Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jezus i ewangelie oczami historyka

Artur Lang
Artur Lang
Źródło: http://tygodnik.onet.pl/32,0,74623,najstarszy_manuskrypt_nowego_testamentu,artykul.html
Źródło: http://tygodnik.onet.pl/32,0,74623,najstarszy_manuskrypt_nowego_testamentu,artykul.html Papirus P52 / fot. John Rylands Library
Większość ludzi w Polsce uznaje Jezusa za postać historyczną, która 2000 lat temu istniała i dokonywała cudów. Kiedy jednak spojrzy się na stan dostępnych materiałów źródłowych prawda już nie jest taka oczywista.

Zawsze jest przykro wyznać: nie wiem. Nie mogę się tego dowiedzieć.
Wolno to stwierdzić dopiero po energicznym, rozpaczliwym poszukiwaniu.
Ale są chwile, gdy po wyczerpaniu wszelkich możliwości najwyższym
obowiązkiem uczonego jest pogodzenie się z niewiedzą
i uczciwe przyznanie się do niej.
Marc Bloch, Pochwała historii

W powszechnym przekonaniu większości ludzi, istnienie Jezusa oraz jego działalność, tak jak podają ewangelie, nie podlega dyskusji. Zdecydowana większość polskiego społeczeństwa(zarówno praktykujących jak i niepraktykujących katolików) wierzy w istnienie Boga. Wydaje się jednak, że dość spory procent wierzących nie ma też podstawowych informacji z zakresu wiedzy o początkach chrześcijaństwa, nie mówiąc już o toczących się sporach pomiędzy naukowcami dotyczących powstania Nowego Testamentu. Nie chodzi tu o wiedzę przekazywaną w kościołach lub na lekcjach religii, lecz wiedzę stricte historyczną, która praktycznie jest niedostępna. W szkołach na poziomie szkoły średniej, na lekcjach historii temat ten podejmowany jest w trakcie jednej, może dwóch lekcji. Dociekliwy wierzący jest zatem zmuszony sam podejmować trud poszukiwań korzeni swojej religijności. A wysiłek ten z pewnością podejmuje niewielu zapewne z powodu zaabsorbowania sprawami życia codziennego. Wierzący opierają się więc głównie na wiedzy, która została wpojona od najmłodszych lat w kościele tudzież na lekcjach religii.

Za wyjątkiem religioznawców, biblistów, historyków tematyka powstania jednej z największych religii świata nie jest w ogóle podejmowana. Historyczność Jezusa, jego czyny w mniej lub bardziej krytyczny sposób są traktowane jako oczywista prawda. Kiedy jednak popatrzymy na stan źródeł historycznych dotyczących jego życia, nasza wiedza już tak oczywista nie jest. Niektórzy wierzący twierdzą jednak, że wiedza o początkach własnej religii nie jest im potrzebna, bowiem sama wiara w życiu codziennym w zupełności wystarcza. Zgłębianie historii wydaje się zatem zbyteczne. Na twierdzenie redaktorów „Tygodnika Powszechnego” o tym, że Jezus przerasta wymiar historyczny i nie można go zrozumieć za pomocą badań historycznych, historyk i specjalista zajmujący się życiem Jezusa,G. Vermes, odpowiedział:

Nie sposób dojść do konkluzji, że Jezus wyrastał ponad historię, bez uprzedniej próby umiejscowienia go w niej. Nie można jego opisu rozpocząć słowami “on nie należy do historii”. Skąd to wiadomo? Jakie są Wasze źródła? Jeśli powiecie, że tak wierzycie, wtedy zgoda, ale na czym opiera się Wasza wiara? Na książkach, źródłach, dowodach, a one na pewno należą do historii.
Owszem: rozumiem opinię, że historia nie wystarczy do wyjaśnienia wszystkiego, ale to dopiero drugi krok. Zacząć należy od podstaw.

Cały wywiad można przeczytaćtutaj

Nie będę tu przeprowadzał analizy krytycznej źródeł do początków chrześcijaństwa, napisano już na ten temat opasłe tomy. W języku polskim jest niewiele prac poświęconych tej tematyce. Na końcu podałem jednak krótką listę pozycji, do których czytelnik może sięgnąć. Ja natomiast przedstawię pokrótce niektóre aspekty z jakimi borykają się badacze rozpaczliwie poszukujący prawdy. A ponieważ interesuje mnie tu spojrzenie historyczne skupię się jedynie na źródłach, głównie ewangeliach. Uważam, że zbyt wiele uwagi poświęca się osobie Chrystusa niż samym źródłom, a przecież to one są pierwszym elementem poznania.

Jezus nie pozostawił po sobie żadnych pism. Nie dysponujemy także żadnym innymi źródłami z czasów jego życia, które wskazywałyby na ślady jego działalności. O Jezusie wspomina św. Paweł, który, jak podają Dzieje Apostolskie, miał mu się ukazać w drodze do Damaszku. Jest to jednak jedyny kontakt Pawła z Jezusem, o którym mówią dawne teksty. Głównymi źródłami informacji o Jezusie są natomiast cztery ewangelie – według Marka, Mateusza, Łukasza i Jana. Jest kilka problemów mających wpływ na ich wiarygodność.

Jednym z głównych jest brak oryginalnych rękopisów. Żaden z manuskryptów z I wieku nie zachował się do naszych czasów (ogół badaczy przyjmuje, że pierwsza ewangelia mogła powstać nie wcześniej niż w latach 60-tych I wieku). Najstarsze datuje się na II i III wiek i są to kopie, w dodatku tylko fragmenty. Nie jest możliwe dokładne podanie czasu ich powstania, ponieważ rękopisy nie posiadają dat, natomiast wiek podaje się w oparciu o kryteria paleograficzne i archeologiczne.

W latach 70-tych ubiegłego stulecia badacze C. P. Thiede i J. O’Callgahan wysunęli tezę, że jeden z fragmentów odkrytych w Qumran, oznaczony 7Q5, pochodzi z I wieku. Została ona jednak podważona przez ogół naukowców, którzy wskazywali na zbyt małą wielkość fragmentu zachowanego tekstu oraz możliwość jego dopasowania do innych starożytnych dzieł (m.in. Homera i Tukidydesa). Kwestia ta na nowo została poruszona przez prof. D. Wallace’a w lutym 2012, który podał informację że obecnie zna nie mniej niż 18 fragmentów Nowego Testamentu z II wieku oraz jeden z I wieku. Znajdują się one na razie w katalogach manuskryptów i mają być opublikowane przez prestiżowe wydawnictwo Brill w 2013 r. Choć jak podkreślono D. Wallace zaryzykował swoim autorytetem naukowym są to materiały, które nie ujrzały jeszcze światła dziennego i czekają na weryfikację.

Przeczytaj również:Odkryto najstarsze fragmenty Nowego Testamentu?

Podobnie było w przypadku tzw. papirusu magdaleńskiego datowanego również przez
C. Thiede'a na I wiek. Także i ta teza została podważona przez specjalistów, którzy podkrślali, że jej autor oparł się na podobieństwach jedynie wybranych liter z tekstami z Qumran i Nachal Chewer, pomijając różnice innych liter.

Całościowe ujęcie ewangelii obejmują natomiast manuskrypty, które pochodzą dopiero z IV wieku. Są to Kodeks Watykański oraz Kodeks Synajski. Brak zatem jakichkolwiek oryginalnych rękopisów wskazuje, że mamy do czynienia jedynie z kopiami kopii tekstów o Chrystusie.

Drugim problemem jest czas powstania ewangelii. Po analizie tekstów większość uczonych przyjmuje, że powstały one nie wcześniej niż w latach sześćdziesiątych I wieku, a więc około trzydzieści lat po śmierci Jezusa. Są jednak badacze, którzy uważają, że kultywowanie w ówczesnym czasie mnemotechnicznych technik zapamiętywania pozwala na większą wiarygodność przekazu. Według Anny Świderkównej naoczni świadkowie zwlekali dość długo na spisanie nauk Jezusa, ponieważ spodziewali się przyjścia rychłego końca świata. Podstawą głoszenia Dobrej Nowiny był więc przekaz ustny, a ewangeliści dopiero po kilkudziesięciu latach mieli zdecydować się na spisanie nauk Chrystusa.

Zobacz również:Od ewangelii do Ewangelii

Kolejny problem to autorstwo. Jest to chyba najbardziej newralgiczny punkt, w którym bibliści toczą swoje spory. Żaden z autorów ewangelii nie podaje swojego imienia. Na kartach źródeł są oni wymieniani dopiero w II i III wieku. Na przykład o Marku wspomina biskup żyjący w III i IV wieku, Euzebiusz z Cezarei, w napisanej przez siebie Historii Kościelnej (księga III, rozdz. 39). Miał on się opierać na dziele innego biskupa Papiasza (żyjącego w I i II wieku), które to dzieło jednak nie przetrwało do naszych czasów. Jednak Marek, podobnie jak Łukasz, nie są przez tradycję chrześcijańską uważani za naocznych świadków działalności Jezusa. Takimi świadkami mieli być natomiast pozostali autorzy ewangelii. Mateusz i Jan.

Zgodnie z nauką Kościoła Mateusz miał być pierwszym, który napisał ewangelię. W XIX wieku podważono jednak tę tezę. Zauważono że teksty Mateusza, Marka i Łukasza cechuje mocne podobieństwo, stąd też nazwane zostały ewangeliami synoptycznymi. Protestancki filozof C. H. Weisse w 1838 roku wysunął hipotezę, że to Ewangelia według Marka posiada pierwotną formę i jest najstarszą, z których korzystali Mateusz i Łukasz. Na jej rzecz przemawiają przede wszystkim proste zdania Marka rozszerzone przez pozostałych ewangelistów oraz fakt, że niemal cały materiał Marka znajduje się w pozostałych ewangeliach synoptycznych. Hipoteza ta nazwana została teorią dwóch źródeł. Wśród badaczy katolickich i protestanckich jest ona najbardziej rozpowszechnioną hipotezą, a z punktu widzenia badań, najbardziej udokumentowaną. Jej druga teza mówi również o tym, że Mateusz i Łukasz oprócz tekstów Marka, korzystali również z innych źródeł. Mieli także wspólne źródło zawierające słowa i mowy Jezusa. Nazwano je źródłem Q, ale nie przetrwało ono do naszych czasów.

Autorstwo Ewangelii według Jana budzi nie mniej kontrowersji. Tradycja przypisywała ją Janowi, jednemu z uczniów Jezusa, należącego do grona 12 apostołów. Pogląd ten jako pierwszy wyraził biskup Teofil z Antiochii dopiero pod koniec II wieku. Dziś już nie przykłada się wagi do tego czy Ewangelię napisał Jan, nie da się tego bowiem udowodnić. Wskazuje się natomiast na szereg szczegółów potwierdzających, że autor mógł być naocznym świadkiem. Ma na to wskazywać dobra znajomość topografii i faktów z działalności Jezusa oraz niezależność od poprzednich autorów ewangelii. Przeciwnicy tej tezy wskazują natomiast na zbyt podeszły wiek autora, w czasie którego miałby napisać ewangelię (przyjmuje się, że powstała ona pod koniec I lub na początku II wieku), zbyt skomplikowany i bogaty język jak na prostego rybaka, a także na poszlaki kompilacji tekstów różnych autorów.

Przytoczone problemy oczywiście nie przeszkadzają apologetom chrześcijaństwa w rozpowszechnianiu informacji, że Jezus jest postacią dostatecznie udokumentowaną przez źródła historyczne. Na jednym z portali katolickich możemy przeczytać:

Żaden rozsądny i szanujący się obecnie historyk nie poddaje pod dyskusje
historyczności Jezusa z uwagi na odkryty, istniejący, wystarczająco bogaty i
bezstronny (również pozabiblijny) materiał dowodowy utwierdzający w tym względzie.źródło

I jeszcze jeden cytat:

Tak naprawdę możemy prawie zrekonstruować Dobrą Nowinę na podstawie źródeł niechrześcijańskich… możemy zauważyć, iż istnieją niezaprzeczalne dowody, znajdujące się zarówno w źródłach chrześcijańskich jak i niechrześcijańskich, potwierdzające, że Jezus Chrystus żył.źródło

Powyższe wnioski wynikają z przeświadczenia o istnieniu przygniatającej liczby źródeł dokumentujących życie Jezusa, że wydaje się co najmniej nierozsądnym kwestionowanie faktów podanych z jego życia, a tym bardziej czymś absurdalnym jest kwestionowanie jego istnienia. Bardzo często wśród duchownych spotykam się z argumentem mówiącym o istnieniu tylu piśmiennych świadków, że gdyby hipotetycznie mieli oni zeznawać w sądzie, ów sąd wydałby jednoznaczny wyrok. Oczywiście jest to duże uproszczenie. Nawet organy ścigania wiedzą czym jest wiarygodność informacji. Niestety ilość źródeł historycznych nie zawsze przekłada się na jakość. Zapomina lub nie wie się o tym, że materiał, który historyk posiada w swoich rękach stanowi zaledwie początek poszukiwań i ciężkiej pracy.
Powszechnie panuje wyobrażenie historyka jako tego, który kompletuje źródła, czyta je, a następnie w oparciu o nie pisze historię . Gdyby tak było, historyk nie byłby wówczas potrzebny. Cóż bowiem za pożytek byłby z niego gdyby kopiował i wklejał na karty swych prac teksty źródłowe uzupełniając luki własnymi racjonalnymi wywodami. Stałby się on wówczas, idąc za określeniem angielskiego filozofa, Robina Collingwooda, historykiem nożyczek i kleju. Polega ono na wycinaniu i wklejaniu tekstów źródłowych, a następnie na zręcznym ich połączeniu. W tym kontekście twierdzenie, że teksty ewangelii Nowego Testamentu nie podlegają krytyce, jest błędem.

Przeprowadzenie krytyki to oczywiście nie wszystko. Żeby jeszcze bardziej skomplikować sprawę dodam, że historyk nie jest w stanie nawet zrekonstruować przeszłych wydarzeń i - co więcej - dotrzeć do prawdy. Nie ma on bowiem dostępu do przeszłej rzeczywistości, a posiada w swoich rękach jedynie pozostałości po niej. Jeden z historyków G. Zalejko dobrze to ujął, stwierdzając: Ostatecznie niezbędny jest tu i tak akt wiary, a nie poznania. I dalej pisze:

Nie warto już nawet wspominać o poważnych kłopotach z przekładalnością i granicami możliwych interpretacji dawnych tekstów w dzisiejszych kategoriach, o niewspółmierności ontologicznych i historiozoficznych kontekstów różnych epok, wreszcie… o ogromnych trudnościach z wyznaczeniem kryteriów i definicji prawdy samej. Wystarczy skonstatować wszystkie te nieoczywistości, by co najmniej zwątpić w pewność i prawomocność zespołu sądów nazywanego wiedzą historyczną.
(G. Zalejko, Stereotypy w myśleniu historyków, Poznań 1998, s.34.)

Nie oznacza to, że powinniśmy porzucić zajmowanie się historią w ogóle. Chodzi tu jedynie o to, by zdać sobie sprawę z własnych słabych zdolności poznawczych podczas badania przeszłości.

Dokonując krytyki źródeł historycznych, najpierw należy zebrać o nich jak najwięcej danych, tak by stały się one gotowym materiałem do wydobywania informacji o przeszłości. Podstawą jest tu ustalenie autorstwa i daty. Oczywiście na samym wstępie mogą czyhać już pułapki. Historia zna tyle fałszerstw, anonimowych autorów, autorów podszywających się, plagiatów, zmyślonych historii, że można by napisać o tym nie jedną pracę naukową. Jeden z wybitnych historyków March Bloch pisał:

Podobnie, dawno już uznano, że nie należy ufać ślepo wszystkim źródłom historycznym. Nauczyło nas tego doświadczenie tak niemal stare, jak sama ludzkość: Nie jeden tekst udaje przynależność lub inne pochodzenie aniżeli to jest w rzeczywistości. (M. Bloch, Pochwała historii czyli o zawodzie historyka, Warszawa 1962, s. 105.)

Ustalenie autora i czasu powstania tekstu ma wpływ na to czy źródło będzie wiarygodnym materiałem informacyjnym. O autorach ewangelii mamy natomiast bardzo mgliste pojęcie, a daty ich powstania wnioskuje się przede wszystkim na podstawie analizy treści. Krytyka tekstu jest tu więc kolejnym etapem. Trzeba przy tym pamiętać, że autor jest tu jedynie pośrednikiem, osobą trzecią, która przekazuje informacje o przeszłości tak jak tę przeszłość pojmowała i chciała przekazać. Mamy zatem do czynienia z informacją obarczoną interpretacją informatora zależną od jego systemu wartości, wiedzy oraz sposobu postrzegania rzeczywistości. W skrócie, posiadamy jedynie interpretację rzeczywistości autora źródła. Nie jest więc prawdą, że kilka źródeł potwierdzających dany fakt pozwala nam absolutnie stwierdzić, że miał on akurat miejsce. Wystarczy że zdamy sobie sprawę, iż autorzy tych źródeł mieli ten sam sposób pojmowania rzeczywistości, tę samą wizję świata i należeli do tego samego kręgu idei. Mowa tu oczywiście o ewangelistach.

Apologeci chrześcijaństwa mówią oczywiście z jednej strony o wystarczającym dostatku źródeł niechrześcijańskich jak i niedostatku chrześcijańskich. W pierwszym przypadku wskazuje się na źródła żydowskie oraz rzymskie. Trzeba jednak pamiętać, że są to źródła tylko pośrednie. Zostały napisane wiele lat po śmierci Jezusa (niektóre z nich pochodzą nawet z II wieku) w czasie kiedy już religia chrześcijańska była dostatecznie znaną. Autorzy tych źródeł opierali się wówczas głównie na przekazach chrześcijan.

Drugi przypadek odnosi się do zniszczenia wielu źródeł chrześcijańskich oraz wymordowania przez Rzymian naocznych świadków czynów Jezusa, które miało miejsce w czasie zburzenia Jerozolimy w 70 roku. Jest to jednak słaby argument, zważywszy, że nie wiemy czy takie źródła faktycznie istniały. Nie jest też pewne czy naoczni świadkowie w ogóle żyli. Opieramy się tu jedynie na przypuszczeniach.
Biorąc pod uwagę całość dostępnego materiału argumentacja, że Jezus był takim jakim opisują go źródła chrześcijańskie jest bardzo wątła. Z punktu widzenia naukowego nie da się przyjąć na wiarę przekazów należących do pierwszych chrześcijan. Czy to znaczy, że ewangelie możemy jako historycy wyrzucić do kosza? Niektórzy twierdzą, że teksty Nowego Testamentu nie są źródłem historycznym, lecz zbiorem tekstów religijnych. Nie można się z tym zgodzić. Należą one do przeszłości tak samo jak inne źródła (a źródło to wszystko co należy do przeszłości). To co ich autorzy chcieli przekazać nie jest już jednak głównym przedmiotem naszej uwagi. Ważniejszym stało się co teksty przekazują nam mimo woli. Istnieje ogromna różnica między informacjami, które autorzy chcieli świadomie przekazać a tym, co przekazują nieświadomie. Z takiego punktu widzenia informacje o Jezusie zawarte w ewangeliach są mało wartościowe. Ale kiedy zapytamy te ewangelie o umysłowość tamtych czasów oraz sposobie życia ówczesnych ludzi, wówczas nabiorą one wartości znacznie cenniejszej.

Takie podejście stosuje się w odniesieniu do źródeł wszystkich epok. Literatura, pamiętniki, listy, żywoty świętych nie podają nam wprost wiedzy o przeszłości. Informacje, które są tam przez autorów zawarte świadomie należy traktować z przymrużeniem oka. Istotniejsze są informacje ukryte i dopiero kiedy zadamy źródłom odpowiednie pytania wówczas one zaczną „mówić”. W pracy badawczej historyka nawet dokumenty rządowe czy królewskie nie są podstawą, by im wierzyć tylko dlatego, że są dokumentami. W historii nie raz okazywało się, że mamy do czynienia z fałszerstwem. Ważniejszymi stają się dokumenty tajne, poufne notatki, korespondencje, które są o wiele cenniejsze niż powszechnie dostępne informacje zawarte na przykład gazetach. Można zatem powiedzieć, że historyk, wydobywając ze źródeł treści, które nie miały ujrzeć światła dziennego popełnia tu swego rodzaju niedyskrecję.

W dzisiejszych czasach nadal umieszczamy Jezusa w historii, lecz to czego uczymy się o nim od dzieciństwa jest zupełnie wiedzą niehistoryczną. Opieramy się w sporej większości na wierze. Ale czy skoro w coś wierzymy to możemy z absolutną pewnością stwierdzić, że Jezus istniał i rzeczywiście miały miejsce fakty podane przez ewangelie? Zdaje się, że duża ilość wierzących właśnie taką pewność posiada.

Literatura:

Bloch M., Pochwała historii czyli o zawodzie historyka, Warszawa 1962
Carmignac J.: Początki Ewangelii synoptycznych. Mogilany-Kraków: The Enigma Press, 2009.
Gądecki S. Wstęp do Ewangelii synoptycznych, Gniezno 1999
Jaczynowska M. Stępień M., D. Musiał, Historia starożytna, Warszawa 2001, s. 564-566.
Jańczuk L. Wstęp do Nowego Testamentu, Dostępny w Internecie:
Kudasiewicz J., Ewangelie synoptyczne dzisiaj, Warszawa 1986
Świderkówna A., Od ewangelii do Ewangelii. Dostępny w Internecie: http://mateusz.pl/duchowosc/as-oede.htm
Topolski J., Metodologia historii, Warszawa 1984
Topolski J., Wprowadzenie do historii, Poznań 1998
Uglorz M.: Introdukcja do Nowego Testamentu. Cz. I. Warszawa: Chrześcijańska Akademia Teologiczna, 1994.
Vermes G., Jezus historyczny, rozmowę przepr. G. Ryś, P. Włodyga, M. Flak, M. Zając „Tygodnik Powszechny”, 2005-03-27, Dostępny w Internecie:
Wstęp do Nowego Testamentu, red. R. Rubinkiewicz, Pallottinum, 1996.
Zalejko, G. Stereotypy w myśleniu historyków, Poznań 1998.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto