Każdy, kto kocha świat Carrolla, biorąc do ręki jego najnowszą powieść, dostanie dokładnie to, co smakuje mu najbardziej – realizm pomieszany z surrealizmem. Główny bohater, Tony Areal, ma totalnie nudne życie. Jest tak szare, że autor postanawia nie opowiadać o nim prawie nic. Tony, ten przeźroczysty człowiek, pechowiec, staje się nagle wybrankiem losu. Co jest tego przyczyną? Oczywiście coś, co nikomu z nas nigdy nie przyszłoby do głowy.
Czujny i rozkochany w fantazjach Jonathana Carrolla czytelnik zobaczy w powieści kilka kalek, nawiązań do jego poprzednich książek. Ktoś, kto uwielbia delektować się tą specyficzną, hipnotyczną Carrollową rzeczywistością, rozczaruje się, że po 1,5 godzinie z książką w ręku, powróci do swojego zwyczajnego świata. I chociaż „Ucząc psa czytać” posiada wiele zalet – w tekście pełno tych charakterystycznych złotych myśli, a treść zaskakuje, bo jak to zwykle bywa u tego autora, okazuje się, że to, co widzimy, to tylko połowa tego, co istnieje; choć wypływająca z ostatnich stron gorycz historii pozostaje na długo w głowie, to jednak tęsknię za czasami, kiedy mogłam długi czas delektować się słowami mojego ulubionego pisarza. Mam wrażenie, że książka zyskałaby wiele, gdyby fabuła była bardziej rozbudowana, a ostateczne rozwiązanie zagadkowej opowieści nastąpiło dużo później.
Mimo to, nadal pozostaję absolutną zwolenniczką Jonathana Carrolla. Uwielbiam przyglądać się tej intrygującej, czarnej okładce książki i myśleć o kolejnych powieściach, które mam nadzieję, będą zaplatały myśli nie gorzej niż „Ucząc psa czytać”.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?