MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec świata – niedowiarkom ręczę. To wszystko przez Majów

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
To się będę śmiał, gdy nie zdążą ze zniszczeniem świata przed jego końcem – pisał polski poeta, satyryk i aforysta, Stanisław Jerzy Lec. Oj, chyba nie zdążą, bo miesiąc mają na to, zaledwie. Teraz muszą naprędce kupować żywność i wodę na dni po "końcu świata".

Koniec świata. 21 grudnia 2012 roku. Cóż to takiego będzie? Czy nasza piękna planeta przestanie istnieć? Czy będzie unicestwiona tylko w części? A może palnie w Ziemię jakieś straszliwe monstrum z kosmosu i sprawi nam kataklizm? Nie, nie słyszeliśmy, że zbliża się ku Ziemi coś groźnego. Ach! To wszystko przez Majów.

W swoim uroczym, choć tajemniczym kalendarzu, przewidzieli ten właśnie dzień: 21 grudnia 2012 roku. Wtedy spadnie z niebios nagle zasłona mrocznej nocy – najczarniejszej z czarnych.

Tego dnia świat pogrąży się w straszliwych egipskich ciemnościach. Będą panowały trzy równe dni. Majowie to wiedzieli i opisali – jak zresztą wiele innych zjawisk, nagłych i trudnych do przewidzenia. Upewniła ich, w idącym ku nam, końcu świata, rytualna projekcja odtwarzania jego przebiegu. Szkopuł w tym, że w historii ludzkości – już po Majach - było wiele dat końca świata, wyznaczanych przez różnych mędrców. Było, ale się nie ziściło. Nie spełniły się, bo coś poszło nie w tym kierunku, jak przewidzieli dawni i współcześni wróże i jasnowidze. Niektórzy byli tacy pewni proroctwa, że po jego niespełnieniu – załamani, zawstydzeni - pozbawiali się życia.

Tym razem ma być jednak inaczej. Do przewidywań końca świata włączyli się nie wróżbici a naukowcy; współczesne najtęższe głowy nauki. Nie wszyscy oczywiście. Niektórzy. Zatem według niektórych najtęższych głów nauki zjawisko nagłego końca świata jest pewne jak w banku. W dodatku - w dniu okrzykniętym przez Majów - 21 grudnia 2012 roku. Wyniknie to z przejścia Ziemi przez tzw. promień galaktyczny, którego następstwa mogą być tragiczne w skutkach dla całej planety.

W dużym uproszczeniu wyjaśnienia tej sprawy, promień galaktyczny sprawi, że zupełnie wchłonięta zostanie energia i dźwięk. Nagle w głębokiej ciszy zapadną przerażające ciemności. Tak może być około 3 dni. W trakcie działania promienia galaktycznego, Ziemię opanuje panicznie brzmiąca cisza – czarna, straszna – czarniejsza i straszniejsza niż najczarniejsza i najstraszniejsza noc, jaką możemy sobie wyobrazić.

A co najgorsze, będą nas razić co jakiś czas, niczym strzały laserów, oślepiające błyski kosmiczne. Mogą trwale uszkodzić nasz czuły i delikatny, nieodporny na nagłe i silne rozjaśnienia, wzrok. Zdaniem naukowców, w takiej sytuacji skutecznym rozwiązaniem bezpieczeństwa byłoby silne zaciemnienie okien, np. poprzez odymienie świecą, lub zainstalowanie specjalnych bardzo mocno ciemnych okien szklanych.

Po takich egipskich ciemnościach wynikłych w działania promienia galaktycznego, słoneczne światło dzienne powróciłoby na planetę około wigilii, ale przywracanie dostaw prądu elektrycznego, mogłoby potrwać nawet więcej niż kilka miesięcy. Nie uniknęlibyśmy wtedy – ostrzegają znawcy zjawisk tłumu - niepokojów społecznych, gdyż powrót do normalności nie byłby, ani łatwy, ani szybki.

A co na to brać prorocza? Przyjmują i akceptują teorię nauki, a także dają praktyczne rady. Kupujcie i róbcie ludziska – radzą wróżbici od końca świata - zapasy żywności i wody pitnej, na okres nie mniejszy, niż 2 do 3 miesięcy. Część światlejszych i umiarkowanych proroków pociesza nas: po tym groźnym grudniowym incydencie z niebios, ludzkość przestanie żyć rzeczami doczesnymi i zacznie się rozwijać duchowo. Zapanuje wielka przyjaźń między ludźmi, znikną wojny, swary i spory. Także polityka stanie się ludzka. Lepsza niż dziś antyludzka, judzka, trotylska czy bermudzka.

Niedościgły satyryk i fraszkopisarz Jan Sztaudynger, patrząc w perspektywę końca świata, rzekłby: Jednakowo nas zwyciężają losy, czyśmy pigmeje - czy kolosy. Miałby i więcej podobnych - mistrz – morałów i nauk: Czasem głupoty człowiek sobie życzy, bowiem w mądrości - tyle jest goryczy. A z końcem świata musimy się już zbratać, wszak to nie pierwszy i nie ostatni - na wiarę jesteśmy podatni. I jeszcze kosmiczna gwarancja mistrza Sztaudyngera: "Niedowiarkom ręczę, że jednak można oprzeć się o tęczę." O, jaką tęczę w ciemnościach? – pyta niedowiarek – gość gościa.
Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

1 lipca. Dzień Psa w Polsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto