Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kłócą się o moje pieniądze, a gdzie moja emerytura?

Robert Grzeszczyk
Porównanie długości życia, wieku emerytalnego i długości pobierania świadczenia emerytalnego w różnych państwach Unii.
Porównanie długości życia, wieku emerytalnego i długości pobierania świadczenia emerytalnego w różnych państwach Unii. R. Grzeszczyk
Nasze państwo ma problemy z niedoszłymi emerytami. Niejednemu przeszkadzają i burzą misternie tkane plany. Jednak przy odpowiednio ludzkim podejściu władza mogłaby liczyć na znaczącą pomoc i zrozumienie. Od dawna wszyscy wiemy, jakie efekty daje uczciwy dialog społeczny.

"Dziennik Gazeta Prawna" w dniu 13 czerwca 2011 roku wydrukował dwa materiały nawiązujące do naszego urzędowego wieku przechodzenia na emeryturę. Oba materiały przedstawiały przeciwstawne tezy. Ale żaden z nich nie przekazywał rzeczywistości i naszych realiów.

Instytut Badań Strukturalnych

W imieniu Instytutu Badań Strukturalnych powagę sytuacji przedstawili gazecie eksperci: Maciej Bukowski i Piotr Lewandowski. Najważniejsze tezy ekspertów i doradców premiera Tuska oraz aktywnych twórców strategii Polska 2030 są następujące:
- Polak pracuje połowę życia i żaden system tego nie wytrzyma (choć omawiane są szczegóły tylko w stosunku do płci pięknej). Eksperci wskazują, że Polki pracują krócej o 10 procent od Holenderek, Dunek czy Estonek, a na emeryturze przebywają o 27 procent dłużej. Widocznie sprawa mężczyzn już nie jest tak bolesna dla ekspertów Instytutu Badań Strukturalnych.

- zaledwie 12 procent polskich kobiet pracuje w wieku od 60 do 64 lat, czyli 3-4 razy mniej niż „w krajach, w których zarówno kobiety jak i mężczyźni mogą skorzystać z emerytur po skończeniu 65 lat”. Uważany czytelnik zwróci uwagę, że chodzi o kraje, które ustaliły wiek emerytalny dla kobiet na 65 lat, tym samym nie dopuszczając kobiet do emerytur w wieku krótszym, np.: w wieku 60 lat. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę Francję, to może się okazać, że analiza statystyczna „naszych” ekspertów zawali się jak domek z kart.

- Polska marnuje 1 milion miejsc pracy, które mogliby zająć dzisiejsi, zbyt wcześni emeryci. Temat marnotrawienia miejsc pracy przy oficjalnym poziomie bezrobocia na poziomie 14 procent, a nieoficjalnym około 17-18 procentach, jest bardzo śmiały. Tym śmielszy, gdy uwzględni się bezrobocie wśród młodych, w tym po studiach, w wysokości 27 procent.

Warto wspomnieć że aktywność zawodowa Polaków w wieku od 15 do 65 roku życia wynosi zaledwie 53 procent (jeden z najniższych w Europie), podczas gdy w krajach nordyckich przekracza 73 procent. Poziom aktywności zawodowej nie wynika z ustawowego wieku emerytalnego lecz z polityki gospodarczej i społecznej państwa.

Temu podobne eksperckie tezy, które trafiają później do opracowań planistycznych, pokazują żałosną twórczość wyalienowaną od realiów, pełną manipulacji, tworzoną na polityczne zamówienie. Pamiętajmy więc o ekspertach: Macieju Bukowskim i Piotrze Lewandowskim.

Eksperci zapomnieli jeszcze i innej istotnej kwestii: o długości pobierania emerytury w różnych państwach. A ta wskazuje na rzecz zupełnie odwrotną, na duży wysiłek Polaków w stosunku do obywateli innych krajów Unii. Albo na ... niewielkie znaczenie, jakie przywiązują władze Polski dla standardów życia i opieki zdrowotnej dostępnej Polakom.

Może poprosić winniśmy, by okres pracy zawodowej przedłużyć tak, aby pobierania emerytury skrócić w Polsce do 2-3 lat? Przecież nie trzeba zaraz wydłużać wieku emerytalnego o 8 lat, by skrócić okres pobierania składek do 2- 3 lat. Stres, bezrobocie nie budują zdrowia, lecz je rujnują! Wystarczy więc prawdopodobnie przedłużyć wiek emerytalny o 3-4 lata, by standardy naszego życia i zdrowia spowodowały, że okres pobierania składek skróci się ze średniego poziomu 11 lat do poziomu 2-3 lat.

Fedak - racje PSL

Zdecydowanym przeciwnikiem wydłużania wieku emerytalnego jest posłanka PSL i Minister Pracy i Polityki Społecznej.

Przedstawia ona tezę, że podniesienie wieku emerytalnego spowoduje jedynie wzrost bezrobocia wśród osób starszych.

Pani Jolanta Fedak jest zdania, że sprawa finansowania emerytur i wypłat powinna być szybko rozwiązana. Wskazuje potrzebę uchwalenia emerytur obywatelskich. Tym samym pośrednio potwierdza prasowe enuncjacje o poziomie przyszłych naszych emerytur. Mają one oscylować na poziomie 30 procent naszych ostatnich zarobków. Nie dla wszystkich będzie to wystarczające do przeżycia (po 40 latach składkowych dla ZUS i zmizerowanego OFE oraz po 40 latach pracy). Ostatnio wskazuje się również na na doniosłość KRUS w naszym systemie emerytalnym i na potrzebie jego rozszerzania na wszystkie grupy zawodowe.

Pani Jolanta Fedak nie widzi potrzeby reformowania systemu lecz konieczność jego poszerzania oraz rozbudowy aparatu administracyjnego.

Instytut Badań Modelowych

Zdecydowanie inne zdanie przedstawia Instytut Badań Modelowych in spe.
Jak czytamy w wydanym oświadczeniu, traktowanie emerytów, ich składek, wieku emerytalnego w oderwaniu od czynników demograficznych i gospodarczych jest nieuprawnione. Wskazywanie przy tym na przykłady innych państw, znajdujących się w zgoła innym miejscu rozwoju cywilizacyjnego, gospodarczego i w innej kondycji gospodarczej nosi znamiona manipulacji.
Nie jest tajemnicą, że to gospodarka naszej „zielonej wyspy dobrobytu” w czasie kryzysu straciła najwięcej miejsc pracy. Zaś państwa głęboko pogrążone w kryzysie nie odnotowały wzrostu bezrobocia.

Takie są fakty. Czyżby nie pasowały do zieloności PR gabinetu Tuska. Od czegóż są instytuty?

Nasze państwo ma problemy z niedoszłymi emerytami. Niejednemu przeszkadzają i burzą misternie tkane plany. Dla innych to gratka.

Rzecz o niedostrzeżonych drobiazgach

Ani IBS, ani Pani Fedak nie zajmują się drobiazgami.

Dla nich nie ma znaczenia, czy w przeciągu 20 lat Polaków przybędzie czy ubędzie. Dlaczego? Z tej prostej przyczyny, że nie patrzą w przyszłość dłuższą niż period wyborczy. Czy takie krótkowzroczne patrzenie na sprawy emerytur i wieku emerytalnego mogą mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie?

Rzecz jasna, że mogą mieć znaczenie dla tych, którzy właśnie przechodzą na emeryturę i mają przed sobą tyle życia, ile trwa wyborczy period w naszym państwie.

Bo jakie znaczenie dla Polaków będzie miało podniesienie wieku emerytalnego o 5 czy 10 lat? Będzie to oznaczało, że więcej z nich nie doczeka swojej kolejki do emerytury, a ci, co doczekają, w dużej mierze doczekają jej nie w pracy, lecz na „bezrobociu” i tym samym ich dola wcale się nie poprawi. Obniży się średni wieku życia (stres, bezrobocie nie budują zdrowia, lecz je rujnują).

Pani Jolanta Fedak, choć nie jest zwolenniczką podnoszenia wieku emerytalnego, wskazuje potrzebę wprowadzenia tzw. emerytur obywatelskich. Rozbuduje istniejący aparat ZUS (aktualnie ok. 50 tysięcy pracowników) i podniesienie koszty obsługi. Teraz wynoszą ponad 3 procent (w USA koszty urzędów skarbowych to maksymalnie 1 procent).

Obie teorie mogą oznaczać dalsze kroki w kierunki likwidacji OFE w przyszłości. A przecież to OFE uniezależnia nas od mizerii gospodarczej i demograficznej, które są efektami "cudów gospodarczych" naszych czasów. Rządzący nie potrzebują silnej i niezależnej organizacji ekonomicznej i nie mają zamiaru takiej powołać lub usprawniać. Usprawnione OFE (które powinno zarabiać na wzroście naszych składek a nie na poborze daniny od naszych wkładów) byłoby gwarantem naszych dochodów na emeryturze, niezależnie od biologicznego wieku, a zależnie od czasu opłacania składek. Takie OFE byłyby silnym graczem na rynkach Europy.

Czy zbyt silnym?

Składki emerytalne piętnastu milionów ludzi na rynku Europy mogłyby spowodować ogromne przetasowania na rynkach finansowych. Szczególnie dziś, gdy rysuje się permanentny kryzys fiskalny w strefie Euro. Kryzys powstały z przyczyn uzależnienia wielu państw starej unii oraz samej Unii Europejskiej od grup fiskalno - bankowych największych banków uwikłanych w nieodpowiedzialną działalność kredytową w Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii. Kryzys, który nie będzie rozwiązany sposób szybki i naturalny, zgodny z żądaniami społeczeństwa greckiego, będzie trwał długo. Skończy się tym gwałtowniej im dłużej będzie trwał. Społeczeństwa wielu państw w końcu wyartykułują sprzeciw dla łożenia własnych podatków ku pokrzepieniu bankowych malwersantów.

Polska też ledwo duszy. Co za szczęście, że w portfelach mamy złotówkę. Choć Merkel i na nią łypie. Może nawet bardziej niż na euro?

Jak pisze profesor Krzysztof Rybiński, Polska ma duże szanse na odzyskanie swej pozycji i rangi w trakcie tego kryzysu. Bo nie jest w nim stroną. I winna wyjść z greckiej lekcji silniejsza.
Czy wyjdzie?

źródła:
Dziennik Gazeta Prawna I, Dziennik Gazeta Prawna II, RP.pl

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto