Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konferencja Klimatyczna ONZ okiem mieszkańca Poznania

Krzysztof
Krzysztof
Ruch uliczny w Poznaniu poza godzinami szczytu w zwykły dzień - ulica Bukowska
Ruch uliczny w Poznaniu poza godzinami szczytu w zwykły dzień - ulica Bukowska Krzysztof Borowiak
Wielu ludzi panikowało, że Konferencja Klimatyczna spowoduje paraliż Poznania. Chodziły pogłoski o zmianach tras tramwajów, o gigantycznych korkach. Jaka jest rzeczywistość?

Pesymistycznych wizji było wiele. Jako, że mieszkam na zachodzie Poznania, mogę opisać jedynie ten obszar. Zanim ktokolwiek z mojego otoczenia zdecydował się zajrzeć na stronę internetową miasta Poznania (znajdującą się tutaj - przyp. aut.), powstały najróżniejsze plotki. Oto trzy, najczęściej powtarzane:

Mit pierwszy - myślano, że zamknięty zostanie cały obszar dookoła MTP (Międzynarodowych Targów Poznańskich - przyp. aut.) w zasięgu 2-3 przecznic. Oznaczałoby to paraliż obejmujący dość znaczny obszar i uniemożliwiłoby to swobodne przemieszczanie się po mieście. Autobusy jadące ulicą Bukowską miałyby skręcać w Dąbrowskiego, natomiast tramwaje z ulicy Grunwaldzkiej miałyby objeżdżać MTP i rondo Kaponiera skręcając na rondzie Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Jednym z wyników takiej sytuacji byłoby odcięcie dostępu do dwóch liceów i wielu innych zakładów pracy.

Mit drugi - policja kierująca ruchem miała doprowadzić do zakorkowania się ulic Bukowskiej i Grunwaldzkiej oraz Mostu Dworcowego i ronda Kaponiera. Efekt byłby podobny jak przy pierwszej sytuacji.

Mit trzeci - protesty ekologów miały doprowadzić do paraliżu Poznania. Efekty te same co wyżej.

Większość takich mitów obaliły informacje ze strony internetowej miasta Poznania, na której opisane były dokładnie skrzyżowania o ruchu kierowanym i pasy ruchu przeznaczone wyłącznie dla uczestników Konferencji.

Optymistyczny start Konferencji

1 grudnia 2008 r. - nadeszła oczekiwana chwila. Około godziny 6.40 wyjechałem na poznańskie drogi. Ulicą Złotowską poruszała się standardowa ilość samochodów, ruch był płynny. Chociaż raz udało się nie trafić za wspaniałe maszyny zwane koparkami, które skutecznie blokują tą ulicę, twardo jadąc z prędkością 20 km/h i nie ustępując z drogi ani na chwilę, nawet gdy tworzy się za nimi kilometrowy sznur pojazdów.

Skrzyżowanie z ulicą Bukowską przy lotnisku Ławica funkcjonowało sprawnie, jedynie większa ilość samochodów wjeżdżających i wyjeżdżających z parkingów lotniska zdradzała, że coś się zmieniło. Kierowcy jechali zgodnie z przepisami (początkowo ograniczenie do 40 km/h, później do 50 km/h, podczas, gdy zazwyczaj jeździ się tam z prędkościami rzędu 70-80 km/h po czym nagle zwalnia się do 20 km/h), co jeszcze bardziej upłynniło ruch. Wszystkie skrzyżowania na ulicy Bukowskiej działały normalnie.

Po godzinie 14 zmierzałem z ulicy Matejki (skrzyżowanie z ulicą Grunwaldzką) na ulicę Święty Marcin (przystanek tramwajowy przy wydziale historii UAM, za skrzyżowaniem z al. Niepodległości). Skorzystałem z linii tramwajowej numer 6. Pierwszy wagon był tak zatłoczony, że nie było możliwości wejścia do wewnątrz przednimi drzwiami, natomiast przy drugich drzwiach ledwie mieściłem się na schodku. Na szczęście tym tramwajem miałem do przejechania tylko jeden przystanek. Wysiadłem naprzeciwko północnego wejścia MTP, przy hotelu Sheraton.

Wysiadając z tramwaju natychmiast zauważyłem straż miejską - po dwóch strażników na każde przejście dla pieszych. Większość ludzi grzecznie czekała na zielone światło, zdarzali się jednak tacy, którzy specjalnie łamali przepisy. Niemal na każdym skrzyżowaniu znajdowały się radiowozy drogówki, co chwilę "zgarniające" pojazdy naruszające przepisy, chociażby brakiem włączonych świateł mijania. Poza tym, większość chodników patrolowana była przez parę policjantów. Trzeba przyznać, można było się poczuć jak w Londynie. Tramwaj 13, do którego wsiadłem na rondzie Kaponiera był dużo mniej zapełniony niż wyżej opisana "szóstka". Spokojnie zajechałem nim na następny przystanek.
Przechodząc z przystanku, na którym wysiadłem w kierunku przystanku na rondzie, zauważyłem coś, co mnie niesamowicie zaskoczyło. MPK (Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne - przyp. aut.) przygotowało się niemal wzorowo - duża część autobusów została zmieniona na bardziej popularnych trasach ze standardowych na przegubowe, mieszczące dużo więcej pasażerów. Co ciekawe, również rozkład jazdy był przestrzegany, co przykładowo na linii 77 jest rzadkością.

O godzinie 16 wracałem do domu. Ruch był płynny, rondo Kaponiera działało sprawnie, ulica Bukowska (o dziwo) nie była zakorkowana, co o tej porze jest niemal niemożliwe.

Dnia drugiego...

Obawiałem się, że wszystko pryśnie. Nagle okaże się, że Poznań jednak zostanie sparaliżowany, a droga do i z centrum miasta będzie katorgą. Nie mogłem się bardziej pomylić - 2 grudnia sytuacja na poznańskich drogach była identyczna jak dnia pierwszego. Tylko radiowozów na skrzyżowaniach było więcej.

Małe podsumowanie

Zastanawiające jest, jak to możliwe, że w czasie Konferencji Klimatycznej, która miała sparaliżować Poznań, ruch stał się płynniejszy, a skrzyżowania bardziej przepustowe. Jest kilka możliwych przyczyn.

Po pierwsze - miasto się przygotowało, wykorzystało wszystkie możliwe środki w celu zabezpieczenia się przed negatywnymi skutkami Konferencji. Współpraca między władzami miasta, policją, strażą miejską i komunikacją publiczną to chyba główny element zabezpieczenia.

Po drugie - kierowców jest mniej. Ludzie wystraszeni plotkami lub chętni do wprowadzenia zmian w swoim życiu zostawili samochody w garażach i na parkingach, przesiadając się do pojazdów MPK. Możliwe, że właśnie dlatego natrafiłem na taki tłum w tramwaju linii 6.
Po trzecie - wszechobecna policja działa prewencyjnie. Już samo zauważenie radiowozu powoduje popuszczenie pedału gazu i rezygnację z ryzykownych manewrów. Zazwyczaj, na ulicy Bukowskiej ludzie stosują manewr wyprzedzania pasem do lewoskrętu i wymuszania pierwszeństwa na ludziach z pasa do jazdy na wprost, co powoduje znaczne wydłużenie kolejki do skrzyżowania oraz zmniejszenie płynności ruchu.

Na wysokości Centrum Handlowego King Cross Marcelin prędkość pojazdów na lewym pasie niejednokrotnie przekracza 80 km/h, a wymuszający pierwszeństwo z lewego pasa, zmuszają kierujących z prawej strony do utrzymywania minimalnych odstępów między pojazdami, co znacznie wpływa na kulturę i płynność jazdy jak i na zużycie paliwa, które od pewnego czasu do najtańszych produktów nie należy.

Nadzieja na lepsze jutro?

Miejmy nadzieję, że taka kolej rzeczy pozostanie niezmieniona do końca Konferencji Klimatycznej (czyli do 12 grudnia), a w miarę możliwości - nawet dłużej. Nie znam nikogo, kto chciałby stać codziennie w kilometrowych korkach, a jak widać - miasto potrafi zapobiec takim sytuacjom. Szkoda tylko, że musi mieć do tego dodatkową motywację, jaką jest Konferencja Klimatyczna ONZ.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto