Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobiety - nie dajcie się oślepiać

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Historia jakich wiele, banalna. Ku przestrodze panów, którzy czcząc swe kobiety jednego dnia w roku ,wykwintnym badylem, a może nawet czymś więcej - zaniedbują je na co dzień. I dla pań, aby nie dawały się oślepić.

Wszystko układało się jak najlepiej. Małżeństwo uchodziło za wzorowe, ona nosiła głowę w chmurach, bo romantyczna była z natury, on, zakochany nieustająco w swojej żonie, najchętniej trzymałby ją pod kloszem. Żeby nie było zakusów, pokus, okazji i całego tego zamieszania, jakie życie niesie. To była jego kobieta. Tylko jego. Po tylu latach jego zazdrość ją zmęczyła, a rutyna, nie pozwalająca na gesty romantycznego kochanka – oddalała ich coraz bardziej. Ona – niezależna z natury, towarzyska, z szerokimi znajomościami, była kobietą aktywną, dobrą matką, a przede wszystkim – kobietą atrakcyjną.

Życie toczyło się utartym trybem, aż zaczęła dostrzegać, że dziwnie często pojawia się w okolicy pewien pan. Przystojny, na stanowisku, czarujący i… coraz częściej znajdujący okazję do wyznań, jakich już dawno nie słyszała. Że on bez niej nie może, że takiej jak ona nie ma drugiej na całym świcie, że on już tak dłużej nie wytrzyma, że z żoną to już właściwie od dawna koniec, że nie wyobraża sobie bez niej życia. Że tylko ona i on, we dwoje, jak nikt.

Twarde zasady moralne trzymały wielbiciela na dystans, ale powoli zaczęła dostrzegać różnicę: tu - rutyna, codzienność, tam – błysk, romantyczność, kwiaty i nieustające dowody uwielbienia. Tu – gdzie moja niebieska koszula, tam – kochanie, a może kolacja przy świecach? Bilans nie wychodził na zero. W bilansie był domowy debet. Krzywda. Dlaczego? Czyż nie należało się jej od życia coś więcej?

To „więcej” było na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło powiedzieć tak, zostawić za sobą wszystko, co już takie nudne i nieznośne, przeprowadzić rozwód. Proste. Perspektywa wspólnego życia pomogła podjąć decyzję. Tak, oznajmiła - musimy za sobą zostawić to, co nam obojgu takim kamieniem u szyi. Podjęli decyzję, zaczęli rysować wspólną przyszłość. Piękną. Bo takiej miłości przed nimi nie przeżywał jeszcze nikt.

I nagle telefon, zamiast głosu ukochanego zaczął wypluwać kamienie… ty… mojego… ja ci… a jak nie… męża… k… jedna… zobaczysz... łeb… koło pióra… w pracy... obyś...

Ogłupiała, oszołomiona, po nieskończonych rozmowach z mężem, po nieprzespanych nocach i szalonych scenariuszach, znalazła się na swoim tonącym Titanicu sama. Bez orkiestry, bez ukochanego, bez umiejętności pływania. Pogrążoną w niewyobrażalnej rozpaczy, tylko konieczność funkcjonowania dla dzieci trzymała przy życiu. Ukochany znikł z horyzontu, ulicy, kawiarni i wspólnych ścieżek bez jednego słowa; jakby nigdy nie istniał, jakby nie istniały telefony, maile, adresy.

Mijały tygodnie funkcjonowania w kompletnym oszołomieniu, z rozpędu i rutyny, aż wreszcie zaczęła przytomniej myśleć. Upokorzenie zaczynało przechodzić w zdumienie, zdumienie – w złość. Cholerny dupek, kretyn, bydlę, tchórz i kupa łajna; I to ja, ja się w takim zakochałam? Ja – kobieta z niezłomnymi zasadami, niezależna, pracująca, matka dzieciom – ja się zadurzyłam w takim…takim…

Rzuciła się w wir pracy, żeby zagłuszyć, żeby nie myśleć. Rana zaczęła się zabliźniać, kolejno wykreślała z duszy wypieszczone marzenia o cudownej przyszłości, wracała powoli do realiów, gdzie na drugim planie cierpliwie i niezmiennie czekał na nią człowiek, z którym spędziła tyle lat: ostatnia, trochę pokancerowana, ale przecież niezatapialna tratwa ratunkowa. Zwykły, nie romantyczny, mąż.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto