Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kradzione Racuchy Babuni

Redakcja
Prawie jak u Cara fot. Szymon Niemiec
Prawie jak u Cara fot. Szymon Niemiec
Wiecie dlaczego wielcy mistrzowie kuchni zazdrośnie strzegą swoich przepisów? Tradycja zazdrości kuchennej wywodzi się z niepamiętnych czasów.

Podejrzewam, że już w
starożytności wielcy kucharze przekazywali najlepsze ze swoich
przepisów tylko wybranym uczniom, i to na ucho, w tajemnicy,
przy blasku księżyca w nowiu.

Być może właśnie dlatego nie mamy
dzisiaj praktycznie żadnych zachowanych przepisów z czasów
pradawnych. Na szczęście dla nas wszystkich, obok kasty pilnie
strzeżonych mistrzów patelni i rondla, istniało całe
mnóstwo kuchcików i pomocy kuchennych, które
robiły wszystko, aby swoim mecenasom wydrzeć chociaż skrawek ich
doskonałych umiejętności.

Nasze babcie i prababcie, pracujące na
dworach i w pałacowych kuchniach, skrzętnie notowały w pamięci,
co, ile i czego dorzucali do garnków ci wielcy i niezapomniani
mistrzowie dawnych smaków.

To właśnie dzięki naszym skrzętnym
przodkom zawdzięczamy to, że dzisiaj możemy raczyć się takimi
specjałami, jak zrazy nelsońskie czy chociażby lody włoskie.
Kradzione przepisy były potem przekazywane z babki na matkę, z
matki na córkę, a częstokroć z babci na wnuczka. Ci z was,
których babcie dorównywały kunsztem kulinarnym dawnym
mistrzom, wiedzą, że równie zazdrośnie strzegły one swoich
tajemnic. Ale od czego nasze oczy, uszy i inne zmysły?

Tradycja podkradania przepisów
ciągnie się w mojej rodzinie od pokoleń. Przepisy na cudowne
potrawy kradliśmy, kradniemy i kraść będziemy po koniec świata.

Jednym z moich ostatnich łupów
padł przepis na doskonałe w smaku racuchy, które swoją
drogą również zostały kiedyś skradzione. Żeby nikt mi
potem nie zarzucał, że nie podaję źródeł, powiem, że
przepis ten osobiście wyniosła prababcia mojego partnera, z
zaplecza kuchni jednego z ostatnich carów Rosji. Nie
wierzycie? Spróbujcie zrobić je sami, a zobaczycie, że taki
smak mógł gościć jedynie na ociekających złotem carskich
stołach.

Nie musicie jechać do Moskwy

Do miski wrzucacie cztery jajka. Do nich
dodajecie mąkę tortową wedle zasady – tyle łyżek mąki ile
jajek, plus jedno dla siebie i dwa dla niespodziewanych gości. W
sumie dodać musicie 7 łyżek. Dolewacie szklankę zsiadłego mleka.
W ostateczności możecie dodać szklankę jogurtu, ale ta
modyfikacja nie będzie już tak carska, jak oryginał. Do zalążka
ciasta dodajemy jeszcze dwie łyżki stołowe miodu, 2 łyżeczki
cynamonu i odrobinę gałki muszkatołowej. Całość ucieramy na
pulchną masę. W tak zwanym międzyczasie obieramy ze skórki
kilogram jabłek. Nikt nie obiecywał, że będzie szybko i łatwo,
tak więc przyda się wam pomoc kucharska. Uważajcie tylko, aby nie
wyniosła wam przepisu z domu. Obrane jabłka kroimy w ćwiartki,a
następnie na cieniutkie plasterki. Muszą mieć grubość papieru.
Tak spreparowane jabłka dodajemy do masy ciastowej. Dla ukoronowania
smaku dodajemy jeszcze 5 dkg rodzynek, uprzednio namoczonych w
czerwonym winie. Rodzynki dodajemy oczywiście bez wina... Wino można
wypić... Nie, nie musicie moczyć 5 dkg rodzynek w butelce wina... No
dobrze... możecie zużyć całą butelkę... Tylko kto później
będzie smażył racuchy?

Kiedy szczęśliwie przebrnęliście
przez przygotowywanie ciasta, pozostało wam jedynie usmażenie
całości. W tym celu rozgrzewacie patelnię, a na niej olej. Tutaj
będę brutalny i powiem, że olej z pestek winogron bezapelacyjnie
wygrywa mój konkurs na oleje do smażenia racuchów.

Na rozgrzany olej wykładacie porcje
ciasta. Na jednego racucha powinna przypadać jedna łyżka ciasta.
Smażycie do
uzyskania złocistego kolorku z obydwu stron. Tak...
racuchy trzeba w trakcie smażenia przewracać. Nie... nie należy
robić tego ręką.

Co robić w przypadku poparzenia,
dowiecie się innym razem.

Jeżeli udało się wam nie spalić
kuchni i wyjść z niech z dumną miną i tacą pełną pachnących i
złocistych racuchów, to pamiętajcie, że najlepiej smakują
z bitą śmietaną i cukrem.

Smacznego,

PS. Ten facet za waszymi plecami
skrzętnie notuje!!!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto