Katastrofa w Szczekocinach jak Smoleńsk? Władza szuka kozła ofiarnego?

Chodzi o wypowiedzi polityków związanych z PO, na gorąco po tragedii w Szczekocinach. Prezydent Komorowski stwierdził, że zawinił człowiek, zaś minister transportu Sławomir Nowak, iż stan sprzętu nie miał wpływu na katastrofę. Dodatkowo Nowak u Tomasza Lisa, skrytykował opozycję za to, że "wykorzystuje tragedię do swoich celów politycznych".

"Gazeta Polska" zauważa podobieństwa pomiędzy katastrofą lotniczą w Smoleńsku oraz kolejową, w Szczekocinach. Wtedy, winnym od razu był pilot, teraz jest nim nastawniczy: "Jest przykaz „zwalamy na człowieka”, żeby jak najszybciej znaleźć winnego. Patrzy na nas cały świat, ta katastrofa nie jest już tylko naszą sprawą. Potrzebny jest kozioł ofiarny. Kontrolowane przecieki z prokuratury wpisują się w strategię, jak najszybszego oskarżenia nastawniczego. Wisienką na torcie stał się prezydent, który szybko stwierdził, że „winny jest człowiek” - mówi osoba, związana z ministerstwem transportu, chcąca zachować swoją anonimowość.

Tymczasem według kolejarzy, jedynym winnym są tutaj politycy, którzy doprowadzili do takich zaniedbań. Ekspert w dziedzinie zarządzania koleją, Stanisław Biega, mówi, że już od dawna kolejarze mieli duże problemy z poruszaniem się po tej linii: "Na odcinku, na którym doszło do katastrofy, od kilku lat trwa slalom po torach, raz lewym, raz prawym, raz na tym szlaku, raz na innym"- tłumaczy Dodaje, że sygnał zastępczy, który został stworzony, po to, aby korzystać z niego w wyjątkowych okolicznościach pełni dzisiaj prawie identyczną rolę jak sygnał dla jazdy.

Eksperci z komisji badania wypadków kolejowych nie wydali jeszcze żadnej oceny. Nawet w prywatnych rozmowach są dalecy od formułowania jakichkolwiek wniosków o winie

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku.
Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.