał wrażenie zawodnika, którym nie targają żadne emocje. Być może dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli chciał w ten sposób pokazać wszystkim swoją dominację i bezwzględność, z jaką pokonywał swoich rywali na skoczni. Nigdy nie zapamiętałem go z jakiejkolwiek bezmyślnej polemiki z dziennikarzami czy buńczucznego stosunku do konkurentów. Spokojny, ale stanowczy, pewny swoich umiejętności, a przede wszystkim nie podejmujący pochopnych decyzji.

No właśnie. Pochopne decyzje. Taki był Janne podczas swojej osiemnastoletniej kariery, dopóki, cytując klasyka, nie zawiesił po raz pierwszy nart na kołku. A stało się tak po zakończeniu sezonu 2007/2008. Sezonu, który był miłym ukoronowaniem jego bogatej kariery. Po raz piąty zwyciężył w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni, zdobył brązowy medal na MŚ w lotach w Oberstdorfie, stanął na najniższym stopniu podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Skończył podobnie jak Małysz, będąc na ustach wszystkich.

Od tej pory Fin myślał, że skoki to dla niego zamknięta karta. O tym jednak, że nie potrafi bez tego żyć, przekonaliśmy się półtora roku później. Ahonen zadeklarował, że chce zdobyć olimpijski medal w konkursie indywidualnym. Krążek, którego brakuje w jego gablotce. Okazja ku temu była wielka, bowiem wielkimi krokami zbliżały się igrzyska w Vancouver. Dwa miesiące przed olimpiadą, w TCS przegrał tylko z Andreasem Koflerem, wydawało się więc, że jego dyspozycja będzie coraz lepsza, a on sam odpali na najważniejszej imprezie. Nie odpalił. Na drodze do medalu stanęli ci, którzy byli niedoścignieni osiem lat wcześniej w Salt Lake City – Ammann i Małysz. Ahonen po raz trzeci w karierze otarł się o olimpijskie podium. Po raz trzeci na skoczni normalnej. Sezon w klasyfikacji generalnej zakończył na 11. pozycji. Jak się później okazało, był to szczyt jego możliwości.

Zagubiony, bez motywacji

Od tej pory zarówno dyspozycja fizyczna, jak i psychiczna Fina zjeżdżała po równi pochyłej. Jeszcze dwanaście miesięcy wcześniej Ahonen był wielce zmotywowany do osiągania sukcesów. Tymczasem w następnym sezonie potrafił tylko cztery razy (na dwanaście konkursów) plasować się w czołowej „30” zawodów Pucharu Świata. Naszym oczom ukazał się obraz zagubionego, marniejącego, pozbawionego chęci do pracy zawodnika. Wielu zadawało sobie pytanie: „Po co on wrócił? Przecież on teraz rozmienił swą karierę na drobne”. Kompletne przeciwieństwo człowieka, który jeszcze trzy lata temu schodził dumnie z narciarskiej sceny. Odszedł zapomniany. Nie przypuszczał jednak, że jego odejście zepchnie równocześnie w otchłań rodzime skoki.

Teraz Janne ponownie chce podbić narciarski świat. Czy jednak mu się to uda? Czas pokaże. Ahonen ma już na karku trzydzieści pięć wiosen, a wiadomo, że czasu nie da się oszukać. Birger Ruud z Norwegii swój ostatni olimpijski krążek zdobył w wieku 37 lat. Pozostali medaliści byli młodsi. On jednak się nie poddaje. Bo jak już coś sobie postanowi to konsekwentnie do tego dąży. – Wiem, dokąd zmierzam. Nie robię tego w formie żartu czy eksperymentu. Kiedy skaczę, chcę być pewien, że jestem w stanie walczyć o zwycięstwa. Mam zamiar to zrobić – zapowiada „Maska”. Nieoficjalnie mówi się, że zawodnik pojawi się na zawodach Letniej Grand Prix.

Dawid Bożek (skif1.wordpress.com)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto