Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jest oczywiste, że pan premier nie jest świnią

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
porcelanowy kaczorek
porcelanowy kaczorek
Bo do wykonania roboty, jaka się zapowiada znajdą się tacy, którym wszystko jedno – byle władza gardziołko pod ryjem pieszczotliwie połaskotała.

Wszystko, co się dzieje wokół ustawy lustracyjnej, a raczej kupie gruzów jaka po niej powstała powoduje, że normalny (a może jednak nienormalny?) człowiek przeciera oczy i przetyka uszy.
Okazuje się, że nie ma takiego przepisu, którego nie można by zinterpretować na odwyrtkę; sposoby na opóźnienie publikacji też są proste, bo przecież "natychmiast" to może być za 5 minut, albo za 5 dni. Czyli spiesz się powoli.

Ale najwspanialszymi efektami całej awantury są: publiczne i jasne zawiadomienia społeczeństwa, że tytuły naukowe w odniesieniu do członków TK są ozdobnikiem noszonym przez głupców, którym żaden szacunek się nie należy. Po prostu - nie ma z kim gadać. Oraz- należy wszystkie akta udostępnić wszystkim. Z wyjątkiem "treści intymnych" ! Bo pan premier jak sam o sobie powiada, "nie jest świnią". Domniemywam przeto, że treści intymne to zwykłe świństwa i pan premier o tych świństwach wie.

Ponieważ jednak - podejrzewam - treści te przeplatają się z tymi nie świńskimi, udostępnienie ich musiałoby być poprzedzone jakimiś zabiegami (zaklejaniem, wymazywaniem) aby nie powstały, zgodnie z dotychczasowym obyczajem tak zwane przecieki.

Bo przecieki są zabiegiem specjalnym, równie częstym co wygodnym. Nie ma to jak dobry przeciek do odpowiedniej gazety. Potem można już do upojenia prostować, dementować i odwracać kota ogonem. Cel jest osiągnięty, g...... przylepione.

Można też rzecz jasna wszystkie te akta przepisać na czysto, omijając "szczegóły intymne". Trochę czasu by to zajęło. No a przede wszystkim należałoby w sposób właściwy, miarodajny i najprawdziwszy (aby nikogo nie skrzywdzić - hehehe) ocenić, co jest świństwem intymnym, a co nie jest.
Któż to ma czynić? Kto ma to wszystko przesiewać, odsiewać, weryfikować i dopuszczać do jawności "pro publico bono"? Kogo można narażać w imię dobra ojczyzny na rumieniec wstydu? Komu treści zawarte w szczegółach intymnych spowodują ucisk w spodniach, a kto jest odporny na pisemne porno? Kto to wszystko wodą święcona pokropi żeby cenzorzy nie mieli grzechu?

Pytania same się nasuwają, bo do akt tysięcy osób które należy prześwietlić na potrzeby PiS, nawet legion "weryfikatorów antyświńskich" sobie nie poradzi w pożądanym przedziale czasu. Reszta - jako dostępna dla wszystkich, będzie służyć zawodowym zbokom do czytania, powielania i robienia sobie uciechy z niezdrowym rumieńcem na twarzy i kurwikami w zachłannych oczach.

Dlatego rozumiem, dlaczego pan premier z całą mocą oświadcza, że nie jest świnią. Do wykonania takiej roboty znajdą się tacy, którym wszystko jedno – byle władza gardziołko pod ryjem pieszczotliwie połaskotała.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto