Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kasia Wilk: lubię rywalizację wokalną

Damian
Damian
O karierze, muzyce, śpiewaniu i występie w Sopocie z Kasią Wilk rozmawia Damian Leciak.

Jak zaczęła się pani przygoda ze śpiewem?
- Zalążek pewnych zdolności wokalnych odkrył moj profesor Andrzej Słowikowski, byłam wtedy w szkole muzycznej I stopnia, w klasie gitary, miałam 12 lat i po raz pierwszy "zmuszono" mnie do zaśpiewania solowej partii wokalnej na tle dziecięcego chóru Państwowej Szkoły Muzycznej I st. w Lubinie. Po tych występach wiedzialam, że gitara juz mnie nie interesuje.

Od kiedy pani marzyła o śpiewaniu?.
- Od tamtej pory kiedy poczułam smak magii stojąc przed publiką, czując drżenie głosu i adrenalinę.

Śpiewała pani z Mezo. Czy to były chórki czy również duet?
- Chórki spełniają bardzo ważną rolę w wyrazie wykonawczym i artystycznym. Dziś z przyjemnością zaśpiewam chórki i nie uważam tego za coś uwłaczającego! A tak odpowiadając na pytanie: nie można tego z pewnością nazwać chórkiem, stworzyłabym na to miejsce nową definicje... maskotka-refrenistka. Natomiast od piosenki "Sacrum" i nagranie wspólnie z Mezo płyty "Eudaimonia" był to z pewnością duet.

Co panią skłoniło do śpiewania solo?
- Wiara w cuda.

Czy często pani staruje w konkursach piosenki?
- Często. Od młodzieńczych lat festiwale piosenki, konkursy wokalne, preselekcje do Eurowizji, Opole Premiery, Debiuty, Wena, Sopot. Lubię rywalizację wokalną, jest mobilizująca i motywująca. Nie lubię rywalizacji kompozycji, bo każda kompozycja jest jakaś. Każdy lubi coś innego, dlatego zazwyczaj wygrywają piosenki, a nie utwory, co bardzo boli. Ja z premedytacją biorę udział w każdym festiwalu, by wykorzystać szum medialny, by obwieszczać, informować i promować muzykę, którą mam nadzieję wnieść coś dobrego na polski rynek muzyczny. Powolutku taki system skutkuje i bardzo go polecam.

Czy występ w Sopocie był dla pani ważny?
- Oczywiście! Dzięki festiwalowi na przestrzeni lat bardzo zdolni artyści i przepiękne kompozycje mogły ujrzeć światło dzienne. Dziś są dla nas autorytetami i legendami muzycznymi. Do tego profesjonalne, cięte jury wyzywa na pojedynek o jakość artystyczną, co dla mnie jest smakowitym wyzwaniem. Ale kartą przetargową jest wykonanie utworów w całości na żywo. Oprawa realizacyjna i scenograficzna sprawiają, że poziom tego festiwalu dla mnie osobiście jest wysoki, niezależnie od poziomu występujących i prezentowanych piosenek.

Czy nie żałuje pani, że nie otrzymała statuetki "Bursztynowego Słowika"?
- Absolutnie nie. Nie kolekcjonuję sukcesów w CV artystycznym, tylko w sercu. Do Sopotu pojechałam zdobyć szacunek profesjonalistów i inteligentnych słuchaczy, zdobyłam znacznie więcej: możliwość wykonania utworu drugi raz. Co w rezultacie wyszło bardziej energetycznie i emocjonalnie, bo bez stresu. Wiedziałam, że będzie ryzykownie: nieznana kompozycja, mocny altowy głos, niekomercyjna uroda... Jedak publika w Sopocie słuchała całym sercem, dlatego sukces podwójny! Osobiście czuje się zwycięzcą.

Jaką pani ma receptę na sukces muzyczny?
- Z moich obserwacji wynika, że są dwie recepty. Należy stworzyć co kiczowatego, ubrać się w skąpą sukieneczkę i robić z siebie klowna w reality show, i na wszystkie propozycje medialne się zgadzać. Potem kariera już sama się rozwinie. Druga jest taka, by zajrzeć w siebie i tworzyć, nie szukać singli i nie kierować się trendami, być cierpliwym, asertywnym i nie popadać w "szołbiznesowe" paranoje. Wtedy pojawi się szacunek, a kariera dłużej ale i dalej się potoczy.

Jakie są pani ulubione książki?
- Kiedyś lubiłam czytać o zjawiskach metafizycznych, podróżach astralnych, reinkarnacji. "Życie po życiu" Moody Raymont A., "Reinkarnacja w hipnozie" itp. Dziś częściej sięgam do poradników psychologicznych, merytorycznych, poradników żywieniowych Michaela Montignaca, choć nie jest powiedziane, że nie lubię opowiadań i powieści.

Jakie gatunki filmowe pani lubi?
- Kobiece. Psychologiczno-obyczajowe, komedie romantyczne, na faktach.

Jakiej muzyki pani słucha?
- Stevie Wonder, Ledisi, Mary Mary, Michael Jackson, Jill Scott, Kirk Franklin.

Co pani lubi robić w wolnym czasie?
-Narty, skuter wodny, rolki, spotkania z przyjaciółmi, eksperymenty kulinarne.

Czy ma pani jaką receptę na życiowy sukces?
- Nie wolno dopuścić do zrobienia sera szwajcarskiego z własnego sumienia.

Życzę sukcesów, jak najwięcej nagród i dziękuje za rozmowę.
- Dziękuje również i życzę wszystkiego dobrego

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto