Książkę "Jesienny koktajl" przysłał mi kilka dni temu Daniel Koziarski. Prosił o wyrażenie opinii - co na jej temat sądzę. Świetnemu krytykowi i pisarzowi nie odmawia się pod żadnym pozorem. Książkę więc przeczytałam. Oto moje spostrzeżenia:
Drogi Danielu,
Właśnie przed chwilą skończyłam czytać "Jesienny koktajl". Nie ukrywam, że z trudem dobrnęłam do końca, a po przebrnięciu 160 stron mam mieszane uczucia. A zatem, myślę sobie, że opowieść starszej pani, do których to pań ja także się zaliczam, ma niewiele wspólnego z realiami życia w wieku emerytalnym, szczególnie zaś jej fragmenty, dotyczące relacji, nazwijmy to - męsko damskich bohaterki książki. "Jesienny koktajl", mimo wartkiej i inteligentnie napisanej akcji, trąci jednak nieco Harlekinem, choć trzeba przyznać, że niektóre fragmenty owego czytadełka dość trafnie oddają realia życia kobiet, korzystających z przywileju bycia na emeryturze.
Jednym słowem - uważam, że "Jesienny koktajl" Jolanty Kwiatkowskiej to raczej zupka, do której autorka wrzuciła wszystko, co akurat miała pod ręką. Efekt owego zabiegu jest raczej średni, ale i tak zaproszeni goście (czyt. czytelnicy) zupkę zjedzą i jeszcze pochwalą by zrobić przyjemność autorce owej "zupki".
To właściwie tyle, co mam Ci, Danielu, do przekazania na temat "Jesiennego koktajlu". Acha! Apelu autorki w sprawie obudzenia się z letargu nie biorę do siebie, ponieważ - jak wiesz - jeszcze nie zasnęłam na dobre i póki co, w najbliższej przyszłości nie mam takiego zamiaru.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa Łazowska
/"Jesienny koktajl", autor: Jolanta Kwiatkowska. Książka wydana staraniem Wydawnictwa MG, Warszawa, 2009/
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?