O losach Weteranki vel Guzowatej pisałam ostatnio w związku z wielkopiątkowym "prezentem", czyli narodzinami jej potomstwa.
W ubiegły piątek minęły cztery tygodnie od narodzin dziecka Weteranki, czyli - jak je nazwałam - Izoldy, ponieważ w tamten Wielki Piątek przypadały akurat imieniny bohaterki jednego z wierszy Gałczyńskiego pt. "Kolczyki Izoldy".
Weteranka - jak przystało na doświadczoną matkę - opiekowała się maleństwem bardzo czule i właściwie nie opuszczała go ani na chwilę. Izolda rosła i trzeba było pomyśleć o znalezieniu jej domu, by w przyszłości nie podzieliła marnego losu bezdomnych kotów. W sprawę zaangażowała się Fundacja Izy Milińskiej "Kocia Mama", zajmująca się statutowo niesieniem pomocy kotom wolno bytującym. Ustaliłam z szefową fundacji, że gdy dziecko Weteranki ukończy piąty tydzień życia, zostanie skierowane do adopcji, natomiast Weterankę trzeba będzie poddać zabiegowi sterylizacji i przy okazji zabiegowi usunięcia wielkiego guza przepuklinowego.
Ubiegły tydzień właściwie pokrzyżował misterne plany co do losów i Weteranki i jej dziecka, czyli Izoldy. Okazało się, że ta stara kotka przestała się nagle zajmować kocim oseskiem, ponieważ... dopadła ją kolejna chęć na romans z przystojnym burasem z działek.
W rozmowie telefonicznej z panią Izą Milińską ustaliłyśmy, że Weteranka musi być natychmiast poddana zabiegowi operacyjnemu, a malutka, bo zaledwie czterotygodniowa Izolda przekazana pod opiekę jednej z wolontariuszek fundacji "Kocia Mama". Pojawił się też dodatkowy problem. Dziecko Weteranki jeszcze nie potrafiło jeść samodzielnie i trzeba było pomyśleć o zorganizowaniu karmienia małej kici za pomocą smoczka i butelki z kocim mlekiem.
W ubiegły piątek z samego rana zaniosłam Weterankę do zaprzyjaźnionej lecznicy weterynaryjnej na zabieg. Małą Izoldę zabrałam z działki do domu. Okazało się, że gwałtowne odstawienie malucha od maminego cycka spowodowało, że Izolda szybko zrozumiała na czym polega samodzielne jedzenie z kociej miski. W ten proces edukacyjny włączyła się jedna z moich domowych kotek, czyli niewidoma Nurka. Nurka zaczęła matkować Izoldzie.
Tymczasem Weteranka, wzięta pod opiekę medyczną "moich" weterynarzy została zoperowana - co wiązało się jednak pewnym ryzykiem. Jak mi powiedzieli weterynarze - tak starej kotki jeszcze im się nie zdarzyło operować. Usuwanie wielkiego guza przepuklinowego, umiejscowionego na brzuchu Weteranki, z pewnością nie ułatwiało weterynarzom zadania.
W sobotę Weteranka wróciła na działki. Co dwanaście godzin otrzymuje jednak antybiotyk. Jest nadzieja, że nie pojawią u niej się komplikacje i wysterylizowana już kotka ma szansę pożyć jeszcze kilka lat.
A co z Izoldą? Izoldę przekazałam wczoraj pod opiekę pani Izy Górskiej - wolontariuszki "Kociej Mamy". Pani Iza jak mało kto zna się na wychowywaniu małych kotów. Izolda "zaliczyła" też wczoraj pierwszą, poważną imprezę w swoim krótkim życiu. Została przekazana "Kociej Mamie" na wielkiej imprezie targowej pt. "Łódź dla zwierząt", zorganizowanej w niedawno oddanej do użytku - nowej hali EXPO.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?