Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Juventus pokazał Romie miejsce w szeregu

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Antonio Conte mówi, że jeszcze wszystko może się zdarzyć, ale z drogi na szczyt właśnie brutalnie zepchnął najgroźniejszego konkurenta. Stara Dama, dojrzalsza piłkarsko i mentalnie wyrachowana coraz wyraźniej odskakuje reszcie stawki.

Najlepszy atak kontra najlepsza obrona, obrońca tytułu i lider, który wygrał dziewięć spotkań z rzędu kontra jedyna drużyna bez porażki - na wiele sposobów można było reklamować to widowisko. Poza kontuzjowanym Federico Balzarettim obie ekipy wytoczyły najtęższe piłkarskie umysły: Andreę Pirlo, wspomaganym ultra wszechstronnym Arturo Vidalem, kto wie, czy nie najlepszym defensywnym pomocnikiem świata na ten moment (12 bramek na koncie), z drugiej strony boiska wracającym do zdrowa Francesco Tottim (rozgrywa swój 22. sezon) i osią napędową w postaci Kevina Strootmana, przez wielu zidentyfikowanego za najlepszy transfer Serie A.

Można było oczekiwać więcej sztuki, ale nad Adriatykiem umiejętność gry na wynik ma silniejsze przełożenie niż wartości artystyczne. Pełni ochoty do gry goście lepiej weszli w mecz, narzucając Juventusu swój rytm gry, ale ten bez naiwnej prostolinijności wywiercał dziury w pozornie wytrzymałej ścianie zespołu Rudiego Garcii. I to w momentach najbardziej wrażliwych. Najpierw ruchliwy jak szarańcza Carlos Tevez urwał się w polu karnym i dograł do Vidala, który stłamsił rzymską spontaniczność. Zaraz po przerwie Pirlo dośrodkował z wolnego do nieobstawionego Leandro Bonucciego. Kręgosłup Wilków był już połamany w kilku miejscach, a to jeszcze nie koniec.

Zawodnicy Juventusu wytrącili największą zaletę giallorosich - uniwersalność (13 zawodników wpisywało się na listę strzelców). Mimo że byli przy piłce tylko 41 proc. czasu, stworzyli więcej sytuacji bramkowych, oddali więcej strzałów, mieli nawet więcej rzutów rożnych. Zaliczająca i tak najdłuższy skok jakościowy w lidze Roma (w każdym z trzech ostatnich sezonów traciła ponad 50 bramek, do wczoraj - 7 w 17 meczach) poległa w środku pola. Totti odgrażał się przed meczem, że to po stronie jego kolegów suma umiejętności jest większa. Jeśli nawet - siła turyńczyków jako zespołu zaprawianego w bojach, wybierającego na rynku transferowym raczej detal niż hurt, okazała się nie do przeciwstawienia. Gervinho, który po przybyciu do Włoch zmienił się nie do poznania, biegał jak szalony, ale głównie w poprzek, aktywny w swoim sektorze Maicon nie miał z kim wymienić piłki.

W 60. minucie pewny siebie Conte zdjął z boiska Teveza, Gdy wydawało się, że to, co najciekawsze należy do czasu przeszłego, Rzymianie, zgubnym zwyczajem sprzed lat (wówczas na celowniku był Inter), dali znać o swojej nadwrażliwej konstrukcji psychicznej. Najpierw Daniele De Rossi wyprostowanymi nogami wjechał w szykującego się do dośrodkowania Giorgio Chielliniego, potem Leandro Castan niczym środkowy bloku zdjął ręką piłkę z głowy Bonucciego nalinii bramkowej. Dwie czerwone kartki w dwie minuty - rekord trudny do pobicia. Formalności dopełnił ex-romanista Mirko Vucinić, który na drugą bramkę w lidze czekał cztery miesiące.

Mistrzowie Włoch zdobyli 49 punktów na 54 możliwe do zdobycia. Utrzymując to tempo, listy gratulujące trzeciego scudetto z rzędu będą mogli znaleźć w skrzynkach miesiąc przed końcem rozgrywek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto