Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karuzela transferowa w Widzewie Łódź

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Bartłomiej Grzelak w barwach Widzewa Łódź. Fot. Paweł Nowak Dziennik Łódzk
Bartłomiej Grzelak w barwach Widzewa Łódź. Fot. Paweł Nowak Dziennik Łódzk
Mimo że do końca zimowego okna transferowego pozostało jeszcze dużo czasu, przez siedzibę klubu z Al. Piłsudskiego w Łodzi zdążyło się już przewinąć kilkunastu zawodników. Sprzedam, a potem kupię, czyli transferowe zawirowania w Widzewie.

Adios Grzelak

"Piłkarski eksport" z miasta włókniarzy, to przede wszystkim zmiany w drużynie Widzewa. Najpoważniejszą i zarazem najgłośniejszą stratą tego klubu był transfer do Legii Warszawa niepodważalnej gwiazdy zespołu - Bartłomieja Grzelaka. Król strzelców drugiej ligi i świeżo upieczony kadrowicz u Leo Beenhakkera odszedł do obozu największego wroga w okolicznościach mocno kontrowersyjnych, szczególnie biorąc pod uwagę sympatię kibiców, która momentalnie przerodziła się w gorzką nienawiść. Ale i takim zachowaniom trudno się dziwić. Grzelak postawił chęć piłkarskiego rozwoju i wartość pieniądza ponad szacunkiem fanów z Al. Piłsudskiego i zasadami futbolowej lojalności. Zdrada, bo takiego słowa chyba trzeba użyć, odbiła się na renomie, jaką piłkarz cieszył się dotychczas. Odejście byłego zawodnika Wisły Płock i Kujawiaka Włocławek było jednak sporym zmartwieniem dla trenera Michała Probierza, który musiał znaleźć jego godnego następcę. Wybór padł na skłóconego z Górnikiem Zabrze (nieprawidłowości finansowe) Arkadiusza Aleksandra. Napastnik dołączył do innego byłego gracza zabrzan Łukasza Juszkiewicza i w rundzie jesiennej bronić już będą barw Widzewa.

Wielcy niechciani

Spore zmiany zaszły również w szeregach defensywnych łodzian. Klub opuścili bramkarz Artur Holewiński i obrońca Bartłomiej Konieczny. O ile ten pierwszy stawał między słupkami Widzewa zaledwie w kilku spotkaniach (w czasie kontuzji Bartosza Fabiniaka), to Konieczny przez większą ilość pojedynków był pewnym punktem ekipy Probierza, strzelając także jednego gola (w konfrontacji z Lechem Poznań). Za współpracę podziękowano również Nigeryjczykom i Jarosławowi Białkowi. Napastnik Kelechi Iheanacho o ile w drugiej lidze był wartościowym zawodnikiem pierwszej drużyny, o tyle przez całą rundę jesienną Orange Ekstraklasy leczył kontuzję i nie miał okazji przekonać do swoich umiejętności szkoleniowca. Taką szansę miał, lecz nie wykorzystał jej inny piłkarz z Czarnego Lądu - Longinus Uwakwe i obaj nie zagrają w najbliższym czasie w czerwono-biało-czerwonym stroju. Najwięcej żalu wśród kibiców budzi jednak rozwiązanie kontraktu z Jarosławem Białkiem. Podobnie jak wielu kolegów z zespołu, tak i Białek należał do podstawowych punktów pierwszego składu na zapleczu ekstraklasy, walnie przyczyniając się do wywalczenia przez Widzew awansu do elity. Na pierwszoligowych boiskach nie pobiegał jednak zbyt wiele, zwykle musząc zadowolić się miejscem na ławce rezerwowych, a nawet trybunach. W opinii wielu ekspertów 26-letni zawodnik jest jednym z bardziej utalentowanych defensywnych pomocników w Polsce, ale tego zdania nie podziela Michał Probierz. Białek nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swojej wartości w oficjalnych spotkaniach i można przypuszczać, że nie otrzymałby ich również podczas wiosny. Postanowiono zatem o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron, a sam piłkarz zasili najprawdopodobniej szeregi zabrzańskiego Górnika.

Ciekawie maluje się zaś historia Filipa Burkhardta - zawodnika młodego, zdolnego, lecz niespełnionego. Gdy mniej znany z braci przychodził latem do Widzewa, wielu wiązało z jego osobą duże nadzieję. Niestety, jak się później okazało, zbyt duże. Burkhardt także nie przekonał do siebie trenera Probierza i pojawiał się na boisku tylko sporadycznie. Od rundy jesiennej występował będzie w drugoligowej Jagiellonii Białystok, a fani futbolu w całej Polsce zdają się zadawać pytanie: czy Filip Burkhardt stanie się kolejnym zmarnowanym talentem w naszym kraju?

Odejdą czy zostaną?

Wciąż nie są przesądzone losy dwóch kluczowych ogniw zespołu z poprzedniego sezonu. Jakub Wawrzyniak i Bartosz Iwan, bo o nich mowa, znacznie pomogli Widzewowi wrócić do ekstraklasy, w której notowali jednak gorsze występy. Szczególnie zawiódł ten drugi, w wielu spotkaniach będąc cieniem samego siebie. Do końca negatywnie nie można natomiast ocenić postawy Wawrzyniaka, gdyż przebłyskami formy zwrócił na siebie uwagę szkoleniowca reprezentacji Leo Beenhakkera (zadebiutował w meczu z drużyną Zjednoczonych Emiratów Arabskich) oraz działaczy krakowskiej Wisły. To właśnie klub spod Wawelu usiłuje pozyskać lewego obrońcę z Łodzi, zwłaszcza odkąd na ławce trenerskiej wicemistrzów Polski zasiada Adam Nawałka. Cena za Wawrzyniaka rośnie jednak z każdym dniem, choć nikt nie będzie starał się go zatrzymać siłą, jednocześnie hamując drogę rozwoju. Sam zawodnik odnosi się do ofert krakowian ze sporym dystansem, spokojnie czekając na dalszy obrót sprawy. O wiele bardziej pewne wydaje się być odejście Iwana, który pogodził się już chyba ze swoim końcem w Widzewie. Nieoficjalnie mówi się o zainteresowaniu piłkarzem drugoligowych klubów niemieckich, choć na konkrety trzeba będzie chyba jeszcze poczekać.

Świeża krew

Poza wspomnianymi już Łukaszem Juszkiewiczem i Arkadiuszem Aleksandrem z Górnika Zabrze, nowymi piłkarzami Widzewa zostali Wojciech Jarmuż i Jakub Hładowczak. Wątpliwe, aby od razu stali się oni podstawowymi zawodnikami w zespole Michała Probierza, lecz nie bez przyczyny wybór łódzkich obserwatorów padł właśnie na nich. Swoje umiejętności zdążył już potwierdzić szczególnie Hładowczak, występujący na pozycji bramkarza, zaliczając udany debiut w Pucharze Ekstraklasy przeciwko Koronie Kielce. Widzewscy fani liczą na dobrą postawę obu zawodników również w lidze, jednak ich oczy skierowane będą głównie na o wiele bardziej doświadczonych Juszkiewicza i Aleksandra, którzy mają pozytywnie odmienić oblicze drużyny. Na co stać ekipę z Al. Piłsudskiego w rundzie wiosennej? Choć priorytetem pozostaje walka o utrzymanie w Orange Ekstraklasie, to kibice z pewnością liczą na regularne dobre mecze w wykonaniu czerwono-biało-czerwonych i jak najszybszy marsz w górę tabeli. A ambicji w Widzewie nigdy nie brakowało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto