Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Chmielewska - "Ślepe szczęście", recenzja książki

Redakcja
Marek Bachorski-Rudnicki
"Ślepe szczęście" to następna część przezabawnych przygód Tereski i Okrętki. To trzy niesamowicie napisane, dowcipne historie. Tak samo jak poprzednie tak i ta jest przezabawna, oczywiście w typowy dla Chmielewskiej sposób.

„Kurza ich parszywa, nie dojona, w galaktykę kopana, z wiaderkiem węgla kolczastym drutem przez most...”- serwuje czytelnikowi Chmielewska w swojej książce.

Muszę przyznać, że czytając powieść Chmielewskiej uśmiałem się do łez, "Ślepe szczęście" jest bowiem tak "zakręcone jak muszelka ślimaka".

Możesz być pewien, że tak banalna czynność, jak wyprawa na połów raków to tylko przygrywka do czegoś znacznie większego i poważniejszego.
Dziewczęta podczas wyprawy na raki odkrywają bowiem... Ot-ślepe szczęście. Zabawa jaką serwuje autorka to wrażenia niezapomniane.

Jakby tego było mało Chmielewska na kartach książki opisuje nam mały Armagedon. I to przy tak prozaicznej czynności jak przeprowadzka. Dziewczęta wraz z kolegami, Januszkiem i Zygmuntem niszczą stare mieszkanie i odkrywają, że ściany to nie tylko granice pomieszczeń. Dodatkowo pisarka informuje nas na łamach kart powieści, że smoła nie schodzi z dziecka nawet po praniu z proszkiem i nacieraniu go olejem.

Na deser Chmielewska zostawia czytelnikowi już tylko tak banalną historię, jak legenda o starym zamku. Bo co takiego może być w starym zamku, jeśli nie ukryta historia i najprawdziwszy duch? Oczywiście postać ducha to zupełna normalka. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy duch powoduje liczne wypadki wśród mieszkańców. Takiej historii nikt nie odpuści, a co dopiero Tereska i Okrętka. I co najciekawsze to właśnie ten duch, który uzależnia swoje pojawianie od pory roku.

Jeśli istnieje więc jakiekolwiek zupełnie absurdalne wyjście z sytuacji, mamy sto procent pewności, ze Okrętka i Tereska właśnie tą drogą podążą. Bo taka zwykła prosta droga z pewnością nie jest dla nich.

„Znajdował się prawie na środku, kiedy nagle coś przed nim wyrosło. Zatrzymał się w połowie kroku, a serce zaczęło mu bić w gardle. Stało się. Tak jak mówili... Żadnych duchów nie ma, idiotyzm, żadnych duchów nie ma... Tylko kretyn mógłby się bać...”

Czy ta książka może się podobać? To nie jest książka do poduszki. Nie zaczynaj czytać przed snem. Słońce zastanie Cię z książką w ręku.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto