Do awarii statku Costa Concordia doszło w piątek, dwie godziny po wypłynięciu z portu Civitavecchia nieopodal Rzymu. Osiadł na skałach i zatonął koło wyspy Giglio u wybrzeży włoskiej Toskanii.
Gazeta.pl cytuje słowa prokuratora Francesca Verusiego prowadzącego dochodzenie w tej sprawie: "kapitan bardzo niezręcznie zbliżył się do wyspy Giglio; statek uderzył o skałę, która wbiła się w lewy bok, wskutek czego przechylił się i nabrał mnóstwo wody w ciągu dwóch-trzech minut".
Kapitan nie zgadza się z tym zarzutem. Twierdzi, że nie zboczył z kursu, a skał o które uderzył statek nie było na mapie. Armator twierdzi , że kapitan natychmiast zareagował i podjął decyzje mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom. Natomiast ewakuacja była utrudniona z powodu szybkiego nabierania wody i przechylania się statku. I to właśnie zakłóciło opuszczanie tratw i szalup ratunkowych.
Na pokładzie statku znajdowało się 3200 pasażerów i 1023 osoby z załogi. W rejsie brało udział 12 Polaków: trzech było członkami załogi, ośmioro to pasażerowie. Nadal pozostawał niewyjaśniony status jednej osoby z polskim paszportem.
Według ostatnich informacji zginęło trzech pasażerów: dwóch z Francji oraz jeden z Peru. Rannych jest około 40 osób, w tym dwie ciężko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?