Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kościół a homoseksualność, czyli msza za Darię

mtx@op.pl
[email protected]
Musiało minąć kilka dni zanim ochłonęłam z emocji, zarówno tych po śmierci, jak i tych z mszy, żebym czuła się gotowa do napisania tego tekstu.

Wiele osób po przeczytaniu listu do księdza Andrzeja nie wiedziało, o co chodzi, i dlaczego został napisany. Pora to wyjaśnić.

Daria „Jedyna” Chmielewska była znaną działaczką lesbijską. Prowadziła portal Lesbijka.net, organizowała lesbijskie imprezy w Warszawie, pokazała swoją twarz w akcji Kampanii Przeciw Homofobii: "Nienawiść boli; lesba, słyszę to codziennie".

Zmarła 5 marca po długiej chorobie i walce z rakiem. Dla wielu z nas, jej znajomych i osób, z którymi aktywnie działała, to był szok.

Chciałyśmy ją pożegnać. Piszę chciałyśmy, bo chociaż oczywiście jest wśród nas trochę mężczyzn dotyczy to głównie kobiet i dziewczyn - w końcu dla nas Daria to wszystko robiła. Pożegnanie, w kraju takim jak Polska - bardzo katolickim, tożsame jest z pogrzebem i mszą odprawianą w kościele. Dodatkowym argumentem było to, że Daria była wierząca i z tego, co wiem, praktykująca. Jak godziła swoją orientację i wiarę? Nie wiem. Ale czy to ma teraz znaczenie?

Niestety nie mogłyśmy iść na pogrzeb, ponieważ rodzina nie chciała udostępnić terminu ceremonii. Wiele osób uznało, że to przejaw homofobii, a rodzina wstydzi się orientacji Darii i jej znajomych. Nie chcę oceniać, ponieważ na początku tego tygodnia w gazecie pojawiło się podziękowanie dla znajomych od rodziców Darii.

Niezależnie od tego dlaczego - nie miałyśmy możliwości uczestniczyć w czymś, co w socjologii nazywa się rytuałem przejścia. Krótko mówiąc chciałyśmy się jakoś pożegnać z Darią, żeby móc spokojnie żyć dalej. Nie wiem kto wpadł na ten pomysł, ale została zamówiona msza na Gocławiu w Kościele ojca Pio, na piątek na 19.15. Na miejscu pojawiło się około 60 osób, głównie dziewczyn. Niesamowity widok.

Fragment biblijny opowiadał o celnikach, z którymi jadał Chrystus. Na pytanie dlaczego, przecież to grzesznicy, odpowiedział, że człowiek zdrowy nie potrzebuje lekarza. Obawiałam się kazania, ale rzeczywistość przerosła moją wyobraźnię.

Ksiądz ogłosił, że nie przyszłyśmy żegnać Darii, a dlatego, że Chrystus wzywa nas do nawrócenia z naszej grzesznej miłości. Że Daria przed śmiercią się rozliczyła ze swoimi
grzechami i teraz jest z Bogiem, a więc my jeszcze mamy szansę na zmianę. Powiedział jeszcze więcej, ale przestałyśmy słuchać. Byłyśmy w szoku.

Najpierw patrzyłyśmy po sobie czy na pewno słyszymy to samo. Zaskoczone spojrzenia potwierdzały, że to nie jednostkowe doświadczenie. Zaczęły się szepty i komentarze. W końcu ktosia wstała i skierowała się w stronę drzwi. Kolejne z nas zaczęły wychodzić. Byłyśmy oburzone i zszokowane. Odprowadzał nas wzrok potępienia w oczach lokalnych parafian.
Te, które od dawna nie czują się związane z Kościołem wygrażały się, że ich noga w kościele już nie postanie. Te, które są wierzące były zasmucone i rozczarowane postawą księdza. Długo jeszcze stałyśmy pod budynkiem wymieniając się komentarzami. W tym czasie, przypuszczalnie ministranci, robili nam zdjęcia z okna parafii.

Zdecydowałyśmy się napisać list do księdza, bo uważamy, że nie można tego tak zostawić. Bo mamy dość udawania, że nic się nie dzieje. Pojawiła się grupa osób, która uważa, że niepotrzebnie pchałyśmy się w paszczę lwa - przecież wiadomo, co Kościół sądzi o homoseksualności. Tak. Seks jest zły - ten poza małżeństwem, nie prowadzący do prokreacji, nie "po bożemu", ludzie zaś są dobrzy, nawet jeśli są grzesznikami. Aby zrozumieć lepiej tę sytuację podam przykład.

Wyobraźmy sobie, że w pewnej licealnej klasie zmarł na raka jeden z kolegów. Znajomi z klasy zamówili mszę pożegnalną. W ramach kazania ksiądz zaczyna pogadankę na temat seksu przedmałżeńskiego, bo przecież młodzież w tym wieku, uważa że najwyższa pora. Przecież wiadomo, co Kościół mówi o seksie bez prokreacji i małżeństwa. Po co młodzież się pchała do kościoła?

Właśnie. Po co się pchamy do Kościoła? Ludzie lubią wierzyć, potrzebują karmić czymś ducha. Taka natura ludzka, chociaż oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Po co się pchamy tam, gdzie nas nie chcą? W Polsce istnieje wysoki poziom homofobii - czyli tu też nas nie chcą. Proponuję wszystkim, którzy uważają, że homofobii należy unikać emigrację. To już będzie ucieczka totalna.

Dlaczego to robię? Bo jestem katoliczką. Bo modlę się codziennie. Bo czuję się wykluczona ze wspólnoty, mimo, że nie powinnam. Bo staram się walczyć z homofobią, niezrozumieniem i brakiem wiedzy. Bo chciałabym, żeby na moim pogrzebie ksiądz mówił o mnie i o tym co robiłam, a nie tłumaczył moim znajomym, że mają żyć w czystości seksualnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto