Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kim: Ewakuujcie ambasady. Anonymous: obalimy Kima. I zaczęli

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikipedia
Od dwóch tygodni młody przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Un (ok. 30 lat), usadowiony na słabych pozycjach w roli wielkiego, ukochanego ojca narodu - straszy świat wojną atomową. Anonymous ostrzegli, że obalą dyktatora. Ruszyli wczoraj.

Podjął bezprzykładną politykę grożenia światu, zwłaszcza USA i Korei Południowej, wojną nuklearną, aby – zdaniem ekspertów – umocnić swoją pozycję wewnętrzną u boku starych, wytrawnych komunistycznych działaczy. Nakazał wprzęgnąć w dzieło światowych "strachów", nie tylko retorykę wojenną, ale też ostrą propagandę, która ma naocznie obrazować siłę rażenia potęgi militarnej, ponad milionowej armii Korei Północnej. Pokazano ćwiczenia zbuntowanych oddziałów armii, gotowych do walki na śmierć i życie – jak to podkreślono – z imperialistami Ameryki i Korei Południowej oraz przygotowane do użycia dwie "rakiety na swoich wrogów".

Przedstawiciele władz Kim Dzong Una, zwrócili się oficjalnie w piątek, 5 kwietnia, do władz Rosji, aby wzięły pod rozwagę ewakuację swojej ambasady z Pjongjang – podaje http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-korea-polnocna-ewakuujcie-ambasady-z-polwyspu,nId,952012;portal rmf24.pl[/a]. W kilka godzin później, z podobnym apelem, zwrócono się do ambasad innych państw, które mają swoje placówki dyplomatyczne w Korei Północnej.

Ewakuujcie ambasady z Korei Północnej

Rosja przyjęła informację Korei Płn., analizuje sugestię i prośbę, ale na etapie wstępnym nie planuje ewakuacji ambasady. Agencjom prasowym nie jest znane stanowisko innych państw w tej sprawie.

Władze MSZ Wielkiej Brytanii, które także otrzymały oficjalną notę od Pjongjangu, oceniły, że działania Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRLD) to – jak określono - "element antyamerykańskiej retoryki". MSZ brytyjskie oświadczyło, że rozważy następne kroki Korei Płn.,, w tym głównie zmianę zaleceń i decyzji odnośnie do podróżowania do i po Korei Północnej.

W piątkowe południe francuska agencja AFP, powołując się na źródła w Londynie, podała, że władze KRLD twierdzą, iż od 10 kwietnia 2013 roku, nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa ambasadom, urzędującym na swoim terytorium, w przypadku wybuchu konfliktu na Półwyspie Koreańskim.

KRLD niepotrzebnie podwyższa napięcie

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski uważa, iż władze KRLD niepotrzebnie podwyższają napięcie, a jednocześnie zapewnia, że jest w stałym kontakcie z państwami, które mają swoje placówki w Korei Północnej. "Uważamy retorykę tego kraju za niepotrzebne i niestosowne podwyższanie napięcia" - tak Marcin Bosacki, rzecznik naszego MSZ skomentował apel komunistycznej Korei, która zwróciła się do wszystkich ambasad, aby rozważyły swoją ewakuację.

Na razie jest podjęta decyzja, że z całą pewnością nie ewakuujemy polskiej placówki w Phenianie - powiedział rzecznik Marcin Bosacki. W KRLD przebywa kilkunastu Polaków. Są to wyłącznie polscy dyplomaci i członkowie ich rodzin. Nie ma tam żadnych innych obywateli Polski - podkreślił rzecznik MSZ. Ponadto dodał, że ambasador Edward Pietrzyk w Korea Płn., obecnie przebywa na urlopie w Polsce.

Apel do organizacji międzynarodowych

Władze MSZ Korei Płn. apelują również do organizacji międzynarodowych, aby ewakuować z Phenianu, pracowników międzynarodowych. Informację taką podała ze stolicy Korei Północnej, rosyjska agencja ITAR-TASS. Powołała się na wiadomość z miejscowego przedstawicielstwa Programu Narodów Zjednoczonych ONZ, do spraw Rozwoju (ang. UNDP, United Nations Development Programme).

W Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej działają różne przedstawicielstwa Programu Narodów Zjednoczonych UNDP, m.in. Funduszu NZ na rzecz Dzieci (UNICEF), Światowego Programu Żywnościowego (WFP), Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca, a także unijnego programu pomocowego i wielu innych.

"Kim Dzong Un umacnia swoją pozycję"

Brytyjskie media i komentatorzy polityki - podobnie zresztą jak innych krajów - próbują rozszyfrować prawdziwe intencje władz Korei Północnej, w wywołanym przez nie polityczno-militarnym kryzysie. Wśród wielu analiz prowadzonych przez specjalistów, szczególną uwagę zwraca wywiad udzielony BBC, przez byłego brytyjskiego ambasadora w koreańskim Pjongjangu (dawniejszym Phenianie) Johna Everarda. Przywódca Kim Dzong Un - zdaniem brytyjskiego eksperta - umacnia swoją pozycję, manifestując silną władzę.

Były brytyjski ambasador John Everard, wskazał w wywiadzie na język – jak to ujął - "wczorajszego komunikatu władz północnokoreańskich, oferujących pomoc w ewakuacji zagranicznych ambasad" – cytuje portal Interia.pl. Przedstawiciele władz – jak zauważył John Everard - "mówili o niemożności zagwarantowania im bezpieczeństwa w razie konfliktu, a to ważne, że użyli trybu warunkowego" - stwierdził ambasador.

Zauważył ponadto, że atmosfera zagrożenia narodowego w KRLD może być potrzebna 30-letniemu Kim Dzong-Unowi, do przeprowadzenia w najwyższych władzach "czystki i utwierdzenia swojej pozycji". Kim Dzong Un "w ostatnich dniach usunął część ministrów i mianował nowych. Dokonuje się przesunięcie we władzach i to ważne, aby w tym procesie widziano jego siłę" - mówił ambasador Everard.

Niepokój ambasadora brytyjskiego wzbudza natomiast podejrzenie, że wielki sąsiad Korei Północnej, jakim są Chiny - "wydają się nie rozumieć, co się dzieje w Pjongjangu", a media w Pekinie podawały przed kilkoma dniami o ruchach chińskich wojsk nad granicą z Koreą.

Bardzo możliwe, że "Chińczycy chcą dać odczuć Kim Dzong-Unowi, że jego zachowanie zaczyna ich niepokoić i irytować. Może chodzi o zatrzymanie spodziewanej fali uchodźców. A może - uchowaj Boże - o interwencję, kto wie" - powiedział w rozmowie z BBC, ambasador John Everard.

Rosyjscy eksperci: Korea Północna blefuje

Mniej poważnie a bardziej z despektem, traktują rosyjscy eksperci straszenie świata przez Kim Dzong Una, wojną. Ich zdaniem, władze Pjongjangu nie dysponują bronią jądrową. Oficjalnie jednak władze Moskwy potępiają działania reżymu Północnej Korei, ale odpowiedzialność za wzrost napięcia w rejonie Półwyspu Koreańskiego, dzielą po połowie: KRLD z USA. A według rozgłośni radiowej "Głos Rosji" - groźby Pjongjangu to tylko "blef".

Autorytet wojskowy w sprawach Korei Płn., generał Jewgienij Bużyński, były szef zarządu układów międzynarodowych Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej twierdzi, że koreański reżim "nie dysponuje ani głowicami jądrowymi, ani rakietami do ich przenoszenia", o czym czytamy w Raport Korea Płn. - kontra Korea Płd. W jego opinii – podobnie jak "Głosu Rosji"- to blef, który od początku skwapliwie podtrzymują USA, aby pod pretekstem bezpieczeństwa, "rozbudowywać swój system tarczy antyrakietowej w rejonie Pacyfiku".

Podobne zdanie ma również rosyjski prezydent Akademii Problemów Geopolitycznych, emerytowany generał Leonid Iwaszow. Według niego, władze Korei Północnej jedynie "napinają muskuły, w odpowiedzi na amerykańskie manewry, prowadzone w pobliżu Półwyspu Koreańskiego".

Rosja ma bezpośrednią granicę z Koreą Północną. Wprawdzie granica liczy zaledwie 16 kilometrów, ale - jak podkreślają rosyjscy politycy - nikt nie chce aby w pobliżu jego terytorium doszło do skażenia radioaktywnego. Toteż rosyjskie systemy radarowe stale monitorują niebo nad obiema Koreami. Jednocześnie systemy prowadzą monitoring promieniowania radioaktywnego na obszarze obu państw koreańskich.

Przygotowania do czwartej próby nuklearnej

Są uzasadnione oznaki, że władze Korei Północnej mogą przygotowywać kolejną, czwartą już próbę nuklearną - napisał dziennik Korei Południowej "Dzung-ang Ilbo", który powołuje się na informację wysokiego rangą przedstawiciela rządu w Seulu. Jednak amerykańska agencja prasowa Associated Press, dementuje informację, tłumacząc, że przedstawiciel władz południowokoreańskich się pomylił.

Koreańska baza wojskowa Punggye-ri – Zobacz ZDJĘCIA.

W związku z zaistnieniem nowych faktów ujawnionych przez wywiad i prasę, w sprawie możliwych ruchów wojska Korei Północnej, dowódca wojsk USA w Korei Płd. James Thurman, przebywający aktualnie w Korei Południowej, który planował w tym tygodniu powrócić do Ameryki, "na wszelki wypadek" postanowił nie wyjeżdżać.

Mimo nasilenia swojej wojennej propagandy, rząd Pjongjangu nie podjął - jak dotąd - żadnych działań zbrojnych, ani też nie zademonstrował niczego, co miałoby świadczyć o przygotowywaniu jego armii do ataku. W opinii ekspertów, rzeczywistym i najbardziej możliwym adresatem wojennych pogróżek, jest społeczeństwo Korei Północnej, które ma być skupione wokół nowego młodego i niedoświadczonego przywódcy państwa, Kim Dzong Una.

Inwazja na Koreę Płd. i atak na Nowy Jork

Sytuacja w Korei Północnej zaogniła się szczególnie w ostatnich kilku tygodniach. W lutym rząd Pjongjangu przeprowadził kolejną próbę nuklearną, zapowiedział, że zmiecie Południe "z powierzchni ziemi", postawił "swoje wojska w stan gotowości bojowej" i zerwał obowiązujące od sześćdziesięciu lat zawieszenie broni z Koreą Południową. W odpowiedzi na to, nad Koreą Południową pojawiły się amerykańskie bombowce B-2, a sztab wojskowy Południa przygotował plany "uderzenia wyprzedzającego", na wypadek, gdyby wywiad doniósł o przygotowaniach Północy do ataku nuklearnego".

W ocenie ekspertów sytuacja jest poważna, ale – jak mówią - wojny nie ogłasza się na konferencji prasowej. Media światowe piszą, że armia Korei Północnej zatwierdziła atak nuklearny na USA. USA liczą na wsparcie ze strony Chin, a Chiny się zbroją. W tym czasie władze Pjongjangu chwalą się dronami, które rzekomo mają zdolność zestrzelenia amerykańskich pocisków Tomahawk.

"Operacja Wolna Korea" grupy Anonymous

Na apel Korei Północnej o ewakuację dyplomatów, odpowiedzieli oficjalnie i czynnie, hakerzy z grupy Anonymous, którzy – jak podkreślają – w specjalnej "Operacji Wolna Korea" biorą na cel Koreę Płn., aby obalić dyktatora Kim Dzong Una. Ich "Operacja Wolna Korea" ma być odpowiedzią na groźby Kima, dotyczące użycia broni jądrowej" - podaje rosyjski portal "3dnews Daily Digital Digest", o czym czytamy w portalu Rmf24.pl - hakerzy grożą Korei Płn.. Jak pisze rosyjski portal 3dnews Daily Digital Digest - celem działań hakerów nie jest popieranie polityki poszczególnych państw świata, lecz "walka o wolność słowa i wolność obywateli" na całym świecie.

Pod adresem Korei Północnej hakerzy z Anonymous piszą: "Zdobyliśmy dostęp do 15 tysięcy kont, przedstawicieli różnych rządów. Jeśli nie weźmiecie pod uwagę naszych żądań, to najpierw wykasujemy wasze wszystkie dane, a później zlikwidujemy cały wasz diabelski rząd" – ostrzegają, jak informują władze w Phenianie, hakerzy z Anonymous.

Atak grupy Anonymous udany

A, więc stało się. Akcja Anonymous wcielona w życie. Tak jak zapowiadano, 7 kwietnia ruszyła "Operacja Wolna Korea", która ma na celu obalenie dyktatora Kim Dzong Una. Do Internetu trafiły 7 kwietnia 2013 roku, nazwiska 6 tys. osób, zarejestrowanych na rządowym portalu Korei Północnej. Nazwiska i dane internetowe osób wyłowili ludzie z grupy "Anonymous Korea", która przed kilkoma dniami przejęła rządowego Twittera Pjongjangu – podaje portal Na temat.pl.

Operacja zdobycia przez Anonymous i umieszczenia w sieci nazwisk i kont obywateli Korei Północnej, może być przydatna służbom specjalnym i państwom, które zbierają informacje o KRLD. Najbardziej zainteresowana jest w tym, co zrozumiałe, Korea Południowa, której wywiad zajął się już analizowaniem opublikowanych danych. Ponieważ w Korei Północnej dostęp do Internetu ma zaledwie garstka obywateli, można przypuszczać, że opublikowane w sieci nazwiska - to elita reżimu Kim Dzong Una.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto