Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Koroniewska: "Każde cierpienie w życiu jest po coś"

Redakcja
Plakat sztuki "Jabłko"
Plakat sztuki "Jabłko" .
- Sztuka „Jabłko” Verna Thiessena jest na wielu płaszczyznach bardzo dojrzałym studium życia i tak naprawdę najważniejsze w niej jest to, że nie da się wskazać winnego problemów - mówi Joanna Koroniewska, odtwórczyni jednej z ról. Aktorka w rozmowie wspomina też czas studiów w Łodzi, opowiada o uczuciach i zdradza kim by była, gdyby nie została aktorką.

Witam Cię serdecznie w Łodzi.
Witam w mieście, w którym studiowałam. Małgosia Foremniak grająca również w tej sztuce też się tu uczyła, a więc mamy taką reminiscencję. Jest to dla mnie miasto absolutnie szczególne. W Łodzi zaczęła się moja przygoda ze sztuką.

Mam rozumieć, że z przyjemnością wracasz do naszego miasta?
Z nieukrywaną przyjemnością przyjeżdżam do Łodzi. Bardzo miło wspominam też Festiwal Camerimage. Łódź to miasto szczególne. Studiując w szkole teatralnej właściwie jest się non stop w szkole, czyli nie ma mowy o tym żeby stąd często wyjeżdżać. Funkcjonuje się w danym mieście dużo czasu. Cztery lata spędzone tutaj, pamiętam nadal doskonale, a szczególnie barwną ulicę Piotrkowską, na której to mieści się jeszcze akademik, w którym mieszkałam. No i oczywiście legendarną ulicę Targową, w której jest Szkoła Filmowa. To już nie jest dokładnie to samo miejsce co za moich czasów. Byłam w nim całkiem niedawno, broniąc pracy magisterskiej i przyznam, że bardzo wiele się tam zmieniło, ale sentyment pozostał.

W sztuce pt. „Jabłko” po 15 latach współżycia małżeństwo Lyn i Andy'ego przeżywa kryzys. On znajduje pocieszenie w ramionach granej przez Ciebie Samanthy. Lyn zapada na nowotwór; cierpi z powodu choroby oraz problemów w małżeństwie. Ostatecznie umiera, a Andy dochodzi do wniosku, że Lyn była jego jedyną miłością i nie chce rozpoczynać nowego życia z Samanthą. Czy to oznaka dojrzałej miłości? Jak dla Ciebie brzmi jej definicja?
To, co przed chwilą przeczytałeś to olbrzymie uproszczenie tej sztuki, której wymowa jest dużo, dużo głębsza. Kiedy używamy sformułowania „małżeństwo przeżywa kryzys”, bo znajduje się ta trzecia osoba, to nie mówimy o tym jak jest w tym małżeństwie, ale skupiamy się na tym, że mężczyzna lub kobieta odchodzi. Ta sztuka jest na wielu płaszczyznach bardzo dojrzałym studium życia i tak naprawdę najważniejsze w niej jest to, że nie da się wskazać winnego. Lyn, czyli bohaterka, która zapada na chorobę jest w pewnym sensie niewyrozumiałą kobietą dla swojego męża, Andy się temu trochę bezwonnie poddaje. Samantha zaś zakochuje się, ale też nieświadomie. Najpierw jest zimną, cynicznie podchodzącą do mężczyzn, zamkniętą w sobie kobietą, która nigdy wcześniej nie dostała miłości. Wydaje mi się, że im dłużej żyję tym bardziej jestem przekonana, że każda deklaracja w kwestii, co jest ważniejsze od czego nie ma kompletnie sensu.

W tej sztuce jest bardzo jasno pokazane, że każda strona ma swoje racje i każda ponosi poniekąd winę. Popełniając błędy jesteśmy w stanie się ich wyzbyć i czegoś nauczyć. „Jabłko” to piękne studium miłości, która też nie jest pokazana od samego początku. Bardzo często jest tak, że wydaje nam się, że coś wiemy, a tak naprawdę życie nas zaskakuje. Choroba dziecka, choroba kogoś w rodzinie, utrata pracy itp. inaczej nas nastawia na życie i co innego nam w nim pokazuje. Moja jasna i osobista deklaracja nie ma żadnego znaczenia, ponieważ każdy przypadek jest inny. Mam tylko wrażenie, że nie zawsze ludzie potrafią czytać znaki, które daje im życie. Żyjemy w pewnym sensie, w materialnych czasach, a ta sztuka jest w tej chwili tak niezmiernie inna, oczyszczająca i ludzie chcą na nią przychodzić. To dla nas bardzo miłe. Wydawało nam się, że ten temat jest tak ciężki, że nie będzie miał tak licznej widowni.

Dziś na pierwszym przedstawieniu w Teatrze V6 pojawił się komplet publiczności.
Tak, to bardzo miłe i przyznam Ci, że tak jest niemal za każdym razem. Gramy dużo tych spektakli po całej Polsce i jesteśmy zachwyceni popularnością sztuki, w której tak naprawdę jest tylko trójka aktorów i ławeczka. Zapełniamy scenę postaciami, ich emocjami. Mam wrażenie, że Małgosia [Małgorzata Foremniak - przyp. red.], Janek [Jan Jankowski - przyp. red.] i ja czujemy w sobie taką misję, aby przypomnieć widzowi, że w tej pogoni za karierą, sukcesem, pieniędzmi ważna była dusza, duchowość. Staramy się, aby podczas przedstawienia nasze emocje udzielały się publiczności. Pamiętam jednego z bardzo znanych aktorów teatralnych, który nie dowierzał, kiedy mówiłam mu, że podczas kolejnego przedstawienia słyszeliśmy płacz widzów. Mówił on, że to niemożliwe. A tak jest na każdym spektaklu. To przedstawienie jest też szczególne, właśnie dlatego, że jest takie proste i oszczędne. Sztuka jest dobrze napisana.

Mieliśmy okazję poznać autora „Jabłka", kanadyjskiego dramaturga Verna Thiessena. On bywa na wszystkich swoich przedstawieniach, w każdym kraju, w którym ta sztuka została zrealizowana. Dla nas, twórców nieprawdopodobne było to, że Thiessen widząc nasze przedstawienie zwrócił uwagę, na to iż było to jedno z najbardziej delikatnych przedstawień, w sensie fizycznego aspektu, bo w „Jabłku” bardzo ważna jest fizyczność, seks i wszystkie sprawy z tym związane. Powiedział też, że szalenie mu się podobało i nie wie, jakim cudem udało nam się stworzyć taką atmosferę i tak absolutnie czyste i głębokie emocje. Myślę, że jest to spowodowane między innymi tym, że reżyser Tomek Dutkiewicz wprowadził podczas prób niesamowitą atmosferę. Bardzo się wtedy otworzyliśmy. Miał też jakieś nieprawdopodobne oko, co do obsady. Każde przedstawienie jest dla nas bardzo ważne. Przeżywamy głęboko każdy spektakl. Nie może być mowy o rutynie, bo w tym przedstawieniu nie ma się za czym schować. Prawda jest najważniejsza.

Powiedz Asiu, jaka była Twoja pierwsza myśl i pierwsza reakcja na propozycję zagrania tej roli po przeczytaniu scenariusza?
Szczerze mówiąc to byłam przerażona, gdyż pierwsze pytanie, które zadał mi reżyser brzmiało: „Czy zgodziłabyś się zagrać nago scenie w teatrze?“. To jest kompletnie co innego niż w filmie. Potem na szczęście okazało się, że koncepcja się zmieniła i sfilmowaliśmy pewne odważne sceny i dzięki temu zabiegowi było mi nieco łatwiej. Powiem szczerze, że z początku odczuwałam radość, ale kiedy usłyszałam, że będą tam sceny erotyczne, poczułam strach czy sobie z tym poradzę. Cieszę się, że pracowaliśmy w fantastycznym gronie, bardzo życzliwych i oddanych sobie ludzi. Najpierw pracowaliśmy dość długo nad tekstem, przeprowadzaliśmy tzw. próby stolikowe, potem weszliśmy na scenę, a dopiero kiedy poznaliśmy się lepiej, nagrywaliśmy te trudne sceny. Jestem Tomkowi za to ogromnie wdzięczna. Bardzo się cieszę, że dał mi szansę zagrania w „Jabłku“, gdyż jest to jedno z ważniejszych dla mnie przedstawień. Nie wyłączam się nawet na chwilę schodząc ze sceny, za każdym razem słucham kolegów aktorów; Gosię i Janka. Tutaj ta czystość i emocje są tak wielkie, że rodzi się niesamowita uczciwość i prawda wobec widza, ale też wobec siebie nawzajem. Gramy coraz więcej spektakli, a więc dla nas jest to ważne, że dalej wzruszamy. W teatrze zawsze przemyca się coś ważnego. W tej chwili często jest tak, że ludzie chodzą do kina na komedie i na farsy do teatru, bo chcą zapomnieć o swoich kłopotach. To miłe, że są jeszcze tacy widzowie, którzy idąc do teatru, chcą podczas przedstawienia trochę pomyśleć i przeżyć.

W sztuce “Jabłko" ważny jest temat śmierci. Czym dla Ciebie jest śmierć? Dlaczego ludzie boją się śmierci?
To pytanie na o wiele dłuższą rozmowę. Śmierć jest nieodłącznym elementem naszego życia. Przeżywamy w życiu różne wydarzenia te miłe i niemiłe. Zawsze po coś. Nigdy nie ma tak, że dzieje się tak bez powodu. Warto poddać analizie, dlaczego dana sytuacja miała miejsce w naszym życiu. Nie jest tak, że każde cierpienie uszlachetnia, ale każde cierpienie w życiu dzieje się po coś. Od tego są potem wszystkie psychoanalizy i książki psychologiczne, które uwielbiam czytać i którymi żyję poza moją pracą. Przyznam Ci się, że gdybym nie była aktorką to pewnie byłabym psychologiem.

Dziękuję za przemiłą rozmowę i życzę wszystkiego dobrego.
Dziękuję bardzo, pozdrawiam.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto