To nie jest zwykła komedia romantyczna dla mało wymagającej publiczności. Chociaż, patrząc na plakat promujący film, nie zapowiada on rewelacji, bo przecież wszystko już było, a w komedii romantycznej zwłaszcza. Nie tutaj. "Kocha, lubi, szanuje" jest inny, dlatego warto o nim opowiedzieć i polecić.
Raz, dwa, trzy: "Chcę rozwodu"
Wszystko właściwie zaczyna się od powyższych słów, gdy przyłapujemy na kolacji Weaverów: Cala (Steve Carell) i Emily (Julianne Moore), małżeństwo z 25-letnim stażem. Jednak coś nie gra. Podczas zamawiania posiłku, Emily na jednym oddechu wyjawia to, co gryzie ją od jakiegoś czasu - chce rozwodu.
Cal się załamuje, gdy jego szkolna i jedyna miłość nie chcę z nim dłużej być. Znajduje sobie nowe mieszkanie, jednak wieczorami przesiaduje w pubie, sącząc przez słomkę żurawinową wódkę. Wtedy na ratunek przychodzi mu przystojny Jacob, elegancko ubrany, młody podrywacz, dla którego poderwanie dziewczyny w barze nie jest problemem. Zauważa naszego bohatera i litując się nad nim, postanawia pokazać mu, jak kobiety traktować, by te oszalały na punkcie faceta.
Góra nieporozumień
Zważając na fabułę filmu, trzeba przyznać, że jest dość nietypowa - musicie mi uwierzyć, bo oglądałam już kilka filmów tego gatunku. Dla bardzo uważnego widza, nie będzie w tym filmie niczego zaskakującego, a samo kulminacyjne spotkanie w domu Weaverów skwituje krótkim: wiedziałem. Jednak nie wszyscy mogą zauważyć szczegóły naprowadzające na rozwiązanie - tym lepiej. Wtedy i odbiór będzie bardziej fascynujący i wciągający.
Film jest wybuchową mieszanką emocji - wybuchową dosłownie i w przenośni. Tam niesamowite, śmieszne łączy się z "dramatycznym", które tak naprawdę odczytujemy z uśmiechem na twarzy.
Mogę powiedzieć, że film jest - i nie bójmy się użyć tego słowa - "fajny". Plącze się w nim radość, erotyzm, sentymentalizm czy melancholia. Glenn Ficarra
i John Requa (to duet od "Bad Santa", czy bardziej znanego: "I love you Phillip Morris") stworzyli fantastyczną komedię, przy której nie zauważasz nawet, że trwa prawie dwie godziny. Świetna gra aktorska trójki głównych bohaterów, dużo zawirowań, które rozwiązujemy razem z bohaterami. Interesujący klimat, ciekawa muzyka i dająca dużo radości wartka akcja. No i dowiadujemy się, że Ryan Gossling jest fanem Teleshoppingu!
Film polecam, na chłodniejsze, ale i cieplejsze dni, do obejrzenia samotnie lub w towarzystwie. Zatem do kin drodzy kinomaniacy! Odnajdziecie w bohaterach swoje bratnie dusze. Obiecuję;)
Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?