Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Kontrola" Wiktora Suworowa, czyli poznać imperium zła

thens
thens
okładka
okładka "Kontrola" Wiktor Suworow
Po setkach książek poruszających temat totalitaryzmu, można mieć wrażenie, że Suworow nic nowego w tym temacie nie ma do powiedzenia. Nic bardziej mylnego. Były agent GRU, mający dostęp do największych tajemnic ZSRR, w książce zdradza szokujące fakty.

Książka ma dwóch bohaterów. Pierwszą jest Nastia Strzelecka, młoda dziewczyna pracująca w fabryce "Sierp i Młot". A w czasie wolnym od pracy uczestniczy w kursie spadochronowym. Przynajmniej oficjalnie. Oprócz skoków, dziewczęta przechodzą morderczy trening sprawnościowy oraz uczą się technik walki. Nastia swoimi niezwykłymi umiejętnościami zwraca na siebie uwagę Chołowanowa, pilota i ochroniarza Stalina. To początek drogi, podczas której Strzelecka pozna osobiście dyktatora oraz największe tajemnice przedwojennego ZSRR. Gra, w którą zostanie uwikłana, zaważy na losach najwyżej postawionych członków partii oraz całego kraju.

Główni bohaterowie "Kontroli" od samego początku budzą w czytelniku sympatię. Jest to dziwne, ponieważ ich postępowanie trudno zaakceptować. Nastia rozstrzeliwuje ludzi bez mrugnięcia oka ani wyrzutów sumienia. Jednak bezgranicznie wierzy w słuszność tego co robi. Jest całkowicie lojalna względem kraju i Stalina, dla którego jest gotowa poświęcić życie. A co jeśli pojawiają się wątpliwości? A jeśli Stalin to faktycznie bezwzględny tyran? Strzelecka tłumaczy sobie, że broni kraju przed jeszcze większym złem. Jeśli przywódcą zostałby ktoś inny, to wtedy dopiero kraj spłynąłby krwią. Można odnieść wrażenie, że są to rozważania samego autora. Dość kontrowersyjne, ale warto się nad tym zastanowić.

Drugim bohaterem jest władza. Nie sex czy bogactwo, ale ona pociąga najbardziej. Władza dla samej władzy. Opisani w książce Suworowa najwyżsi członkowie władz zrobią wszystko, aby znaleźć się na szczycie. W walce o władzę nie ma przyjaciół, ale sami wrogowie, z którymi czasem warto się dogadać. Oczywiście tylko na krótki czas. Potem sprzymierzeniec staje się śmiertelnym przeciwnikiem. Im wyższe stanowisko, tym krócej się je posiada. A dymisja niemal zawsze oznacza stanięcie przed plutonem egzekucyjnym. Lecz władza otumania jak narkotyk. Najważniejsze jest jej posiadania, bez względu na konsekwencje.

Jedynym stałym graczem jest towarzysz Stalin. To on wszystko kontroluje. Dba, aby nikt nie był na wysokim stanowisku zbyt długo. Aby nie miał czasu znaleźć sprzymierzeńców i stać się na tyle silnym, by mu zagrozić. Kontrola, wszechwładna kontrola. Ale to za mało. Należy kontrolować kontrolowanych. A po odkryciu spisku, należy zlikwidować zagrożenie. Zwykle robi to Czeka. Ale czasem należy pozbyć się i kogoś z policji politycznej. Egzekucje wtedy wykonuje na przykład wojsko. Wszyscy muszą się wzajemnie siebie bać i nienawidzić. To gwarantuje, że trudno znaleźć wspólników ewentualnego spisku.

Po setkach książek poruszających temat totalitaryzmu, można mieć wrażenie, że Suworow nic nowego w tym temacie nie ma do powiedzenia. Nic bardziej mylnego. Suworow to osoba doskonale znająca mechanizmy państwa totalitarnego. Bo kto lepiej je poznał, jeśli nie były agent GRU, czyli radzieckiego wywiadu wojskowego, który posiadał dostęp do najgłębiej skrywanych tajemnic ZSRR? Gdyby nie ten fakt, można by potraktować książkę jako luźną wariację na temat czasów Związku Radzieckiego. Niektóre przedstawione w powieści fakty bardziej przypominają pomysły scenarzystów filmów o Jamesie Bondzie. Jak inaczej określić opisywane tajne tunele moskiewskiego metra, o istnieniu których niemal nikt nie wie, klasztor pełen pięknych młodych agentek, obsługujących najnowocześniejsze dostępne maszyny, czy niesamowicie skomplikowane urządzenia, będące kluczem do kontroli nad tajnym podziemnym miastem. A jednak to są fakty.

Są dwa rodzaje książek: takie, które wciągają dopiero po przeczytaniu kilkudziesięciu stron oraz te sprawiające, że po przeczytaniu kilku stron wiadomo, że jest to świetna powieść. "Kontrola" to książka jeszcze innego rodzaju. Od niemal pierwszej strony czytelnik wie, że będzie to pasjonująca lektura, a z każdą następną wciąga jeszcze bardziej. Ale jak mogłoby być inaczej, skoro napisana jest lekkim językiem, akcja niczym nie ustępuje książkom Clancy’ego czy Grishama. Po sięgnięcie po lekturę zachęcam szczególnie czytelników, którzy dotychczas stronili od tego typu powieści. Dodam, że stronili całkiem bez powodu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto