MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Julian Assange - kryminalista czy męczennik?

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
Skomplikowana sprawa Assagne'a skupia uwagę mediów z całego świata.
Skomplikowana sprawa Assagne'a skupia uwagę mediów z całego świata. Tomasz Osuch
Atakowany ze wszystkich stron, broniony przez nielicznych - Julian Assange, twórca portalu WikiLeaks, swoją kontrowersyjną działalność może przypłacić nawet życiem.

Przed ambasadą Ekwadoru w Londynie panuje dziś względny spokój. Co jakiś czas tylko podnoszą się okrzyki wzywające do uwolnienia Juliana Assange'a - twórcy portalu WikiLeaks, który wstrząsną światowym "ładem dyplomatycznym", ośmieszył rządy wielu krajów, ale przede wszystkim pozwolił nam - zwykłym obywatelom - zajrzeć do świata politycznych machinacji i wszechobecnej na szczytach władzy korupcji oraz poznać prawdziwy przebieg i krwawe koszty wojny z terroryzmem.

- Jestem tu, by walczyć o wolność słowa - mówi 27-letnia Sara, która co kilka dni przyjeżdża na Hans Crescent, gdzie znajduje się sławny już budynek ekwadorskiej ambasady, by wyrazić solidarność z "posłańcem".

Zobacz zdjęcia: Ambasada Ekwadoru niczym oblężona twierdza

Ochrzczony tak przez swoich zwolenników i obrońców zarazem, Julian Assange przebywa na terenie placówki dyplomatycznej Ekwadoru nieprzerwanie od 19 czerwca. Jego sytuacja od tamtego dnia praktycznie się nie zmieniła - z chwilą, gdy opuści mury przyjaznej mu ambasady, zostanie z całą pewnością aresztowany przez pilnie strzeżących wyjść z budynku funkcjonariuszy londyńskiej policji metropolitalnej. Trudnego położenia, w jakim znalazł się twórca WikiLeaks, nie poprawił zbytnio fakt przyznania mu azylu dyplomatycznego przez ekwadorskiego prezydenta.

Władze Wielkiej Brytanii kategorycznie wykluczyły możliwość udzielenia Assange'owi zezwolenia na bezpieczny wyjazd z kraju. Po drugiej stronie Atlantyku - w Quito, stolicy malowniczego Ekwadoru, trwają usilnie starania mające na celu zapewnienie Assenge'owi gwarancji ze strony Londynu i Sztokholmu, zgodnie z którymi szef portalu WikiLeaks nie zostałby pod żadnym pozorem ekstradowany do Stanów Zjednoczonych.

To właśnie amerykańska administracja ma największy "apetyt" na Assenge'a, którego od kilku lat próbuje - jak na razie bezskutecznie - ukarać za wielką kompromitację i niemniejsze kłopoty wywołane zuchwałą działalnością australijskiego "posłańca".
Nie tylko zresztą rządowi USA szkodziły swego czasu częste i - trzeba przyznać - niezwykle interesujące publikacje portalu WikiLeaks. Ich ofiarami, a raczej ofiarami bezmyślności Assange'a stało się wiele osób wymienianych w licznie ujawnianych,  nie zawsze jednak weryfikowanych przez pracowników WikiLeaks dokumentach. Wsród nich, co chyba najbardziej dziwi, znaleźli się także współpracownicy portalu - dziennikarze, i informatorzy.

Czytaj też: WikiLeaks.org i tajemnice polskiej misji w Iraku

Największy jednak cień na działalność "wydawniczą" Assange'a rzucają ciążące na nim zarzuty natury seksualnej. Twórca WikiLeaks robi wszystko, by przekonać opinię publiczną, że oskarżenia o gwałt na dwóch kobietach podyktowane są chęcią zemsty ze strony wrogich mu rządów oraz próbą zamknięcia mu ust.

- Szwecja chce go zwabić i wydać w ręce Amerykanów, którzy chcą się go pozbyć - mówi o zarzutach stawianych Assange'owi wyraźnie zdenerwowany mężczyzna uczestniczący w pikiecie przed ambasadą Ekwadoru.

Jeżeli nawet Assange trafi przed szwedzki sąd i jeżeli uda mu się dowieść swoich racji, będzie nadal stał przed całkiem realną groźbą ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Tam - oskarżony o zdradę i szpiegostwo - usłyszeć może nawet wyrok śmierci. W takim wypadku już zawsze będziemy się zastanawiać, czy twórca najbardziej chyba wpływowego portalu w dziejach internetu został stracony jako pospolity kryminalista, czy może odszedł z tego świata jako męczennik - walcząc do końca o bezgraniczną wolność słowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto