Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kogo demokracja wynosi w Polsce na piedestał?

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
W24
Wybitny niemiecki fizyk XX wieku, laureat Nagrody Nobla w tej dziedzinie, Albert Einstein zabierał głos nie tylko w sprawach fizyki. Wiele razy wypowiadał się również o polityce i twierdził, że jego ideałem jest demokracja. Mówił też: "Chciałbym, żeby każdy człowiek był szanowany jako jednostka i żeby nikogo nie wynoszono na piedestał".

Zawsze w powyborczych odpryskach partyjnych, swój swojemu da zarobić, bo zwykle o nim pamięta. Tak jest zwłaszcza, kiedy dwóch startuje, ale jeden z nich nie załapie się na pociąg, np. do parlamentu. No, cóż - życie to dziwna układanka wzajemnych dobrych uczynków, na zasadzie: ja tobie a ty mnie. Szczególnie widać to na przykładzie PSL. Aby nie sięgać zbyt daleko przeszłość, spójrzmy na dziś.

Jolanta Fedak, wiceprezes PSL, była minister pracy i polityki społecznej w rządzie koalicyjnym z PO, nie miała szczęścia w zeszłorocznych jesiennych wyborach i nie wsiadła do pociągu pędzącego do Sejmu. Mimo to jej kolega partyjny, Waldemar Pawlak, robił wszystko, aby dać koleżance dobrą posadę ministerialną. Niestety, przegrał z decydentem w tych sprawach, premierem Tuskiem. Ministrem pracy i polityki społecznej w nowym-starym rządzie koalicyjnym PO-PSL został naznaczony bardzo młody 29-letni doktor i samorządowiec ludowy - Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie minęło dwa miesiące od pamiętnych naznaczeń politycznych, a tu mamy wieść z pierwszej ręki: Jolanta Fedak zostanie Głównym Inspektorem Pracy (GIP).

Pani Jolanta Fedak ma w życiu politycznym i w karierze zawodowej pecha i szczęście zarazem. W młodszych latach kariery, na tzw. dołach politycznych w miejscu pracy, w Zielonej Górze przez dłuższy czas nie miała szczęścia. Zaczęła pracę jako sekretarz gminy Krosno Odrzańskie. Zarówno u współpracowników, jak i zwierzchników nie mogła zdobyć uznania. Jak cień łaził za nią pech. Bezskutecznie kandydowała do Sejmu w wyborach parlamentarnych w 2001 roku i do Senatu w wyborach w 2005 roku. Bez powodzenia chciała być prezydentem Zielonej Góry w wyborach samorządowych w 2006 roku (za miała tylko 704 głosy). Kandydowała do Senatu w wyborach w 2007 roku z okręgu zielonogórskiego z ramienia PSL i znów nie zdobyła mandatu.

Taki to wredny był wtedy pech. Pozbyła się go dopiero w 2007 roku, po zwycięskich wyborach parlamentarnych Platformy. Nikogo wtedy ze zwycięskiej partii, nie interesowało i zresztą nie interesuje dziś, jaką popularność i ocenę, ma polityk na dole. Nagle pani Fedak, na fali potrzeb rządowych, złapała wiatr w żagle. Ruszyła wpierw, wepchnięta z góry, na stołki wojewódzkie. Awansowała bez przeszkód po linii partyjnej. Została powołana w skład zarządu województwa, w powołanej przez PO, PiS i PSL, koalicji samorządowej (partyjnej). A 16 listopada 2007 roku jest już ministrem pracy i polityki społecznej w rządzie Donalda Tuska.

Wprawdzie teraz nie jest jeszcze Głównym Inspektorem Pracy, bo ta fucha leży m.in. w gestii marszałka Sejmu. Ale marszałek z Platformy i w Platformie mówią, że owszem jest porozumienie w tej sprawie między PO i PSL, więc wszystko jasne. Tylko kwestia formalności i Główny Inspektor Pracy, Jolanta Fedak zostanie zatwierdzona na tym stanowisku. Nie chcieli wyborcy, żeby była w Sejmie, no to będą musieli chcieć ją oglądać z innych pozycji niż z ław sejmowych. Z pozycji stróża prawa pracy. Tak to jest w demokracji, która dziś opiera się na założeniu – jak mawiał Albert Einstein, że nikt inny nie jest lepszy ode mnie. Można by teraz dodać – od pani Fedak.

Jej partyjny kolega, poseł PSL Janusz Piechociński mówi, że kompetencje i doświadczenie minister Fedak byłyby wystarczające do objęcia tego stanowiska, czyli szefa GIP. Żeby było jasne – szef GIP stoi na czele i kieruje Państwową Inspekcją Pracy, która dzierży władzę nad prawem pracy, czyli on/ona odpowiada za kontrolę nad przestrzeganiem w praktyce w firmach - prawa, w tym szczególnie przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy.

Wybitny niemiecki fizyk XX wieku, laureat Nagrody Nobla w tej dziedzini, Albert Einstein wiele razy wypowiadał się, że jego ideałem jest demokracja. Mówił też: "Chciałbym, żeby każdy człowiek był szanowany jako jednostka i żeby nikogo nie wynoszono na piedestał".

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto