Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kościół katolicki?

Tadeusz Śledziewski
Tadeusz Śledziewski
Tak kiedyś, jak i dzisiaj, w poszczególnych zbiorowościach, wysuwały się na czoło niektóre jednostki obdarzone szczególnymi zdolnościami w nawiązywaniu kontaktów z Bóstwami, w znajdywaniu z Nimi - jak gdyby - wspólnego języka

No i co dalej? Encyklopedycznie to „największa chrześcijańska wspólnota wyznaniowa”. W języku potocznym, najczęściej Kościołem nazywamy obiekt sakralny, w którym odprawiane są nabożeństwa, będące przejawem więzi człowieka z Bogiem. Wydaje nam się, że to właśnie kościelna atmosfera sprzyja nawiązaniu kontaktu z Bogiem. Czy tylko atmosfera? A może to, utwierdzona przejmowaniem, z pokolenia na pokolenie świadomość istnienia Boskości w „Płatkach Chleba” przechowywanych w Tabernakulum ma, nie mniejszy wpływ na stan ducha człowieka odczuwającego potrzebę interwencji boskiej w swoje życie? - Pewnie i jedno i drugie. Bynajmniej mnie się wydaje, że w Kościele łatwiej można się wyciszyć, pozostawić materię, ziemskość, poza drzwiami Kościoła, a skupić się na łączności z Bogiem, na otwarciu przed Nim, swego wnętrza, całego siebie. I nie tylko, na samym otwarciu. - Powiedziałbym, na oddaniu całego siebie - Bogu - w opiekę. Pobyt w Kościele, jakby utwierdza wiarę człowieka w otaczanie go Boską Pieczą. Toteż, poza uczestnictwem w mszach niedzielnych, do Kościoła udajemy się, najczęściej w ciężkich chwilach życia, gdy wszystkie inne zabiegi, nie przyniosły poprawy naszej, trudnej sytuacji.

Chyba to będzie najbliższe prawdy, ze naszą świadomość istnienia Boskości w „Płatkach Chleba”, jak i odczucie specyfiki, kościelnej atmosfery, odziedziczyliśmy w spuściźnie po przodkach. Należy jednak zaznaczyć, że Płatki Chleba zostały ubóstwione przez Jezusa Chrystusa - Mesjasza, Syna Bożego, jednorodzonego. Od, Którego narodzenia liczymy bieg czasu - Nowej Ery - więc stosunkowo niedawno. Bo specyfika kościelnej atmosfery - można powiedzieć - istnieje od zawsze. Świątynie - odpowiedniki naszych kościołów - istniały na długo przed narodzeniem Chrystusa i pełniły tę samą rolę, co dzisiejsze, nasze kościoły. W nich także skupiali się wierni i także, do nich przychodzili ludzie będący w utrapieniu, aby zawierzać je swoim Bóstwom. Wynika z tego, że człowiek, jako istota odczuwał zawsze potrzebę łączności z istotą nadprzyrodzoną. To tak jakby człowiek rodził się z syndromem podrzędności, z poczuciem słabości, niewiary w pełnię władzy nad samym sobą, a nawet z poczuciem swojej nicości. Tak na dobrą sprawę pozycja człowieka we wszechświecie jest nie do określenia, bo człowiek, jest tak samo wielki, jak i mały, znaczy dużo i nic nie znaczy. Odnosi się wrażenie, że sam człowiek jest niczym. Dopiero owoce jego działalności, jego pracy stanowią jakąś wartość, dla środowiska, w którym żyje.

Bez obawy popełnienia pomyłki można powiedzieć: Tak kiedyś, jak i dzisiaj, w poszczególnych zbiorowościach, czy też wspólnotach ludzkich wysuwały się na czoło niektóre jednostki obdarzone szczególnymi zdolnościami w nawiązywaniu kontaktów z Bóstwami, w zjednywaniu Ich sobie, znajdywaniu z Nimi - jak gdyby - wspólnego języka. Osoby takie zyskiwały, wśród wiernych wyższą rangę. Czasem uważano je za pośredników, niezbędnych do wyproszenia łaski u Bogów. Dawnymi czasy - bywało - decydowały, wyrokowały o sprawach wielkiej wagi, wynosiły na piedestał i z niego strącały.

Chrześcijaństwo, że tak powiem, zstąpiło z Nieba i narodziło się w Betlejem - mieście położonym w krainie Judy. Mogę chyba tak się wyrazić, jako że twórcą Chrześcijaństwa i pierwszym Chrześcijaninem był zrodzony z Marii Dziewicy Syn Boży - Jezus Chrystus. Wiele dzieł sprawczych przypisywane jest Chrystusowi. W moim odczuciu najważniejszym dla ludzkiego bytu jest, wyrażenie zgody zstąpienia na ziemię, przyjęcia ludzkiej postaci i przeżycia wśród ludzi, całego swego życia, jako Syn Człowieczy. Dla istoty boskiej, która w swym istnieniu, nie doświadczyła ludzkiego losu, takie ofiarowanie się - bo podjecie się takiego zobowiązania, przy znajomości jego następstw można tak nazwać - należy uznać za dzieło, iście heroiczne. - Przecież Jezus musiał opuścić swe niebieskie trony, gdzie cierpienie i ból, pogarda, poniżenie, jak również śmierć, dostępu nie mają. To tak, jakby Bóg, wiedząc jak zostanie, przez nas potraktowany powiedział: Nic mnie nie zrazi. Chcę się z wami zjednoczyć i stać się jednym z was, abyście uwierzyli, ze środowisko, w którym zostaliście osadzeni jest dziełem, przy tworzeniu, którego Trójca Boska uwzględniła wszystkie możliwości i rozważyła wszystkie, za i przeciw. To tak, jakby powiedział: Przyszedłem do was, aby wam głoszeniem swych nauk przybliżyć Królestwo Boże, które możecie osiągnąć stosując się do nich i zachowując Boskie Przykazania. To tak, jakby powiedział: Przyszedłem do was, aby przeżyć życie, jakie mogło się przydarzyć każdemu z was, nie uchylając się od żadnego ciężaru, jaki los człowieczy włoży na moje barki.

W powszechnym obiegu Jezus Chrystus nazywany jest - Zbawicielem, Odkupicielem, jak również Ofiarą. Przy czym Zbawienie jest rozumiane jako wyzwolenie od zła. W temacie Odkupienia i Ofiary nie będę się wypowiadał, jako, że miana te, w moim odczuciu są wyjątkowo kontrowersyjne. (Proszę zapoznać się z moim materiałem Pt. Moja Wizja Chrystusowego Mesjanizmu.) http://www.dyskusje.radiokatolik.pl/viewtopic.php?f=1&t=21652&sid=d4611310dff38e2ae5ddeeeb7ef273d2
Odnośnie Zbawienia rozumianego, jako wyzwolenie od zła - powiem, że zło w świecie, po narodzeniu i ukrzyżowaniu Chrystusa ma się tak samo dobrze, jak przed narodzeniem Chrystusa. Zgłębiając, czy też bardziej roztrząsając istnienie zła, można powiedzieć, ze było ono od zawsze.
- Czy tylko w doczesności? - Tego nie wiem. I wątpię, czy w naszej doczesności, odpowiedź na to pytanie znajdziemy. Wracając do roztrząsania zła można by rzec, że w dziele Zbawienia, ma także swój udział. Wszak Zbawienie dokonało się, dzięki skazaniu i ukrzyżowaniu niewinnego, jedynego sprawiedliwego człowieka na ziemi, jakim był Jezus Chrystus. Czy nie można powiedzieć, że dokonało się dzięki popełnieniu zbrodni? A zbrodnia, morderstwo jest pogwałceniem boskiego przykazania - „Nie zabijaj”. Wyszło na to, że bez dokonania złego czynu, nie doszłoby do zbawienia ludzkości. Taki wniosek utwierdzić może w przekonaniu, o słus

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto