Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kradzież i krwotok

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
W „Siódmym dniu tygodnia”, na antenie Radia Zet, dwa głosy w tej audycji zwróciły moją szczególną uwagę; być może dlatego, że pod koniec czasu antenowego i ogólnej dyskusji zabrzmiały jakby ciszej, nie wywołując już dalszych reperkusji.

Były premier Pawlak stwierdził mianowicie, że prywatyzacja majątku narodowego, jaka odbywała się w latach dziewięćdziesiątych miała charakter złodziejski i to nie ulega wątpliwości. Obecnie ma miejsce proces gorszy, ponieważ trwa exodus ludzi młodych, przedsiębiorczych, wykształconych, którzy podejmują pracę poza granicami kraju. Co, jak zauważa, jest zjawiskiem o wiele gorszym od złodziejskiej prywatyzacji, bo uciekają z kraju ludzie, którzy na jego rzecz powinni pracować. Znikają nie tylko ręce, ale i mózgi.

Riposta ministra obrony sprowadziła się do stwierdzenia, że skoro wszyscy pragnęli swobody przemieszczania się, w tym dostępu do rynku pracy, to go mają i nie ma co narzekać. Faktycznie – dostęp i swoboda jest. Różnie też ta swoboda przemieszczania się jest wykorzystywana, szczególnie w obrębie tzw. starej Unii.

Pracując w Rzymie, spotkałam się z osobami pochodzenia nie włoskiego, które tam mieszkały. Tak sobie wymyśliły, organizując życie z różnych powodów na nowo. Jedna z nich żyła z duńskiej renty chorobowej, za którą mogła wynająć mieszkanie, stosować zalecaną dietę, opłacać wielokanałowa telewizję, rachunki za rozmowy telefoniczne z rodziną w Kopenhadze, chodzić do kina, odbywać wycieczki.

Druga – pracownica socjalna z Irlandii, mająca ciągoty do zwiedzania świata, okresowo pracowała, odkładała na podróż, brała urlop zdrowotny na kilka miesięcy i... podpierając budżet dorywczą pracą w pizzerii zwiedzała Italię. Tak więc, swobodny dostęp do obcych krajów w ramach UE, dla członków starej UE oznaczać może zwyczajnie inne miejsce do życia. Niekoniecznie - do harówy poniżej kwalifikacji.

Dla nas jednak ten dostęp nie oznacza bynajmniej swobodnego przemieszczania się, w celu milszego zorganizowania życia. Na przykład bez mrozu, gołoledzi, ze stałym dostępem do całorocznie tanich jarzyn. Na jakie życie wystarcza emerytura lub renta w kraju – wiem ja i mnie podobni.

Gorzej, że przeciętny zarobek młodego, tworzącego rodzinę człowieka, może niektórym daje możliwość „przeżycia”, ale na pewno żadnych szans na własne mieszkanie. Jak żyć bez mieszkania? Uciekają z kochanej ojczyzny, bo dla nich swoboda przemieszczania się oznacza przede wszystkim dobrze płatną pracę. Obserwujemy więc masowe wyjazdy ludzi produktywnych, przedsiębiorczych, wykształconych a przede wszystkim pragnących zapewnić swojej rodzinie dach nad głową, godziwy poziom życia, szkołę dla dzieci. Oraz socjal, o którym opowieści w kraju, gdzie co trzecie dziecko jest niedożywione, w kraju porzucanych „becikowych” niemowląt, nie opłaconej pracy nauczycieli, pustoszejących szpitali i niezbudowanych mieszkań - brzmi jak bajka.

O ile więc, po wieloma względami, prywatyzacja była ordynarną, cwaniacką kradzieżą – o tyle emigracja ludzi młodych jest narodowym, tętniczym krwotokiem. Wypływa ostrym strumieniem nośnik przyszłości narodu, element najbardziej przedsiębiorczy, twardy i pracowity. Żywa tkanka, bez której organizm obumiera. Poziomem zarobków długo nie dorównamy Zachodowi, więc ludzie uciekaja, bo muszą. Bo nie chcą żyć biednie i nie chcą, aby ich dzieci tę biedę dziedziczyły. Dlatego ripostę pana Szczygły na słowa byłego premiera uważam za wyjątkowo cyniczną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto