Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny skok na kasę przyszłych emerytów?

Tadeusz Kowalski
Tadeusz Kowalski
Siedziba ZUS w Zamościu
Siedziba ZUS w Zamościu Tadeusz Kowalski
Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak przeforsowała nie tak dawno obniżenie składki emerytalnej do Otwartych Funduszy Emerytalnych (do 2,3 proc.), rząd zabrał też 4 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej. A teraz minister Fedak szykuje kolejny skok na kasę emerytów. Mówi, że trzeba rozważyć całkowitą likwidację OFE.

W wywiadzie udzielonemu dziennikowi www.gazetaprawna.pl stwierdziła "czy stać nas na ryzykowanie oszczędności emerytalnych na giełdach? Uważam, że gdyby 200 mld zł wystawionych ponownie na ryzyko spekulacyjne zainwestować w rozwój kraju (np. na infrastrukturę), przyszłe emerytury byłyby i pewniejsze, i wyższe". Nie podaje przy tym żadnych szczegółowych rozwiązań.

A więc kolejny raz rząd zamierza łatać dziurę budżetową i zwiększające się z roku na rok wydatki ZUS pieniędzmi emerytów. Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, komentując wypowiedź minister Fedak zauważa, że faktycznie na skutek kryzysu światowych finansów fundusze nieco straciły, ale nie oznacza to tragedii, gdyż inwestują one długoterminowo. Poza tym OFE po redukcji składki mają o wiele mniejsze środki na inwestycje.

Polski system ubezpieczeń wymaga gruntownej reformy i nawet zabranie 200 mld zł z OFE nie będzie go w stanie uratować. Przypomnijmy, iż Fundusz Ubezpieczeń Społecznych jest finansowany z 4 źródeł: ze środków pochodzących ze składek, z dotacji budżetu państwa, z pożyczek oraz od ubiegłego roku ze środków zabranych z Funduszu Rezerwy Demograficznej (w ub. roku 7 mld zł, w br. 4 mld zł).

FUS na wypłaty emerytur i rent, oprócz środków ze składek, otrzymuje w tym roku 37 mld zł dotacji z budżetu, 13,9 mld pożyczki oraz z kredytu bankowego 1,6 mld zł. A i tak musiał sięgnąć do rezerwy FRD. Świadczy to o niewypłacalności całego systemu.
Tymczasem politycy zamiast wziąć się za przeprowadzenie gruntownych systemowych zmian i ograniczenia wydatków w ZUS, znowu sięgają do kieszeni najbiedniejszych. Wciąż wypłacane są ekstraemerytury górnikom, kilkanaście deputatów, ryczałtów energetycznych i dodatków do świadczeń. Na emerytury idą 60-latkowie, a o podwyższeniu wieku emerytalnego się nie mówi. Do emerytur pomostowych uprawnionych jest prawie 300 tys. osób, a nauczyciele mają prawo do specjalnych świadczeń. O reformie KRUS, które jest oczkiem w głowie koalicyjnego partnera - PSL, w ogóle się nie mówi, tak jak i o chorym systemie rent.
A oszczędności w wydatkach administracyjnych ZUS są niezbędne. O budowie w ostatnich latach siedzibach ZUS, często przypominających małe pałacyki, możemy przekonać się naocznie. Pracuje w nich armia urzędników, jest system komputerowy wartością przewyższający koszty wyprawy na Marsa. A o szkoleniach kadry zarządzającej ZUS, odbywających się np. w kopalni soli w Wieliczce krążą legendy.

No tak, ale mamy przecież wybory. To ważniejsze od głosu ekspertów i bankrutującego budżetu ZUS. Rząd ma przecież o dyspozycji OFE i FRD. A przyszli emeryci niech sami się o siebie martwią. Wszak obecnego rządu na pewno już wtedy nie będzie.

Wiadomości24 to serwis tworzony przez ludzi takich ja Ty. Wiesz więcej? Zarejestruj się i napisz swój materiał, dodaj zdjęcia, link, lub po prostu skomentuj. Tylko tu masz szansę, że przeczyta Cię milion!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto